Historia nie porwała mnie i nieco wynudziła. Mimo dobrych chęci nie potrafiłam uwierzyć w "wielką miłość". Zresztą- o jakiej "miłości" mogłaby tu być mowa?
Związek nastolatka z kobietą po 30-tce to chore zjawisko.
Głowna bohaterka była osobą o mocno wypaczonej psychice, na co
zapewne miała wpływ praca w takim miejscu jak obóz koncentracyjny. Hanna
jako osoba raczej wrażliwa i żyjąca w swoim świecie, pod wpływem panującej tam presji poprzestawiała swoje myślenie tak, by zapewniło jej to przeżycie. Dlatego późniejsze uwiedzenie nastoletniego chłopca nie było już dla niej żadnym problemem, żadnym przestępstwem moralnym. Nie myślała zupełnie o tym, że może wyrządzić mu krzywdę, bo była "chora" psychicznie.
Jedyny plus tego filmu to Kate Winslet- przekonująca jak zawsze.
Polecam obejrzeć "Życie na podsłuchu"- o wiele bardziej warte uwagi:)
Zgadzam się ze zdaniem o jej psychice, co nie zmienia wartości filmu ani nie podważa miłości. Nikt w tym filmie nie stwierdza, że to była wielka obustronna miłość, szczególnie że kobieta opuściła chłopca . Mogli coś do siebie czuć, szczególnie chłopak był w niej zakochany, a dla niej był przeniesieniem do innego świata, po samotnych latach w więzieniu mogła nadać temu, co ich łączyło, jeszcze większej wartości.
To była zwykła fascynacja nastolatka dojrzałą kobietą. Normalna sytuacja i gdyby miał on rodziców, którzy dbali by o dobry z nim kontakt, to by nigdy nie doszło do tego chorego romansu. A Hanna gdyby miała zdrową psychikę to by nigdy nie dopuściła do całej sytuacji.
Nie uwierzę w żadne pozytywne przebłyski w tym filmie, dla mnie to kolejna produkcja próbująca wmówić nam patologię jako normalność pod przykrywką wielkich uczuć wyciskajacych łzy z oczu:-P
Nie wiadomo, czy gdyby miał kochających rodziców, nie doszłoby do tego. Pewnie gdyby dbali o wpajanie mu światopoglądu mając dobre chęci i dając miłość, byłoby większe prawdopodobieństwo, że żyłby jak go nauczyli i wg norm, ale myślę, że wszystko nie jest takie proste i zdarzają się różne historie w życiu.