Film pokazuje jaki wpływ mogą mieć kontakty międzyludzkie w młodym wieku na całe
życie. Piętnastolatek jest chłonny niczym gąbka, przeżywa i rozumie wszystko inaczej niż
całkiem dorosła i dojrzała osoba.
>>SPOJLERY<<
Uważam, że Hanna była w dużej mierze zimną egoistką - bezczelnie rozkochała w sobie
młodego, niewinnego chłopca i porzuciła go bez słowa, co odcisnęło na jego wrażliwym
obliczu piętno na całe życie. Postać Hanny jest bardzo introwertyczna, tak naprawdę nie
poznajemy jej odczuć, uczuć, myśli, choć z drugiej strony Michael również niczego nie
mówi wprost, ale odbiór tej postaci jest dla widza duźo bardziej czytelny i zrozumiały.
Myślę, że ktoś kto jest dojrzały nie powinien poddawać się tak zupełnie emocjom, nie
licząc się przy tym z uczuciami innych. Postawa Hanny jest dla mnie niesprawiedliwa i
żal mi młodego chłopca, któremu jedno lato wywróciło do góry nogami całe życie. Bo
można powiedzieć, że można zapomnieć i iść dalej, ale nie każdy tak potrafi, ludzie idą
dalej, ale nie zapominają, kiedy do tego pozostaje wciąż pytanie: "Dlaczego?" nie da się
tak po prostu tego z siebie wyrzucić.
Łatwo zawładnąć i zmanipulować młody umysł, także czasami warto się zastanowić, tym
bardziej, że ja odczytuję iż Hanna go nie kochała. Może się mylę? Może nie wyznała mu
nigdy miłości, bo jednak chciała w jakiś sposób chronić jego uczucia, wiedząc, że ich
związek nie ma przyszłości? Nie wiem, jeżeli by go kochała, to zmienia trochę postać
rzeczy. Wtedy widzę Hannę jako zagubioną kobietę, pełną kompleksów przede
wszystkim z racji jej analfabetyzmu, ale również i jako znacznie starszą od swego
kochanka. Każdy ma prawo do szczęścia, tak, ale takie romanse chyba jednak zawsze
się źle kończą.
Dodam jeszcze, że rozumię co to jest duma, jednak w przypadku rozprawy sądowej i
oskarżania mnie o coś, czego nie zrobiłam - schowałabym ją sobie do kieszeni.
Dziękuję za uwagę, pozdrawiam.
To jest klasyczny przykład przewagi książki nad filmem. Mimo to uważam, że twórcy robiąc film świadomie unikali współczującego tonu wobec Hanny. Może z ostrożności, a może taka była wizja artystyczna. Pominięcie w filmie pewnych scen, które były w książce było chyba dokładnie przemyślane.
Tu się z Tobą nie zgodzę.Przecież Hanna ma w celi zdjęcie Michaela mimo,że nie potrafi czytać.To jest coś niesamowitego i wg mnie świadczy o czymś bardzo mocno.Po drugie książki,które czyta też o czymś świadczą.Być może w tym wypadku twórcy filmu bali się etykietki,że właśnie wybielają Niemców co już przecież ,mimo takiej wersji filmu niektórzy nawet na tym forum było podnoszone.
Przemyślenia Michaela o analfabetyzmie też w jakiś sposób budują inny obraz Hanny.etc etc etc. Męczy mnie ten film ciągle.Ale w sensie pozytywnym.
Pomyśl, co by było jakby wsadzili te sceny do filmu. Nikt nie analizowałby przesłania ani tego, co rzeczywiście jest istotne. Byłoby tylko wielkie HALO, że niemcy się usprawiedliwiają i film zostałby jednoznacznie zaszufladkowany. Wszystkie subtelności przyćmiłby rozdmuchany przez media wątek rozgrzeszania zbrodni nazistowskich.
Jeszcze jedno; w filmie właściwie wszystko to jest, ale niedopowiedziane. Moim zdaniem wypada to na korzyść w tym sensie, że widz jest bardziej zaintrygowany .
Powiem szczerze,że nie łapię przesłania tego filmu.Dla mnie w dużej mierze jest to historia ludzi na tle trudnych wydarzeń,konsekwencje ich życiowych wyborów,historia potrzeby bliskości,namiętności.Historia samotności Pewnie masz rację,że pełniejsze przedstawienie Hanny w zgodzie z książką mogłoby być przez niektórych traktowane jako wybielanie Niemców.Na pewno nie przeze mnie.
I jeszcze co mi zostało w pamięci :"..walczyła nie o to,żeby pokazać co potrafi ale żeby ukryć to czego nie umie..." I w tej walce niestety popełniła sporo błędów.
No właśnie o to mi chodzi ! Jest to historia ludzi NA TLE. Filmowcy postarali się, żeby to TŁO nie zdecydowało o odbiorze filmu. Ja też nie odebrałam książki ani filmu jako próby wybielania Niemców - nawet mi to do głowy nie przyszło. Zawsze była to dla mnie opowieść o życiu dwojga konkretnych ludzi.
Nurtuje mnie pytanie dlaczego popełniła samobójstwo w kontekście tego,że sama starała się o przedterminowe zwolnienie.Zdaję sobie sprawę,że po takim pobycie w więzieniu niesamowicie trudno wejść w normalne życie.Czyżby czegoś jej zabrakło w zachowaniu Michaela?Na pewno czekała na list od niego i się nie doczekała.To było dla niej bardzo ważne.On zaś starał się zaspokoić tą materialną sferę jej życia na wolności.I też miał ogromne obawy przed tą całą sytuacją...
Myślę, że tej ostatnie nocy przed wyjściem na wolność zrobiła sobie jakieś podsumowanie; coś w rodzaju rachunku sumienia. Bardzo uogólniając - wyszło jej na to, że nie ma do czego wracać bo nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Uznała, że spieprzyła swoje życie i życie Michaela a jest za późno żeby cokolwiek naprawićlub zacząć od nowa.
Jakkolwiek smutno by to nie brzmiało to co napisałaś ,pewnie masz rację.Ech...Zawsze mocno dotyka mnie taki koniec.Szczególnie gdy coś tak pięknego się rodzi by potem umrzeć w najgorszy sposób.
Może i ja coś Tobie polecę.Tym razem coś zdecydowanie lekkiego ale bardzo dobrego ze wspaniała muzyką,świetną obsadą,dużo do śmiechu ale również odrobinę do pomyślenia (sceny ze staruszkiem od Oscara!!!) . Jeśli nie oglądałaś ,obejrzyj jeśli chcesz w weekendowy wieczór komedię romantyczną "the Holiday" . Czas trochę odsapnąć ;)
Dzięki, obejrzę. Po takiej dawce ciężkich filmów przyda się coś na rozprężenie.
a tu masz próbkę muzyczną z pięknymi zdjęciami nie z filmu.
Uwielbiam ten soundtrack
http://www.youtube.com/watch?v=ix7GNbDPuGE
W muzyce jest coś fascynującego,że potrafi wpływać na nastrój,przenosić w piękne miejsca i ...... ;)
Hans Zimmer i....wszystko jasne. Muzyka przechowuje wspomnienia. Potrafi przywołać chwile, które wydawały się stracone. Ba ! Nawet wspomnienie zapachu może przywołać. Masz tak ?
Ja bardzo lubię soundtrack z "Fortepianu" - to mój ulubiony. Piękna jest też ścieżka dźwiękowa z "Malowanego welonu".
Uwielbiam muzykę.i też tak mam jak napisałaś;) "Fortepian" cudny ale jest całe mnóstwo wspaniałych soundtracków z różnego rodzaju muzyką.Bardzo dużo by wymieniać."malowanego welonu" kompletnie nie znam-sprawdzę.Te które teraz mi do głowy przychodzą "The Fountain" ,"Pan od muzyki","Prosta historia" "Ostatnie kuszenie Chrystusa" p.Gabriela,"Wszystko co kocham" Blooma ,niesamowity Lorenc w swoich filmach.Mnóstwo cudnej ,najcudowniejszej muzyki a ja tylko kilka tytułów wymieniłem.
Ja na podstawie filmu myślę, że popełniła samobójstwo dlatego, że zdała sobie sprawę z niemożności nawiązania bliższego kontaktu z Michaelem po wyjściu z więzienia. Myślę, że był on dla niej jedyną nadzieją. Dzięki jego taśmom nabrała znowu chęci do życia, był to znak że o niej pamięta. Nie bez powodu podkreśla to również strażniczka więzienna, która rozmawia z Michaelem. On natomiast, podczas spotkania, pyta o jej stosunek do tego co zrobiła podczas wojny, co wyraźnie ją zdenerwowało i zdała sobie sprawę, że jest to dla niego przeszkoda, której nie jest w stanie przeskoczyć. Dlatego zdała sobie sprawę z tego, że nie ma do kogo wracać i po co dalej żyć. Uważam, że Winslet bardzo dobrze zagrała tą scenę i można było wyczytać to z jej zachowania. Wyszła do niego przyjaźnie i z chęcią nawiązania kontaktu, o on potraktował ją sucho i z dystansem, widać było jak gaśnie nadzieja w jej oczach.
bardzo ładnie powiedziane;) Świetny film,świetna książka.
A Kate Winslet rzeczywiście bardzo dobrze zagrała tą postać.Choć rozumiem też Michaela.Te związki międzyludzkie są tak skomplikowane;) Czasem robimy coś lub nie robimy nic ,czego później żałujemy.do końca życia.Czasem tak niewiele trzeba a tak trudno nam wyjść poza własne uprzedzenia,rany etc...
Co myślisz na temat tych scen książki, których nie było ? Film zyskałby na nich ?
Wg. mnie tak,w szczególności rozmowa Michaela z naczelniczka (jak ja nie lubię tego słowa;) więzienia,rozmowa z ojcem,rozmyślania na temat analfabetyzmu.Te mi do głowy w tej chwili przychodzą.
No i to ,że Michael znalazł swoje zdjęcie z gazety u niej w celi.Przecież one tyle mówią.
Spróbuję gdzieś znaleźć "Okruchy dnia" bo mnie zaciekawiły.Trochę z tym czasem krucho by to wszystko obejrzeć i jeszcze przeczytać.
Jeśli jeszcze nie widziałeś tego filmu to bardzo polecam. Chyba go dziś obejrzę skoro mi się przypomniał. Może potem podyskutujemy. ;-)
Z przyjemnością.Najpierw jednak muszę znaleźć ten film a później go obejrzeć;)
A z wolnym czasem różnie bywa.
Myślicie,że "wielkość ich uczucia" mogła być spowodowana tym,że trwało zaledwie kilka tygodni?
Czy w ogóle mamy wpływ na to uczucie?Czy to po prostu "serce rządzi" , często nieracjonalnie.
Przecież gdyby tak można było nad miłością panować to Michael dawno by z nią skończył.
Bo po ludzku ona nie przyniosła mu nic dobrego (nie potrafił się choćby związać z żadną inną kobietą).
Po ludzku przegrał swoje życie ,tak jak przegrała je Hanna.
Oboje cierpieli z powodu tego uczucia. Michael chyba bardziej z racji większego zaangażowania. Był nastolatkiem i przeżywał tę miłość bardzo mocno. Pierwsze tygodnie dla zakochanych są zawsze najbardziej intensywne, potem się sytacja normalizuje. Związek ewoluuje i trwa lub się wypala. Nastoletni umysł chłopaka nie poradził sobie ze stratą więc mu ta miłość siadła na psychice jako trauma.
Szukałem książki,zdobyłem audiobooka.(w bibliotece był;) No i słucham i już troszkę inaczej,chyba głębiej się odbiera tą historię.
Zagubiona ale też w jakiś sposób wyrafinowana Hanna na początku robi gorsze wrażenie niż w filmie.Ale im dalej tym bardziej widać jak jest zagubiona i zalękniona.Jak ważne jest dla niej czytanie.Jak potrzebuje bliskości.Ciekawe co będzie dalej...?
"Myślicie,że "wielkość ich uczucia" mogła być spowodowana tym,że trwało zaledwie kilka tygodni?"
Tak właśnie myślę. Uważam, że pzez to tak silnie w nich trwało, a zwłaszcza u Micheala (zgadzam się tu z Madragora77 - ponieważ był nastolatkiem), natomiast Hanna była trochę rozchwiana emocjonalnie, być może przez wojnę, być może taka już po prostu była, być może w życiu nie miała nikogo bliskiego. Może więcej dowiesz się z książki :-) Czekam na opnię jak już ją przeczytasz.
Dodam też, że do tego tematu miłości podchodzi się różnie ze względu na wiek i doświadczenie.
Do Twojego ostatniego zdania: To jest piękne ,że każdy podchodzi inaczej do uczuć,że każdy inaczej patrzy,inaczej widzi.
Tak, masz rację. Całe piękno i ciekawość życia tkwi w tym, że każdy z nas inaczej patrzy i inaczej widzi.
Pozdrawiam :-)
Czy znalazłeś "Okruchy dnia" pawele1 ?
Obejrzyj koniecznie. Jesteś chyba w odpowiednim stanie ducha, to dobry moment na ten film.
Nie jeszcze nie znalazłem.Czasu brak.Ale znajdę.A stan mojego ducha zawsze jest dobry do oglądania dobrego filmu;) Teraz "Lektora" słucham;)
Słuchając książki zaczyna się na tę sytuację patrzeć inaczej.Ten ich związek wcale nie był taki krótki,to po pierwsze.Śmiem twierdzić,że dojrzewał z dnia na dzień.
Po drugie ,myślę,że ona go mocno kochała.Przecież przed swoją ucieczką przyszła na basen.I nie po to by mu dokuczyć,by miał potem kaca moralnego,że się zachował jak zachował.Bo co innego miał robić.Myślę ,że chciała choć jeszcze na niego popatrzeć.Poza tym te dwa tygodnie przed jej ucieczką chodziła struta,zdenerwowana,rozbita.Bo wiedziała,że musi znowu uciekać i zrezygnować z najbliższej sobie osoby.
No i słuchanie czytanych książek było dla niej czymś niezwykle magicznym,oderwaniem się od jej szarego świata.
Idę dalej słuchać audiobooka bo niesamowity jest,niesie mnóstwo treści.
Jak dojdziesz do momentu gdzie rozważa spotkanie z Hanną w trakcie procesu i wycofuje się z niego, to napisz z jakich powodów zrezygnował. Może w książce jest to lepiej wyjaśnione. Cały czas intryguje mnie ten temat.
Cały czas zastanawia się co robić ale podczas procesu nie podejmuje takiej próby odwiedzin Hanny jaka jest przedstawiona w filmie.Rozmawia z ojcem na temat co zrobić gdy ma się wiedzę,że ktoś swoim działaniem destrukcyjnie wpływa na swoje życie.I ojciec filozof przedstawia mu swoje zdanie.