Plus za fajną rolę Gyllenhaala, pozostali, na czele z Jackmanem i Howardem bardzo plastikowi.
Temat bardzo nośny, ale jak dla mnie, zmarnowany potencjał zarówno aktorski, jak i realizatorski.
Może to za sprawą niszowego reżysera, którego nazwisko bardziej kojarzy się z historią F1, niż
wybitnymi produkcjami.. Cóż, może następnym razem będzie lepiej..
nie mogę się z Tobą zgodzić. doceniasz Gyllenhaala, ok, ale powiedzieć, że Jackman był tu "plastikowy" jest już przesadą. praktycznie w każdej recenzji (skupiałam się na mediach zagranicznych) twierdzono, że to jego najlepsza rola w karierze. i brak żadnej nominacji za tę rolę nie będzie dla mnie argumentem, że jednak nie był taki dobry.
co do Howarda, postać była irytująca, ale sam podczas zeszłorocznego TIFF przyznał, że Franklin Birch miał chyba najwięcej cech kobiecych spośród wszystkich bohaterów/bohaterek. więc po części może to tłumaczyć taki sposób przedstawienia jego postaci.
Villeneuve został zaangażowany jako reżyser za sprawą "Pogorzeliska", filmu, który zasłużył na Oscara. co prawda przed "Prisoners" był to jego jedyny znany film, ale już nim udowodnił, że jest świetnym reżyserem, który przy "Labiryncie" spisał się równie dobrze.
Nigdy nie przestaną mnie zadziwiać tacy ludzie jak ty na filmwebie. Skąd wy się bierzecie. Jak można się tak mylić.? Kompletna ignorancja pomieszana z całkowitą pewnością swego zdania. Przerażające.
Pewnie nawet mógłbym z Tobą podyskutować, ale nie mam zamiaru zniżać się do Twojego poziomu. Jeśli nie masz do powiedzenia nic merytorycznego, a potrafisz tylko obrażać, to zostaw komentowanie postów innym, to znaczy inteligentnym ludziom. Przerażające.
Tutaj masz argumenty, nie chce mi się pisać:
http://www.youtube.com/watch?v=-3wnCr1HgiE&t=8m49s
@Yaroslao
Nie powinno się iść ślepo za tłumem. O ile nie zgadzam się z tym co napisał HajFidel, to jednak plusik dla niego, bo podał własną opinię. Jeżeli chodzi o aktorstwo to wg mnie Howard jest średni, Gyllenhaal dobry, a Jackman rewelacyjny. Jedynie pretensje mam do mocno przewidywalnego rozwiązania zagadki.
a jakieś rozwinięcie, w którym momencie Hugh okazał się "plastikowy"?
Moim zdaniem zarówno Hugh, jak i Jake zagrali rewelacyjnie, na poziomie. Byli bardzo naturalni, przytłaczając swoimi uczuciami widza. Zacięcie, które było w Kellerze aż kipiało z ekranu - jego bezsilność, nienawiść, poczucie winy, chęć zrzucenia odpowiedzialności (także za własne czyny). Jedynie do końcówki mogłabym się przyczepić ale zwalę to na odurzenienie narkotykami (LSD min) gdyż nie mam pojęcia, jak działają.
Poza tym, oceniać reżysera po nazwisku czy "niszowym" dorobku... Nie wypada. Wiele niszowych, nieznanych reżyserów robią naprawdę wspaniałe (czasem ocierające o arcydzieła) filmy, więc nieładnie tak oceniać (moim zdaniem).