Przedstawić akcję z widoku pierwszej osoby. Ale niestety... moim zdaniem twórcy posunęli się za daleko. Są takie momenty, w których nie da się przedstawić sceny w ten sposób. Po prostu się nie klei... Również realizacja filmu odbywa się kosztem aktora grającego głównego bohatera. Ten może tylko i wyłącznie operować swoim głosem. Jednak ten minus może równie dobrze być plusem. Gdyż w ten sposób kładzie się bardzo duży nacisk na postacie drugoplanowe. W 'lady in the lake' wyszło to znakomicie. Stąd moja ocena 9/10
ps
Aktorki w tym filmie były fantastyczne...
Hymm... nie podobał ci się ten film zapewne z bardzo prostej przyczyny... Bo jesteś dziewczyną ... ewentualnie kobietą. I dlatego zapewne nie jesteś wstanie utożsamić z protagonistą. No cóż, taki to film... A właściwie eksperyment filmowy.
Przeciwnie, na ogół utożsamiam się właśnie z bohaterami, nie z bohaterkami. Wytłumacz to sobie jak chcesz ;) Zresztą nie uważam, żeby takie utożsamienie było konieczne w odbiorze filmu.
Że eksperyment był nieudany, sądzę nie tylko ja, film został bardzo źle przyjęty w swoim czasie, a i teraz ogląda się go jako ciekawostkę, a nie dla jakichkolwiek jego walorów.
Zapewne Freud miałby tu pole do popisu... i zapewne z jego wniosków można by napisać znakomity scenariusz na film psychologiczny.
Ale wracając do Filmu... Na wyróżnienie zasługuje: znakomita kamera (zdjęcia), bardzo dobra gra aktorska (szczególnie aktorki), dobra scenografia i muzyka, oraz przede wszystkim... atmosfera!
Nie będę się bardziej rozpisywał bo chyba nie ma to sensu... W każdym razie jak widzisz z mojego punktu widzenia film jest dobry.
Oczywiście samo utożsamienie się z bohaterem nie jest najważniejsze, a czasami wręcz niewskazane. Bo np. ja nigdy nie utożsamiałem się z Ellen Ripley (z Alien' ów) co nie zmienia faktu, że jest jedną z moich ulubionych fikcyjnych postaci. Ogólnie na punkcie Alien' ów (mam na myśli filmy) mam totalną szajbę ( nie licząc 3-ki, która jest totalnym gniotem - tak jak te badziewne AvP). Często miewałem sny z Alienami i Ripley... Jak można się domyśleć te sny zaliczały się do koszmarów... Ale wracając do sedna. W większości w filmach nie chodzi o to żeby się utożsamić z bohaterem, ale żeby się z nim 'zaprzyjaźnić' - dzięki temu oglądamy jego przygody z zainteresowaniem. Jednak są takie filmy, które działają tylko na wybraną grupę odbiorców. Do takich filmów zalicza się 'Lady in the lake', który kładzie nacisk na całkowite utożsamienie się z bohaterem. Wątpię czy kobieta jest wstanie utożsamić się z mężczyzną (i na odwrót) do tego stopnia.
Ps
Jeśli chcesz się przekonać (dla siebie samej) czy oceniasz filmy w oparciu o utożsamienie się z głównym bohaterem, proponuję obejrzenie 'Dark Passage' z 1947r. W tym filmie również niezbędne jest totalne utożsamienie z protagonistą.
O ile tego filmu nie oglądają w większości kobiety, to Twoja argumentacja "nie spodobał ci się, bo jesteś kobietą" jest nietrafiona. O ile Tobie ten pomysł się spodobał, to jednak na ogół jest uważany za nietrafiony albo ciekawy, ale fatalnie zrealizowany. Zresztą niema się co dziwić. Kiedy przez cały film wszystkie postacie patrzą wprost w obiektyw, to wydaje się to dość nienaturalne i dziwne. Widz nie jest do tego przyzwyczajony. Oczywiście sam pomysł ciekawy, bo czasem warto podjąć ryzyko. Ten pomysł rewolucji nie zrobił, to chyba przyznasz. Pozostał raczej jako ciekawostka. Swoją drogą w ten sposób chciał rozpocząć kariere Orson Welles. Ale w końcu się rozmyślił.