biegłam na ten film z ogromnie pozytywnym nastawieniem, bo sama byłam na granicy, bo z opisu spodziewałam się wzruszającej i mocnej historii... ten film niestety daleko odbiega od opisu... w ogóle nie widać zła, które dzieje się w lesie... ot, sielanka zwyczajnej rodzinki, którą na moment zakłócają uchodźcy... perspektywa dzieci na siłę
zdjęcia ratują trochę całość, ale piękna Puszcza to za mało...
Podobne odczucia. W ogóle nie rozumiem wysokich ocen publiczności na festiwalu.
Rozumiem próbę niepokazania wszystkiego wprost, ale niestety dużo rzeczy tu nawaliło.
A ja mam kompletnie inne odczucia. Uważam, że film opowiada o problemie w bardzo mądry i refleksyjny sposób. Zaczęłam płakać mniej więcej w 30. minucie filmu a skończyłam dwa dni później. Zgodzę się z tym, że określenie "perspektywa dzieci" jest tu nadużyciem, ale ciekawe jest to, że częściowo reżyserka i to postanowiła przedstawić. Ja nie byłam na granicy, mieszkam na co dzień w dużym mieście, w wygodnych warunkach. I mnie ten film bardzo poruszył.
widziałam Twój wpis - szanuję inny gust, wiadomo, różnimy się i to jest piękne ;) - ale jest jedna rzecz "poza gustem": ten film w ogóle nie pokazuje zła na granicy, prawdziwych ofiar... jakby najważniejszym problemem było to, że polskie rodziny nie mogą sobie normalnie żyć... jest we mnie wielka niezgoda na takie potraktowanie tematu - pomijając kwestię naiwności, cukierkowości i sztuczności samego filmu (to wiadomo, kwestia gustu)
Mam podobne odczucia, obejrzałam wczoraj film online. Opis nakierował mnie na kompletnie inne tory co do oczekiwań odnośnie tego filmu, narobił dużo nadziei, niestety zasnęłam w trakcie..... również rozumiem kontekst, że film miał dawać dużo niedopowiedzeń ale mimo wszystko jakoś tak nie wszedł w moje ramy. Uważam oceny za naciągane, jak również to, że dialogi dzieci były reżyserowane. Cieszę się, że nie poszłam do kina.