Mianowicie żal mi Hanny, a uważam, że żal mi jej być nie powinno
Zgadnie z życzeniem twórców filmu uważam Hannę za ofiarę zarówno czasów i systemu ,w którym przyszło jej żyć, jak i ofiarę swojej własnej niedorozwiniętej "moralności"
Hanna wydaje się być niezdolna do dokonywania własnych ocen moralnych, jednocześnie
chętnie się podporządkowuje, solidnie wykonując powierzone jej zadanie - wydawało by się bezrefleksyjnie, bez cienia wątpliwości.
Bardziej przerażające niż to co zrobiła jest to, że Hanna wydaje się nie rozumieć, że to co zrobiła jest złe.
Pewien dysonans w ten mój obraz Hanny wprowadza jej zdolność do zachwytu i przeżywania i wzruszeń związanych z słuchaniem literatury - skoro płacze z powodu nieszczęścia bohaterów - musi być zdolna do empatii
skoro ma zdolność do empatii powinna być stanie zdawać sobie sprawę z rozmiaru cierpienia jakiego doświadczali więźniowie w obozie koncentracyjnym.
Przy rozmiarze zbrodni, których się dopuściła to co napisze zabrzmi nieodpowiednio i śmiesznie mam wrażenie, że Hanna funkcjonuje na poziomie dziecka, dziecka które nie potrafi przeżywać świata dlatego ucieka w literaturę
Też to odczułam. Hanna była jak dziecko. Zagubiona w świecie moralności. Jest wielowymiarową postacią, którą ciężko ocenić jednoznacznie. Bez zadania pytania co jest moralne a co nie? Z drugiej strony ona pracowała w obozie! Przeraża mnie jak bardzo jej poczucie moralności jest zatarte. Nie widziała linii między złem a dobrem, zwykłą pracą a przyzwoleniem na okrucieństwo? Sama nie wiem. Z jednej strony mi jej żal, była w stanie przyznać się do winy w przeciwieństwie do reszty oskarżonych. Ale boję się, że usprawiedliwiając ją sama przekroczę pewną linię...
Jej przyznanie się do zarzucanych czynów chyba z poczuciem winy nie miało nic wspólnego.
Przyznała się bo tak należało zrobić - w sądzie należy mówić prawdę
podobnie jak należy swoją pracę wykonywać sumiennie
Tylko w tym Hanny kodeksie należy / nie należy zabrakło tylko nie należy zabijać lub przyczyniać się do zbrodni
lub życie ludzkie jest ważniejsze od poprawnego wykonywania obowiązków.
Jakby kierowała się tylko tym co zostało jej nakazane lub powiedziane
Jakby nikt nigdy nie nauczył ją, że oprócz prawa jest to co dobre i to co złe
{Tak nawiasem mówiąc w filmie jest scena, kiedy profesor tłumaczy swoim studentom , ze tak oceniamy wedle prawa – bo wedle moralności nie sposób
Tak więc przytaczanie argumentów z poziomu moralności jest niejako blednę }
Z drugiej strony
A) Jak już pisałam była zdolna do odczuwanie emocji i współczucia , więc przynajmniej pod tym względem niczego jej nie brakowało, tu jej nic nie
tłumaczy
B) Tak o tym myślałam i przypomniałam sobie „Listę Schindlera” i przywołując sceny tamtego okrucieństwa myślę , że w pewnych sytuacjach trzeba na narysować grubą kreskę nazwać zło złem bez żadnych ale i bez usprawiedliwiania
Jeszcze z innej strony eksperymenty psychologiczne ( już wcześniej przy okazji tego filmu wspominane ) udowadniają nam, że w określonych warunkach z większości przyzwoitych ludzi możemy uczynić oprawców, bez większych problemów zdolnych do znęcania się nad swoimi ofiarami
Pozwól, że pokoszę się o wyciągnięcie wniosków z powyższych wywodów
Bardziej dla samej siebie ( ale dzięki Tobie) .
Zło jest złem
Oceniając Hanne musimy pamiętać i być wdzięczni, że nie prysło nam samym sprawdzać czy potrafilibyśmy ocalić duszę w tych warunkach
No i na koniec wątek winny Hanny w tym filmie jest rozpatrywany w ramach wątku miłosnego
Reżyser nie dał nam innej możliwości jak patrzeć na nią oczyma Michaela,
I stawia nas przed jego dylematem czy można jej przebaczyć i żywić do niej sympatie,
Jak Michael ją czujemy – sympatie lub współczucie – a rozum podpowiada nie ona na nią nie zasługuję dopuściła się okropnych rzeczy, no i zaczynamy ten rozumowi tłumaczyć, ale to i tamto i wracam do punktu wyjścia.
I na koniec myślę, że reżyser trochę jednak przekombinował z kierowaniem sympatii ku Hanie
Np. Córka ocalałej z pożaru żydówki – sprawiła na mnie wrażenie osoby cynicznej, wyrafinowanej , mało sympatycznej i szukającej bardziej zemsty niż sprawiedliwości.
Podobno jest z wykładem dla studentów – argument (prawo – kontra moralność) jak dla mnie mało przekonywujący .
Czy wypowiedzią kolegi Michaela o tym, że przecież wiedziało i brało w okropnym procederze wiele osób a konsekwencje poniesie tylko 6 . Choć akurat on dokonuje jednoznacznej oceny moralnej ale nawet tu ta jednoznaczność i chęć wymierzenia kary działała w moim odbiorze filmu na korzyść Hanny i wzbudzała większą wobec niej litość – sympatie
Że nie wspomnę już o tym, że Hanna sama staje się ofiarą swoich współpracowniczek i że jej kara jest nieporównanie cięższa niż ich kary.
no się naprodukowałam
Podzielam zdanie. W trudnych czasach, jak podczas 2WŚ właśnie najbardziej zarysowują się różnicę między ludźmi dobrymi i złymi. Także w Niemczech było wielu nonkonformistów, którzy mimo silnej propagandy nie zgadzali się na mordy, a przynajmniej nie dokładali do tego swoich trzech groszy. Można się zastanawiać, czy bierna postawa jest zła czy też może dobra, ale uważam, że moralność Hanny (a właściwie jej brak) została w filmie przedstawiona bardzo dosadnie. Widz tak jak i Michael stara się bohaterkę usprawiedliwić, doszukując się jakiegokolwiek wytłumaczenia dla jej czynów, ale rozprawa nie pozostawiła cienia wątpliwości co do jej winy. Bierze się to stąd, że najpierw ją poznajemy - tajemniczą, uwodzicielską, zasłuchaną w głosie chłopca, a potem zderzamy się z rzeczywistością, w którą nie chcemy wierzyć. Bardzo fajny zabieg, ale uważam, że dyskusja na temat jej "ukrytego" w bohaterce dobra nie ma sensu - trzeba oddzielić emocje od faktów. Reżyser nie pokazał tragedii rodzin tych 300 usmażonych w kościele więźniów, dlatego tak łatwo o empatię widzów względem Hanny - biednej kobiety, która zamordowała 300 osób, bo mogłaby stracić pracę. W moim mniemaniu to zwykła manipulacja i jestem trochę zły, że tylu widzów tutaj na forum próbuje jej bronić.
Po części zgodzę się z Twoją opinią, ale mam na niektóre rzeczy trochę inne spojrzenie.
Po pierwsze łatwo nam oceniać ludzi/siebie/swoje czyny z perspektywy czasu. Postawa Hanny jako strażniczki nie może zostać oceniona ani jako dobra - lub też (skrajnie) zła.. Wojna rządzi się swoimi prawami, kto jej nie przeżył nie powinien mieć w zasadzie prawa do oceniania kogoś (włącznie ze mną). Pamiętajmy, że to nie ona odpowiadała bezpośrednio za śmierć tych osób, nie ona rozpoczęła wojnę i nie ona decydowała o wysyłaniu ludzi na pewną śmierć..
Za śmierć tych wszystkich osób w kościele odpowiadała na równi z resztą siedzących na ławie oskarżonych strażniczek.. Jej największą winą było to, że nie umiała przyznać się do swoich braków, zaprzepaściła możliwość awansu, bo nie chciała, aby ktokolwiek dowiedział się o jej analfabetyzmie.. A jak już miała jakąś pracę to starała się ją wykonywać najlepiej (najdokładniej) jak to było możliwe..
Osobiście bym nie skazywała ją jako osobę wybitnie zepsutą moralnie; własnymi rękami nie zamordowała tych 300 osób, gdyby nie pożar to pewnie nic większego by im się nie stało. Co innego gdyby zrobiła to z premedytacją - zamknęła drzwi wejściowe i podpaliła budynek - wtedy nie było by dyskusji.. I nie zgodzę się z Tobą Tarec - ja nie widzę tu usprawiedliwiania, bo gdyby Hanna była zła do szpiku kości nie pomogła by obcemu chłopakowi na ulicy, nie umiała by go pokochać (?). Szczególnie scena, w której są na tej wycieczce rowerowej i słyszą próbę chóru w kościele i zachowanie Hanny... Na pewno żałowała tego co się stało, ale czasu nie da się cofnąć, a jej nieporadność lub inaczej, prawdomówność podczas procesu pokazała, że pogodziła się z losem i w przeciwieństwie do reszty osób, nie próbowała się wybronić od zarzucanych jej czynów..
Na ile ona decydowała o śmierci tych ludzi to inna sprawa, bo nawet jeśli coś podpisała, to nie wiedziała co robi.. Wątpię, że była świadoma tego, a nawet jeśli to zapytaj 100 osób czy wolałoby to podpisać i żyć dalej, czy się sprzeciwić i zginąć (razem z więźniami).. Ile osób tyle zdań będzie, tylko komu to oceniać..?
Ale podczas procesu wyraźnie zapytano ją o konsekwencje, które jej groziły w przypadku odmówienia współpracy i o śmierci nie było mowy. Wywalono by ją jedynie z pracy albo dostałaby naganę. Choć oczywiście, nie można jej nazwać kompletnie złą, ale winną już bez wątpienia. Bo obojętność na krzywdę w moim mniemaniu jest również zachowaniem złym i moralność dobrego człowieka nie pozwala mu na nią nie reagować. Inna sprawa, że niesprawiedliwym mogłoby być to, że - tak jak mówisz - wojna rządzi się swoimi prawami, a tymczasem jej zachowanie wynikające z wojny oceniono w czasie pokoju. Czyli cały naród morduje Żydów wedle uznania (wtedy to jesteśmy "my), a po kilku latach ten sam naród wyciąga konsekwencje względem konkretnych osób (wówczas to już jesteście "wy"). Oczywiście winnych było znacznie więcej, ale tak to już jest, że każdy ratuje się jak może. U nas w kraju też nie rozliczono wszystkich ludzi, którzy krzywdzili innych w poprzednim systemie, ale na tym to polega, że takie sądy robione są na pokaz i znajduje się kogokolwiek winnego, a nie winnych wszystkich.
Ciekawa dyskusja, wiec napisze coś od siebie.
Hanna była zdolna to uczuć taki jak miłość , pożądanie nawet współczucie, ale jej kodeks moralny nie był za wysoki, i była zresztą nie dorosła emocjonalnie, co jednak (istotne) nie zwalania jej z odpowiedzialności. Ostatnia scena w kiciu mówi wszystko Kiedy Michael pyta ją czy się czegoś nauczyła, ona w gruncie rzeczy odpowiada ze nauczyła się czytać , a życia ludziom nie zwróci, to mówi o niej więcej niż cały film, ona cały czas nie czuła się winna w gruncie, mimo ze choć pewnie sumienie coś jej nie dawało spokoju. Ten fragment z wykładowcą mówiącym o prawie jest bardzo tu istotny, gdyż porusza fundament organizacji społeczeństwa i jego niedoskonałość, z jednej strony moralność nie może nim być gdyż każdy ma ją inną, jednym nie pozwoli zabić muchy a innym pozwoli tysiące ludzi wysłać do komór, prawo tworzą natomiast ludzie a ci maja rożną moralność . Związek z Michaelem pokazuje ze była zdolna do uczuć, ale była mówiąc krotko mało inteligentna (a sam analfabetyzm wskazuje ze i z takiego środowiska musiała pochodzić), koleżaneczki z Auschwitz chciały potem wsyztsko na nią przerzucić tak jak i w sadzie jak i w czasie wojny, przecież analfabetce można wsyztsko dać do ''podpisania'' . Inna kwestia jest selekcja, dlatego tez wyrok był jak najbardziej zasadny.
Michael na końcu podczas wizyty w wiezienie dal jej do zrozumienia ze pomoże jej ale o związku nie ma już mowy, nie jest w stanie żyć z osobą która dopuszczała się takich rzeczy. Hanna od tego momentu zaczyna coś rozumieć i popełnia samobójstwo.
Film bardzo fajny i jak najbardziej nie ''wybiela'' Niemców ale pokazuje problem z bardzo ciekawej strony