Od jakiegoś czasu, zwłaszcza na portalach takich jak Na Temat czy Noizz, publikowane są artykuły o filmach, które źle się zestarzały, tj. uznawane są dziś za moralnie wątpliwe. Np. "Sara", czytałem nieraz pisane po latach recenzje o tym, jakie to obleśne, film o 40-latku i 16-latce. Czy "Ostatnie tango w Paryżu", które na całym świecie jest dziś wymieniane jako przykład filmu gdzie obrzydliwie ukazano ludzką seksualność, w którym nieetycznie kręcono sceny erotyczne i zrobiono przez to wielką krzywdę grającej w nim Marii Schneider.
Równocześnie nie przypominam sobie, by "Lektor", chyba najbardziej znany i utytułowany film o różnicy wieku w drugą stronę, był tak po latach krytykowany. A mowa o wyprodukowanym przez Weinsteina filmie pełnym scen full-frontal-nudity, scen w których spoceni, dyszący aktorzy (15-latka gra 18-latek, czyli też młody chłopak o nieukształtowanej psychice) leżą na sobie i wykonują ruchy frykcyjne, gdzie tylko niewidoczność narządów płciowych w tych scenach (bo w innych są pokazane u obojga postaci) uświadamia widzom, że nie oglądamy filmu pornograficznego i aktorzy nie robią tego naprawdę. Dzisiaj, bez względu na wiek bohaterów i aktorów, takich scen się już po prostu w Hollywood nie kręci. A nie przypominam sobie takiej krytyki po latach. Aż z ciekawości wygooglałem i jedyna krytyczna recenzja jaką znalazłem, to z Huffington Post z 2009 r., gdzie autor pisze że gdyby SS-mana grał Hugh Jackman, a młodą osobę Miley Cyrus, to opinie byłyby gorsze.