Dlaczego nikt nie mówi o głównym bohaterze? Przecież to jest fantastyczna historia. Chłopak ma 15 lat i odnajduje świat zupełnie inny od tego w którym żyje. Przekracza zasady kochając się z dorosłą kobietą, kiedy jego rówieśnicy wciąż bawią się w etykietę. Chowa przed nimi, przed wszystkimi swój sekret, czuje się coraz bardziej wyobcowany. Pewnie po raz pierwszy w życiu się zakochuje i odkrywa rzeczy zupełnie nowe. Mieszkanie Hanny jest przecież też jego przestrzenią, dorosłe życie staje się też jego udziałem. Wraca do domu i czuje się obco w własnej rodzinie. Obraca się w gronie znajomych i czuje się dojrzalszy, ale też obarczony tajemnicą. Chociaż film pokazuje że Hanna nie dbała o niego jakoś szczególnie, to można powiedzieć że go wychowała i ukształtowała. Dzięki niej poznaje rzeczy po raz pierwszy. On czyta jej powieści, czuje się utalentowany, ważny i potrzebny. I pewnie czuje te uczucia po raz pierwszy w życiu. Do tego Hanna jest tajemnicza, zachowuje dystans, a to przyciąga jeszcze bardziej. A potem ona go opuszcza. Mówi mu, że on nie jest ważny. Jest to rozstanie boleśniejsze o wiele bardziej niż zwykle zerwanie dwojga dorosłych ludzi. W nim budzą się pytania, pewnie się obwinia. To nie jest tak, że to był przelotny wakacyjny romans. Dla niego jako dziecka to było zawalenie się jego świata. I potem ciężko mu się odnaleźć. A sprawa się coraz bardziej komplikuje. On jest samotny. A potem się dowiaduje o jej przeszłości. Później czuje się winny że jej nie uratował. Potem znów do niej powraca. I nie może się z nią skonfrontować. Aż w końcu widzą się po 28 latach. Dla niego to było ważne. On chciałby znać odpowiedzi na wiele pytań, ale okazuje się że Hanną nic nie motywowało. Że jego ból nie miał sensu. Ona po prostu bezwolnie robiła to co jej życie przyniosło. Czy Michaelowi nie przyszło na myśl, że ona przecież mogła przyznać się do analfabetyzmu, żeby uniknąć kary? I że mogliby, teraz oboje dorośli, spróbować nawiązać kontakt ponownie? Ale ona po raz kolejny nie walczyła o to co było ważne i spędziła życie w więzieniu. Mogła tego uniknąć, tak samo jak można by uniknąć złamania serca Michaela lata wcześniej. Mogła się postarać okazywać mu więcej zainteresowania jeszcze na początku relacji. Mogła tak wiele a tak go zawiodła na tylu polach. I on żyje tym zranieniem, a jednoczenie sączy wspomnienia o ich słodkiej przeszłości jak nektar.
I na końcu, ona popełnia samobójstwo, po tym jak się spotkali. Czy nie przyszły mu do głowy wyrzuty sumienia, że zawiódł? A może gdyby na tym spotkaniu okazał jej więcej czułości, nie zabiłaby się? Porozmawialiby? Dostałby odpowiedzi na dręczące go pytania?
Nie dostanie, chociaż po 28 latach był tak blisko tego. Nie dostanie i pewnie zastanawia się czy to jego wina
I pisząc to wszystko nie przesadzam. Bo przecież Michael jest na tyle złamany, że nie potrafi utrzymać własnego małżeństwa. Nie potrafi utrzymać relacji z własną córką. Nie bardzo potrafi żyć
Nie przesadzasz. Ale nie zgadzam się z tym, że "nikt nie mówi o głównym bohaterze". Dla mnie jego cierpienie jest osią filmu, inaczej by nie był głównym bohaterem. Hanna obciążyła Michaela większym ciężarem niż był w stanie znieść. Już w wieku 15 lat został przez nią obciążony "romansem" (o ile tak można nazwać uwiedzenie dziecka przez osobę dorosłą, choć początkowo mogło wydawać się świetną zabawą, że kobieta wprowadziła chłopca w świat seksu i dzięki niej odkrył te wszystkie rzeczy o których piszesz), potem rozstaniem (o ile można tak nazwać jej nagłe odejście) i związaną z nim niepewnością i tajemnicą, a na końcu, już jako student, wiedzą o całej zbrodniczej przeszłości Hanny. Za dużo na jednego człowieka, zwłaszcza tak psychicznie zrujnowanego w młodym wieku.