Ależ jak on tak czytał!
(Nie, no żartuję, jestem prosty chop, nie rozumiem fascynacji bohaterki czytaniem. Może dlatego, że umiem czytać. Po prostu lubiła młode mięsko, a cała reszta to ściema)
Jej cała postać była jakaś taka niespójna: ryczała od książek i muzyki, a jego (nie wspominając o więźniarkach) traktowała jakby nie było w niej żadnych uczuć. Jedno jest pewne, zwichnęła młodemu tym romansem życie.
Nwm, bo pokazane było najpierw tak trochę bez sensu, że początek znajomości to od razu hop do łóżka. Później na pewno można powiedzieć, że miał na nią dobry wpływ. Stawała się przy nim weselsza, jak gdyby odzyskiwała nieszczęśliwie przeżyte lata. Sama nie ogarniam, dlaczego go rzuciła. Poza jej fochami, dobrze im było razem.
Myślę, że odeszła od niego "dla niego". Widziała, że narasta w nim rozdarcie pomiędzy dwiema sferami swojego życia, których nie mógł pogodzić - ich związku oraz kontaktów z przyjaciółmi, rówieśnikami. Dostrzegała, że różnica wieku i bagażu doświadczeń ich dzieli.