Czy film swoimi żartami przemówi do poczucia humoru dorosłych w takim stopniu jak Shreki czy
inne Madagaskary czy raczej targetuje dzieci?
Ja generalnie i tak się wybieram, ale nie wiem czy zabrać dziewczynę, która oczekuje raczej
zabawnego filmu pełnego odwołań do popkultury i innych takich ironicznych smaczków, którymi
wypełnione są te najlepsze produkcje DreamWorks itp. Jak wygląda ta kwestia w Lego Movie?
Jest tego trochę, ale nie aż tyle co w Shreku i innych. Raczej jest to film dla dzieci, który myśli też o dorosłym widzu, jednak trochę bardziej wyciąga rękę ku młodszemu odbiorcy. Choć starsi, którzy mają sentyment do Lego będą się dobrze bawić, to jak ktoś tego nie ma to nie wiem czy coś go przyciągnie. Jest parę żartów dla dorosłych, ale to raczej bonus dla dorosłych, którzy przyszli z dziećmi, albo tych, który przyszli z sentymentu, a nie coś co sprawi, że film polubi każdy dorosły.
Do Shreka i Pingwinow to nawet nie da sie porownac. Nie ma jak. Tam bylo jakies dowolne krolestwo, zoo, lew, ogr, osiol... Mogli mowic co chcieli. Tu jest Lincoln, Shaq, Batman, Superman, Wonder woman, Green lantern, chłopaki ze Star warsow, nawet Statua wolnosci byla i mily wampir (dracula). Kto nie wie o co chodzi z kryptonitem, nie posmieje sie z rozmowy Supermana z Lanternem. Piosenka Batmana jest smieszna tylko dla osoby ktora zna jego historie. Tak samo z Hanem Solo i Naboo. Ale wedlug mnie polskie zarty by tu nie pasowaly. Han solo nie moze gadac o Ciechocinku ani Batman spiewac piosenek Stuhra. Zabawne sa np imiona kotow staruszki na poczatku... Dla tych ktorzy polacza w glowie hasla Manson, Dexter, Bundy. Zarty sa specyficzne, osadzone w swiecie filmu i komiksu, a to znaczy ze dla widzow dobrze znajacych popkulture. U nas chyba znamy ja za slabo i stad brak rechotu na sali.
Do tego dochodzi specyficzny humor słowny który słabo przekłada się na język polski. Nasze słowa mają zwyczajnie za dużo sylab.
Na seansie wszyscy bez wyjątku płakali ze śmiechu. A sala była wypełniona głównie dziećmi (4-10 lat) i ich rodzicami, którzy ochoczo śpiewali razem z bohaterami. Przednia zabawa zarówno dla młodszego jak i starszego pokolenia. Do tego sama historia wciągająca. Dodam, że oglądałam w Irlandii, bo z doświadczenia wiem, że polską publikę rzadko co intryguje i cieszy. Ważne by było na co ponarzekać (a to niby za dziecinne, zbyt wulgarne, za mało wyuzdane, niezbyt śmieszne itd...) :)
To tam widzowie śpiewają podczas seansów? Chyba jednak by mnie takie kino nie przekonało.
Ja (24 lata) się lepiej bawiłem na seansie niż dzieci na sali. ;) Wiele odniesień do popkultury i fragmentów, których dzieci nie zrozumieją.