Czy ktoś znalazł jakiekolwiek informacje dotyczące procesu tworzenia głównego villaina? Kto w ogóle wpadł na tak genialny pomysł? Dlaczego akurat on? Dlaczego tak wygląda? Co oni sobie myśleli? What were they thinking!? Co by nie mówić o filmie Suicide Squad to bez wątpienia posiada absolutnie najgorszego złoczyńcę w historii adaptacji komiksów. Nawet marketingowcy się go wstydzili - praktycznie nie pokazywali go w zwiastunach (poza jednym, przypadkowym, niewyraźnym, 2 sekundowym ujęciem), nie było o nim żadnej wzmianki w zapowiedziach, żadnych zdjęć z planu, nic!
Przecież on jest tylko silnorękim dla Enchantress.... Jaki tam z niego villain, nie mówiąc że główny....
Fajnie jakby głównym przeciwnikiem był na przykład Solomon Grundy albo Killer Frost
Lepszy byłby ktokolwiek kto posiada chociaż odrobinę osobowości i motywacji. Nierozumiem dlaczego jako głównego villaina zaangażowano takiego nonamea. Mają prawa do wszystkich postaci DC, tylu złoczyńców o których Marvel może tylko śnić, a oni wybrali kogoś takiego. Gdybym nie poszperał w internecie nie wiedział bym, czy on w ogóle pojawił się w jakimś komiksie :P
No, pisałem ci już wcześniej, ale może źle się wyraziłem - on się nie liczy. Wzięli jakaś postać, zrobili żeby miała jakiś power i tyle. To tylko pomocnik, do odstrzału.
Liczy się tylko Enchantress.
No, chyba że Incubus zmartwychwstanie albo nie zginął, ale tutaj akurat wątpię,
Pomocnikami byli ci cali pseudokitowcy (czy oni w ogóle mieli jakąś nazwę?). Incubus i Enchantress działali w duecie, obaj pełnili niemal równie dużą rolę.
PS Enchantress też ssie, tylko wygląda w miarę spoko (dopóki nie założyła tego wielkiego, okrągłego badziewia na głowę i nie zaczęła tańczyć hula).
Oj nie. Enchantress wyrwała brata z uwięzienia, powiedziała mu co ma robić. Potem tez zawsze to Enchantress decydowała co i jak. W praktyce Incubus był trochę jak Bane w"Batman i Robin" - posłuszny biceps.
Enchantress w pierwszej senie z wojskowymi była fajna, potem końcówkę zresztą też miała fajną - walka na miecze, szacunek dla wrogów, prośba o śmierć i ten tekst "nie masz jaj" :p
Tą końcówką mnie kupiła :p
Z kolei Incubuss uwolnił ją od Amandy i wcisnął w ten głupi strój (o co w tym chodziło?). Faktycznie podobny do Banea, ale czy jakiekolwiek podobieństwo do B&R jest powodem do dumy? Największym problemem tej dwójki złoczyńców jest brak jakiejkolwiek osobowości, czy motywacji. Pojawili się, stwierdzili że przejmą władzę nad światem (bo tak) i aż do finał tylko sterczeli, jakoś tam przywoływali światełka i tworzyli swoją armię pseudokitowców. Nie mieli żadnej konkretnej motywacji, ideologii, przeszłości, ani relacji z bohaterami (nielicząc banalnego romansu z Rickiem Flagiem), po prostu dwójka bossów do pokonania. No niestety, ale w tych czasach nie wypada już tak pisać postacie złoczyńców.
No, ale po to ona go uwolniła żeby jej pomógł. Z tego co pamiętam to ona się podłączyła do jego sił życiowych, bo umierała gdy Waller przebiła serce.
"No niestety, ale w tych czasach nie wypada już tak pisać postacie złoczyńców."
Zgadzam się, ale tylko w przypadku jeśli to był jednorazowy występ. Jeśli Enchantress powróci i zostanie bardziej wyjaśniona to SS będzie wtedy tylko wstępem postaci..
Tyle, że Enchantress też ssała po całości. Nie była ani interesująca ani intrygująca. Po prostu sobie była zła bez powodu i tyle. Marvel ma zazwyczaj w filmach słabych złoczyńców (nie licząc Lokiego), ale taki Ronan z Guardians of the Galaxy to przy Enchantress wspaniały villain.
Niestety się zgadza. Większość villainów z Marvela była słaba, ale nawet oni posiadali przynajmniej jakiś zarys osobowości, czy motywacji.
No właśnie. Mimo, że te motywacje były zazwyczaj słabe, a osobowość raczej nijaka to przynajmniej jakaś była (no może poza Malekithem). A tutaj tego praktycznie w ogóle nie ma.
Ja powiedziałbym nawet, że taki Incubus jest gorszy od dr Dooma, bo tamten przynajmniej nie był wygenerowany komputerowo i miał jakąś pseudorelację z Fantastyczną Czwórką :P
"Nie była ani interesująca ani intrygująca."
No tak, ale jako całość - czyli villain "jednostrzałowy",przedstawiony w filmie od A do Z.
"Po prostu sobie była zła bez powodu i tyle"
Znaczy byłą bardziej boginką z dawnych czasów która chciała odzyskać pozycję, ale faktycznie tej postaci zabrakło "środka" - jakiegoś konkretniejszego przedstawienia.
Osobiście myślę że chodzi tutaj o to że wyjaśniając Enchantress trzeba będzie pokazać kawałek przeszłości tego świata, a tego nie chcą jeszcze robić bo tam "się działo".
Np Enchantress może mieć zaskakująco duża wiedzę na temat starych Kryptończyków, Amazonek, Darkseida czy Steppenwolfa...
Albo Biblii :p
"Marvel ma zazwyczaj w filmach słabych złoczyńców (nie licząc Lokiego)"
Lubię Winter Soldiera w wersji bad i Kiliana/Mandaryna (Guy Pearce) z Iron Mana 3 :)
"ale taki Ronan z Guardians of the Galaxy to przy Enchantress wspaniały villain."
Bo ja wiem... Ronan jest "całością", ale jest villainem w sumie pretekstowym i chyba już definitywnie "zamkniętym".
Enchantress ma fajne momenty kiedy film się skupia na niej i jest spora szansa że wróci i zostanie przedstawiona i wyjaśniona bardziej - a nawet odegra ważną rolę jako sojuszniczka Ligi w walce z Darkseidem i źródło ważnej wiedzy.
Ale jeśli nie - to zgadzam się, na jednorazowy występ wychodzi kaszana.
Ja oczywiście oceniam to co teraz dostaliśmy. Postać ma potencjał na coś więcej, ale w Suicide Squad jest bardzo słaba. Jeśli wróci i zostanie przestawiona lepiej to super, ale i tak nie zmieni to tego, że w Suicide Squad ssie.
Ja tu widzę taki zabieg jak z innymi postaciami - tak naprawdę konkretnie przedstawionymi postaciami są tylko Deadshot i El Diablo.
Joker, Harley, Waller.. O nich dowiadujemy się konkretnie bardzo niewiele.