Doskonale zagrany film, ogromne brawa dla całej obsady, bo dawno nie widziałem tak
wiarygodnie nakreslonych postaci. Panowie Dastmalchian i Dano - lepszego castingu na
psychopatów nie można było przeprowadzić. Gyllenhall jak zwykle rewelacyjnie, Jackman też
dał radę. Pomyslałem też sobie, że rolę Dastmalchiana fajnie zagrałby Cillian Murphy, ale to
już taka naiwna fanaberia;)
Przyznam, że film można było skrócić o jakieś 20 minut, byłby jeszcze lepszy. Mam też
zastrzeżenia do rozwiązania całej fabuły, gdyż w finałowych scenach zgubili ten mroczny, gęsty
klimat całego filmu i mam wrazenie, poszli troche na łatwiznę, tak jak to było też w przypadku
"Conjuring" Jamesa Wana.
A co do wszystkich "Koneserów kina", którzy podczas seansu na Off Filmweb zaśmiewali się
do rozpuku, współczuję wam, na prawdę. Poziom intelektualny całej tej społeczności mnie
odstrasza, ale to co pokazaliście podczas tego filmu woła o pomstę do nieba... Nie sądziłem,
że dorośli ludzie potrafią być mniej dojrzali niż gimbaza, cóż, życie ciągle nas zaskakuje.
Dla normalnych ludzi, polecam "Prisoners", dla uposledzonych mentalnie użytkowników -
obejrzyjcie "Avengers".
mam takie samo odczucie juz nie tylko.. mlodziez.. emo.. i takie tam przezwiska ryja dra i na kazdym kroku ubaw po pachy az szkoda wydawac kasy na jakikolwiek seans.. mam propozycje .. buractwo w jednej sali.. a zdrowo na umysle w pozostalych bo innej opcji nie widze w tych czasach..zra te chipsy siorbia pseudo pepsi.. i wielkie panicha tylko za leb i do wyjscia i to bez znaczenia czy niunia, kobieta, lysol bez karku i inne wynalazki tego swiata.. a co do filmu to dopiero bede sie wybieral chyba ze.. pojawi sie w sieci z napisami bo film jest ale w wersji eng.. wiec poczekam tydzien jeszcze .. taki klimat zawsze lubialem bo juz mam dosc tych.. iron manow, avengers i inne prequele, spin offy, remake.. boze gdzie to kino sprzed 20 lat a nawet 30...
Warto pójść na ten film do kina późnym wieczorem, kiedy już nie ma za duzo ludzi w kinach;) A kino rewelacyjne, doskonale zagrane;)
Dzieki wlasnie nie mialem pomyslu czy isc kolo poludnia czy wieczorem..:) pozdrawiam i jak obejrze podziele sie wrazeniami:)
No cóż.... Mi te śmiechy i komentarze też przeszkadzały, ale Twoje uogólnianie "całej tej społeczności" jest równie dojrzałe, jak ryki na poważnym filmie.
Widzę, że Cie trochę uraziłem moją opinią, nie miałem tego na myśli, jesli nie należałeś do szacownego grona, o którym wspomniałem. Oczywiste jest to, że na tym portalu są ludzie myślący i z intelektem równym małpie, ale liczyłem na to, że akurat na filmie o takiej tematyce, ludzie zachowają się odrobinę inaczej.
Przykre jest dla mnie, że do każdego filmu na tym portalu muszą się doczepić i go wyśmiać, a zachwycają się albo sztampowym syfem, albo czymś, czego już po prostu nie wypada krytykować (co też uważam za idiotyczne). Nie potrafię zrozumieć reakcji podczas tego seansu, ale chyba nigdy tego nie pojmę. Pozostaje mi cieszyć się, że są ludzie, którzy temu filmowi dają 8.
Mam to samo wrażenie. The Prisoners stracił trochę na mojej ocenie przez polskie tłumaczenie filmu, które jest trochę takim spoilerem.
Poza tym śmiechy na sali zepsuły kilka naprawdę dobrych scen. Dziwne, ale nie spodziewałabym się tego po publiczności z Filmwebu.
To, że ktoś płacze, wstrzymuje oddech w napięciu, czy śmieje się serdecznie podczas projekcji nie jest niczym dziwnym, a tym bardziej godnym napiętnowania. Istotne jest czy śmiech towarzyszył scenom zabawnym.
To zawsze będzie kwestią indywidualnej oceny.
Ja również śmiałem się, wprawdzie cicho i pod wąsem, niemniej szczerze. Zabawna wydała mi się sekwencja, gdy detektyw dewastując komputer i wszystko co miał na biurku "przypadkowo" wpada na coś co go inspiruje do dalszych poszukiwań. To jest taki - używając terminologii sportowej - stały fragment gry, a publiczność (uważam, że całkiem niezła) śledząc akcję nagradzała reżysera, za to jak go rozegrał, brawami.
Podobnie było z gwizdkiem córki, który ranny facet znalazł, siedząc w głębokim dole przykrytym betonową płytą. Nikt chyba nie miał wątpliwości, że w finale będzie robił z niego użytek, niczym pływające w zimnym oceanie bohaterka "Titanica", i tak się stało.
To sprawa poczucia humoru i dystansu, znaleźli się więc ludzie, którzy uznali ten moment za zabawny. Ja do nich należę.
Sorry, ale co śmiesznego jest w tym, że bohater skorzystał z gwizdka? Zziębnięty, ranny, leżący w ciemnym dole. Był wycieńczony. Łatwiej jest gwizdnąć niż zawołać. A może to że go tam znalazł? Bo tak, to bardzo dziwne, że dziewczynki siedząc w ciemnym dole, odurzone jakimś środkiem, go tam zostawiły. No po prostu hahahaha.
Scena z rozwalaniem komputera może i trochę ograna, ale przynajmniej pokazująca emocje bohatera. Raczej nie ma w niej nic, co by mogło powodować szczery i głośny śmiech. Co najwyżej uśmiech.
Może nic w tym śmiesznego. Po prostu jak znalazł ten gwizdek, pomyślałem, że na końcu będzie gwizdane. Sprawa się nieco odwlekała, ale przez chwilę nie wątpiłem, że się doczekam i tak się stało.
Numer z gwizdkiem, może nie zapowiadany jednak sygnalizowany był wcześniej i ci którzy czekali na spełnienie zareagowali uśmiechem. Ja uśmiechnąłem się również, cicho, ale szczerze.
Jest dobrze - szczególnie w thrillerach - jak twórcy nas zaskakują. Gorzej jak tego nie robią. Jeśli zobaczę kiedyś film w którym bohater, powiedzmy nauczyciel wuefu, wpadnie w poważne tarapaty, np. gdzieś w górach i dzięki gwizdkowi ujdzie z nich z życiem, nie powiem że to śmieszna scena. Biedny, zmarznięty, ledwie potrafiący zdrętwiałymi ustami zagwizdać, to nie jest śmieszne; pomyśleć mogę jednak, że to numer wyświechtany, szczególnie jak będą go sygnalizować znacznie wcześniej.
Film jest dobry i tak go oceniłem, a że w kilku momentach przewidywalny - nic nie poradzę, że reaguję na to uśmiechem.
To był szczególny gwizdek. Miał służył dziewczynkom do wzywania pomocy. Użycie go przez Kellera miało dla niego pewnie wymiar symboliczny, też wzywał pomocy. Poza tym, masz rację, łatwiej gwizdnąć, niż wołać, gdy jest się wycieńczonym.
Zgadza się - Dastmalchian i Dano zagrali świetnie i przekonywująco.Podobnie, jak cała reszta aktorów. Mnie się film zupełnie nie dłużył. Spojrzałam na zegarek po 2 godzinach i byłam zaskoczona, że już tyle filmu minęło. Zdziwiło mnie to tym bardziej, że tempo filmu jest powolne, ale mimo wszystko nie nużące. Ja byłam na seansie w małej salce kinowej, która w 7/8 była wypełniona widzami. Jak na pokaz przedpremierowy to dobra frekwencja.
Przy okazji, dziękuję Filmwebowi, że dał mi znać na maila o przedpremierowych seansach. :) Na moim seansie nikt nie rechotał, bo niby z czego?
Nie popieram tego jak zachowywali się widzowie podczas seansu filmweb, bo było to poniżej poziomu i potrafiło wybić z klimatu filmu. Ale jedno muszę przyznać, scena z rozwaleniem klawiatury i to co się działo chwilę później było strasznie żenujące ... A sami film całkiem ok, oprócz trochę naiwnej końcówki i kilku niepotrzebnych scen.
Czy możesz wytłumaczyć, co w tej konkretnej scenie było zabawnego/żenującego? Bo sama scena była dobrze zagrana przez Gyllenhalla, może trochę naiwne było to nagłe połączenie faktów przez niego (medalion u trupa w piwnicy księdza), ale to była jedna scena na cały film. Dawno nie było scenariusza, który by tak umiejętnie wodził za nos, podsuwał kolejne postaci, które zagęstwiają tylko spectrum możliwych oprawców.
Na pokazie przedpremierowym w Poznaniu tylko w jednym momencie pojawił się cichy chichot kilku / kilkunastu osób, kiedy detektyw Loki kazał wezwać pogotowie po scenie samobójstwa w sali przesłuchań. Nie podejmuje się oceny tego faktu. Loki był w szoku - mógł powiedzieć cokolwiek i można byłoby to zrozumieć.
I w przypadku seansu, na którym byłam, w momencie, gdy Loki kazał wezwać pogotowie ludzie na seansie (prawie pełna sala) zaczęli się śmiać. Nie oceniam, ale przyznam, że i na mojej twarzy pojawił się wówczas uśmiech.
W tym, że Loki wzywa pogotowie nie ma niczego nadzwyczajnego. Mam styczność ze służbą zdrowia i to jest standardowe postępowanie w takim przypadku. Może to wydać się trochę śmieszne, bo po strzale w głowę nie ma już prawie szans na uratowanie takiej osoby. Nie mniej jednak nie ma przypadków przy, których nie została wykonana reanimacja (tym bardziej, że zatrzymany był głównym podejrzanym w bardzo ważnej sprawie), a to lekarz ma jedynie prawo stwierdzić zgon. Dlatego jest to całkowicie zrozumiałe.
Jedyne co mnie w tej scenie rozłożyło na łopatki to brak JAKICHKOLWIEK konsekwencji w stosunku do zachowania komisarza Lokiego. Wpada do przesłuchiwanego i uderza jego głową w stół. Przez co musi być powstrzymany przez dwóch innych mundurowych. Przecież to jest książkowy przykład nieprofesjonalnego zachowania. Nie powinien w żadnym wypadku tak się zachować. Tym bardziej, że nie jest to na pewno jego pierwsza sprawa.
Wisienką na torcie jest fakt, ze przez całą tą sytuację podejrzany wyrywa broń jednemu z funkcjonariuszy i popełnia tą bronią samobójstwo. Przecież to jest już karalne, bo funkcjonariusz nie może pod żadnym pozorem do czegoś takiego dopuścić. Za to dostałby "odsiadkę", bo takich spraw przestrzega się bardzo rygorystycznie. Nie mówiąc już o tym, że mógł kogoś jeszcze postrzelić.
A jedynymi konsekwencjami jakie go spotykają to wiadomość od przełożonego, że to przez niego te dziewczynki nie będą odnalezione!! Przecież to jakaś kpina. Przynajmniej powinna mu być odebrana ta sprawa. Nie czepiałbym się ale film jest poważny, więc i podejście do tematu również powinno być poważne.
:) Chciałoby się rzec - "przecież to tylko film" ale po twoim ostatnim zdaniu, nie wypada. :)
Też uważam, że film jest poważny. Może to przeoczyli, może ominęli, bo film mimo, że taki długi, jest taki oszczędnościowy, niedomówiony, dający do myślenia.
Ja bym to uprościła. To małe miasteczko, tam się rządzą innymi prawami nieco. Łatwiej ukryć sprawy. Facet nie żyje, świadkami są tylko policjanci. Załatwili to między sobą (zatuszowali?), bo parę osób by mogło za to beknąć. Mogło tak być? Na tym etapie Bob Taylor był podejrzany, mocno umoczony w sprawę, dzieci dalej nie było, nerwy mogły puścić. Najgorsze jest to, że gdyby on był porywaczem, to po samobójstwie, mogliby jeszcze długo dzieci szukać. Tym większy wstyd dla policji. Oglądając klipy ze sceną z jego udziałem, miałam poważne, obawy, że pokazali nieostrożnie scenę z prawdziwym sprawcą. Był taki infantylny, pasowałby do tej roli. Świetnie aktor to zagrał.
Gdyby choć przez chwilę był ukazany fakt jakiejkolwiek próby (sposobu) zatuszowania tej sprawy to może bym to łyknął. A tak ta teoria jest trochę naciągana. Widz nie jest od tego żeby tuszować i wymyślać wymówki twórcom filmów za ich ewentualne błędy popełnione w filmie. Nic o tym nie wspomnieli, także uważam, że próby tuszowania nie było. Pozdrawiam:)
Zabawne, bo ja jak zobaczyłam trupa z medalionem z labiryntem, od razu wiedziałam, że ma coś wspólnego ze sprawą. No ale miałam podpowiedź w postaci polskiego tytułu filmu ;), zdjęć z labiryntami na ścianach mieszkania Boba, no i w trailerze wątek się pojawiał. Loki mógł to rzeczywiście przeoczyć.
"Dawno nie było scenariusza, który by tak umiejętnie wodził za nos, podsuwał kolejne postaci, które zagęstwiają tylko spectrum możliwych oprawców. " Wrekonize! Prosze Cie! Jezdzisz po ludziach, ze sie smiali, ze maja niski iloraz inteligencji a samemu stwierdzasz ze film umiejetnie wodzil widza za nos... Ja w angli ez tych podpowidzi o labiryntach, trailer tez obejrzawszy tak aby obejrzec no i bez napisow. (nie zrozumialem dokladnie co powiedzial Dano Jackmanowi na parkingu) ale wiedzialem ze on to zrobil. a zorientowalem sie w calej fabule po tym jak ksiadz wspomnial ze jego ofiara porywala dzieci. EUREKA! Mamy powiazanie miedzy pokoleniowe! a to jest ledwo polowa filmu. Takze dalszy komenarz nie jest potrzebny:) dziekuje:)
Mi najbardziej jednak zaimponowal Jackman. Robie co moge by byc czlowiekiem wierzacym i po przeczytaniu "Dzikiego serca" Johna Eldredga Staram bys sie jak najbardziej wlasnie Bozym gwaltownikiem szukam wzorcow analizuje itpi oto pojawia sie WIERZACY WOLVERINE. Czlowiek modlitwy ktory rowniez dziala. Czlowiek ktory jest sila dla rodziny i ktory wprowadza syna w meskie zycie takie jakie on sam prowadzi. Czlowiek ktory kieruje sie idea "Modl sie i DZIALAJ". Fakt Jackman w pewnych momentach wyadaje sie zbyt gwaltowny ale to przynosi rezultaty. a nawet gdy sam sie wszystkiego doszukuje gdy jest ranny w dole nie mysli o sobie lecz o corkce, o ktora walczy w modlitwie. Genialne. No i to zakonczenie i wszyscy zrozumieli ze Jackman przezyl... a JESLI? A jesli nie przezyl i poprostu Gyllenhaal mial omamy sluchowe bo gdzies w jego podswiadomosci mogl sie kryc fakt ze i Jackman moze gdzies tam byc? Zostawiajace czlowieka pelnego rozmyslen: "Uratowany czy nie?"
Witam,
Po pierwsze, nie wiem, co miałeś na myśli wytykając mi użycie sformułowania "wodzić za nos",bo jeśli miała to być interwencja w stylu grammar nazi, to niestety nieudana. Nie zrozumiałem do końca co chciałeś mi wskazać, ale mam prawo do własnej opinii i na tle wielu innych thrillerów, ten prezentuje się świetnie, koniec kropka. I wiem, że Polscy kinomani zawsze znają zakończenie już po trailerze i w zasadzie nie wiadomo,po co się do tego kina, ale cóż, ja nie należę do tej genialnej części narodu i zakończenia się nie domyśliłem (mówię tutaj o ciotce Alexa). A jeśli nadal uważasz, że to Alex był prawdziwym porywaczem, polecam obejrzenie jeszcze raz, bo chyba ktoś tu nie zrozumiał wszystkiego, panie kolego;)
Kiedy widzę wypowiedź "ja w anglii..." wybacz, ale dalej odechciewa mi się czytać. Czemu ludzie na tym forum lubią tak podkreślać swój rzekomy status i jakąkolwiek rzecz, która może ich wyróżniać?;)
Co do Jackmana, owszem, zgadzam się w 100%, pokazał klasę, a samo zakończenie również zinterpretowałem tak, że może być to tylko imaginacja Lokiego.
Pozdrawiam!
Witam. Napisałeś: "jeśli miała to być interwencja w stylu grammar nazi". Podoba mi się Twoje poczucie humoru :) Podejrzewać o interwencję w typu grammar nazi osobę, która pisze w takim stylu ;D
Pozdrawiam ;)
Labirynt to znakomite widowisko, najlepszy film jaki widziałem w tym roku. A Avengers to miła, bezpretensjonalna rozrywka, dobra na letnie popołudnie. Wystarczy pamiętać, że gusta są różne.
Obrażając widzów Avengers prezentujesz się jako nietolerancyjny cham i nadęty dupek. Mam nadzieję, że to mylne wrażenie.
Również mam wrażenie,że to mylne wrażenie. A na swoją alergię na "dzieła" pokroju Avengers nie znalazłem lekarstwa.
Na film się dopiero się wybieram ale poruszę inną kwestie tak przyszło do głowy wiadomo że młodzież gimnazjalna uważana jest prawie za najgorsze zło tego świata ale pamiętaj my też o wyjątkach że wśród ty gimbusów jest młodzież która umie coś oprócz wandalizmu .
Zgadzam się, ale niestety z racji pewnych reform w szkolnictwie, wychowujemy obecnie najgłupsze pokolenie od lat. I to bardzo widac. Ale faktycznie, posród tego motłochu zawsze znajdą się ciekawe indywidualności;)
Ja znam taką opinie że nasza Polska młodzież mowie o szkołach podstawowy,gimnazjach czy liceum że nasza młodzież jest bardziej inteligenta niż koledzy z Europy kiedyś było o tym mowa w wydarzeniach w Polsacie i chwalono naszą młodzież nawet był jakiś przyklad na Hiszpanie który przyjechał do Polski już nie pamiętam po co ale jedno wiem że to co zobaczył czego się uczymy prawie go to przerosło a nawet jak nie mam do końca racji to pisać że mamy najgłupsze pokolenie od paru lat to jest dopiero pisanie głupoty .I sądzę że nie ma już co roztrząsać tego tematu .
Trochę chaosu zasiałeś w swojej wypowiedzi... Program nauczania i to, CO JEST wymagane, nie równa się w żadnym stopniu temu, co FAKTYCZNIE młodziez potrafi i zna. Zapytaj pierwszego lepszego gimnazjaliste/wczesnego licealistę o to, czy zna takie nazwiska jak Saramago albo Marquez. Czy może cokolwiek powiedzieć o teorii Younga...itp. Więc nie piszmi człowieku, że piszę głupoty. Bo przykład tego Hiszpana jest bardzo naiwny.
Pozdrawiam serdecznie.
http://paniebartoszewski.blogspot.com/2013/10/desperacka-walka-z-czasem-labirynt .html
Bardzo mocny film - dawno nie zdarzyło mi się najpóźniej w połowie nie wiedzieć, jaki będzie finał ;) A tu jest tyle tropów, tyle zawieszonych strzelb na ścianie, że można się świetnie (choć przy tak mrocznym i "gęstym" filmie to brzmi nieco niezręcznie) bawić próbując zgadnąć jak to się do diabła skończy :) Thriller jakich mało - i jakiego DAWNO DAWNO DAWNO nie było w kinie.
Oczywiście nie muszę wspominać nad świetnym budowaniem klimatu, zdjęciami, muzyką, grą, itd. bo wszyscy się rozpływają nad duetem Jackman-Gyllenhaal jak internet długi i szeroki. Choćby dla aktorów trzeba to zobaczyć.
Majstersztyk, bardzo spójny, konsekwentny; rozwijany powoli, ale niesamowicie logicznie. Wszystko ma swój powód i skutki. Naprawdę warto.