A taki potencjał tkwił w tym filmie. Wszystko tu się kupy nie trzyma. Sama akcja poprowadzona jest bardzo chaotycznie,bez ładu i składu,na dodatek co zrobiono z Leatherface'm...Szkoda gadać. Atmosfera jakaś tam jest,lecz nie wciągnęła mnie całkowicie,brak jakiegokolwiek startu do pierwszej Masakry z 1974 roku. Przez cały czas film stara się zszokować np. Wsadzaniem do ust szczura czy scena w ,której Blondyna i jej psychopata uprawiają seks z rozkładającymi się zwłokami,brzmi obrzydliwie lecz to stanowczo za mało jak na film ,który miał przybliżyć genezę jednego z najbardziej przerażających morderców w historii kina. Muzyka też jest nijaka,brak jakiegoś motywu muzycznego ,który by się wbijał w mózg i skutecznie podnosił ciśnienie. Oglądanie tego filmu boli, i to naprawdę boli, bo rozumiem ,że to kolejna,nieudana,karykaturalna,schematyczna,nie wyróżniająca się całkowicie niczym z 10000000 innych horrorów wychodzących co roku produkcja ,która z Teksańską Masakrą ma tyle wspólnego co pizza z herbatą. To kolejna brutalna profanacja dokonana na kultowej marce. Trzeba mieć nadzieje ,że w przyszłości nikt już czegoś tak złego nie zrobi. Jeżeli chcecie zobaczyć sobie Leatherface'a w bardziej nowoczesnym wydaniu to obejrzyjcie Remake z 2003 roku i powiązany z nim sequel z 2006 roku,przynajmniej tam było wszystko czego dobry Slasher potrzebuje.