Legion samobójców

Suicide Squad
2016
6,1 240 tys. ocen
6,1 10 1 240447
4,1 64 krytyków
Legion samobójców
powrót do forum filmu Legion samobójców

Wielkie rozczarowanie

użytkownik usunięty

Po pierwszym seansie "Batman v Superman: Dawn of Justice" myślałem, że w tym roku nie obejrzę drugiego tak słabego filmu, który owszem, w wersji kinowej zasłużył na 5/10, ale to i tak nie jest dobry rezultat, na co wpływały powszechny nonsens powodowany scenariuszem pozbawionym ładu i jednolitej wizji. Powoduje to, iż nawet wersja rozszerzona nie jest w stanie załatać wszystkich absurdów filmu Snydera. Z tego powodu pewnie twórcy Legionu Samobójców chcieli pocieszyć Bena Afflecka, który po raz drugi gra w niewypale na podstawie jego ulubionych komiksów i wydali na świat film, będącym o dwie klasy gorszym gniotem...
Zacznę od scenariusza. Dużo można powiedzieć złego, ale jest on po prostu na poziomie piątej klasy szkoły podstawowej. Naprawdę, tekst podobnej kategorii napisałem właśnie w podstawówce i opowiadał on o powstaniu mojej rodzinnej wsi za sprawą bohaterskich czynów Herkulesa... Może to jakoś wygląda na początku, gdy Amanda Waller w jakiejś knajpie próbuje przekonać innych wojskowych do swojego projektu, no i to by było na tyle. Dialogi brzmią mało naturalnie, momentalnie są zwyczajnie denne i generalnie jeżeli ten film miał śmieszyć w założeniu twórców, to nie śmieszy, zaś intryga powodująca tworząca głównych antagonistów jest tak naciągana i prosta, że wystarczyłoby zmienić jeden szczegół, aby nie miała racji bytu.
Teraz czas na aktorów... Dobrze wypadają tylko Margot Robbie, Joel Kinnaman, Viola Davis, Jai Courtney i Jay Hernandez. Harley Quinn w swojej charakteryzacji i zachowaniu nie przypadła mi do gustu, bo wygląda jak zwyczajna prostytutka i niepotrzebnie się ją heroizuje w finale filmu, ale to nie dotyczy umiejętności aktorskich urodziwej Australijki, która zrobiła co mogła, aby jej postać dobrze wypadła. Momentalnie w jej głosie brakuje nutki szaleństwa, jaką powinna mieć dama Jokera, a także chwilami wydaje się być zbyt racjonalna, lecz Margot Robbie za swoją pracę zasłużyła na 8/10. Amanda Waller w tym filmie jest taka, jaka powinna być i to aż dziw bierze patrząc na całokształt tego widowiska. W grze aktorskiej brakuje trochę tej "aktorskiej iskry" i w dużej mierze to sprawia, że Viola Davis powyżej 8/10 nie może podskoczyć, choć wymagającego zadania to nie miała. Joel Kinnaman to typowe 7/10- bez zbędnego polotu, ale bardzo poprawnie w każdym elemencie, nie można się do Szweda przyczepić w niemal każdym aspekcie. To, że chwilami może wypadać niekorzystnie to sprawka scenarzysty i reżysera w jednej osobie- Davida Ayera. Ogólnie widać, że z jakiegoś powodu Joel wybił sięd o Hollywood ze szwedzkiej kinematografii i podejrzewam, że doczeka się jeszcze kilku ról w Stanach. Jai Courtney- pamiętam go z pierwszego sezonu Spartakusa, gdzie wcielił w rolę Varra i wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Później miał kilka drugoplanowych ról w różnych blockbusterach jak "Szklana Pułapka 5" czy "Terminator Genisys". Wielkiego poziomu to on nigdy nie osiągnie, ale tak jak tutaj, spisał się najlepiej jak mógł i zasłużył sobie na uczciwe 7/10. Jay Hernandez to kolejny i ostatni aktor, który zagrał dobre. Jego postać była interesująca i aktorsko dostosował się do tej wizji. Kto wie, może pozytywny występ w tym filmie okaże się kluczem do poważniejszym bram Hollywood?
Dalej wypowiem się o Smith'ie i Leto, bo reszta zagrała na co najwyżej przeciętnie. Will Smith... Nie przeszkadza mi jego kolor skóry. Mógł być dobrym Deadshotem, tylko za bardzo był typowym gangsta-czarnuchem, a nie najskuteczniejszym płatnym zabójcą świata. O charakterze tej kreacji najlepiej mówi krótki origin tego bohatera. Will Smith wypadł po prostu nieźle. Joker w wykonaniu Jareda Leto wypada słabo pod każdym względem. Charakteryzacja jest beznadziejna. Wygląda jak jeden z mniej udanych scenicznych eksperymentów Marilyna Mansona. Sam aktor dostosował się poziomem do wizji twórców swojego bohatera. Jego aktorstwo wypada blado, tak jak jego tępawy śmiech, który swoją drogą dobrze podsumowuje zabawę na tym seansie. Joker w tym filmie jest najsłabszą kreacją i to bez dwóch zdań. Bardzo mocne 3/10. Zdecydowanie najsłabsza rola Leto jaką pamiętam.
Jeżeli chodzi o pozostałe elementy to przede wszystkim wyróżnia się montaż. Wydaje się jakby żywcem wyjęli go z "Kac Wawy" i bardziej podrasowali pod typową "gimbazę". Innym wartym zwrócenia uwagi jest soundtrack. Niby są tam wielkie hity m.in. Queen, tyle, że one nie pasują do akcji filmu, więc pracę Stevena Price'a należy ocenić na 6/10. To czego mi brakowało, to większej roli Batmana przez pryzmat zwiastunów oraz animacji sprzed 2 lat o bliźniaczej tematyce "Batman- Atak na Arkham", gdzie Mroczny Rycerz miał zdecydowanie większy udział w mających tam miejsce wydarzeniach i dało to zdecydowanie lepszy efekt niż w obecnej ekranizacji.
Podsumowując, należy pogratulować Ayerowi, bo stworzyć gorszy film od co najwyżej przeciętnego dzieła Snydera to niezły wyczyn, nawet jak na studio Warner Bros., które trochę gniotów już wydało na świat.