Nudziło mi się i postanowiłem trochę napisać to, co na tym portalu spełnia kryteria stawiane przed recenzją. Oczywiście tekst wysyłam do moderatorów aby umieścili go w dziale "recenzje", a tym czasem liczę na Waszą ocenę i dyskusję.
Film sensacyjny , kryminał , akcja – to pierwsze określenia jakie nasuwają nam się kiedy zaczynamy oglądać "Leona". Widzimy szybko poruszającego się, kuloodpornego mordercę uzbrojonego w Berettę 92 z tłumikiem. Nikt Go nie widzi, nikt go nie trafia, ostatecznie nasz bohater przekonuje swojego przeciwnika, że to powinien być jego ostatni dzień w mieście.
Wydawałoby się – kolejny film z cyklu "zabili Go i uciekł". Czekamy tylko aż aktor grający główną rolę (Jean Reno) popisze się swoją muskulaturą i szybko udowodni mężczyznom, że mylili się jeśli sądzili, że wiedzą jak uwodzić kobiety.
Nic z tych rzeczy. Już kolejne sceny są kubłem zimej wody wylanym na głowę wszystkich tych, którzy czekali tylko żeby móc stwierdzić ,że Leon pobił filmowy rekord jeśli chodzi o ilość zabitych osób.
Przyglądamy się życiu, czy raczej wegetacji rzeczonego zabójcy – widzimy rutynę i przejmującą samotność. Wrażenie pustki dominującej w życiu Leona potęguje przeszywająca muzyka Erica Serry. Niskie i powolnie snujące się dzwięki sprawiają,iż widz może poczuć się tak jakby osobiście siedział w pustej kuchni gapiąc się w szkalnkę mleka i czekał tylko na kolejne zlecenie.
Luc Besson nie planował jednak uczynić z widzów zadeklarowanych nihilistów i powoli szykuje się aby przedstawienić zdarzenia, które wywyłają ogromne zamieszanie w życiu tytułowego bohatera, oraz wpuścić przez brudne okna trochę światła do domu, w którym spotka się dwoje ludzi, który okażą się dla siebie wybawieniem. Otóż w kamienicy, w której rozgrywają się te zasmucające sceny z życia Leona mieszka pewna rodzina. Dorabiający handlem narkotykami ojciec, próżna matka i córka, mały chłopczyk i sprawiająca kłopoty wychowawcze dwunastoletnia Matylda (Natalie Portman)
Wspomniany ojciec rodziny wpada w kłopoty robiąc interesy z delikatnie mówiąc, niepraworządnym policjantem ( Gary Oldman ). Ten aby ukarać Go za jego przekręty dokonuje rzeźi na nim i jego rodzinie. Szczęśliwy traf sprawia, że na prośbę macochy Matylda w tym czasie znajduje się w sklepie gdzie obiecała kupić również coś dla Leona. Widząc co wydarzyło się w jej domu, kieruje się do mieszkania tajemniczego sąsiada by tam szukać pomocy. Ten wpuszczając ją do siebie wyzwala lawinę zdarzeń, które zmienią życie obojga. Ich skarajnie różne charaktery zaczną przenikać się i nawzajem uzupełniać a widz będzie świadkiem światopoglądowej i duchowej przemiany dojrzałego mężczyzny i dziecka.
Mimo, że scenariusz autorstwa Bessona nie jest złożony czy nieprzewidywalny, historia nie jest tak prosta jak mogłoby się wydawać. Kluczem do zrozumienia tego filmu jest doskonała gra aktorska, która rekompensuje z nawiązką fabularne uproszczenia. Mimika i gesty Jeana Reno odzwierciedlają osobowość granej przez niego postaci – introwertyka, który nie potrafi może czytać tudzież porozumiewać się z ludzmi, ale jest na tyle inteligenty aby wyciągać wnioski z sytuacji w jakiej się znalazł.
Natalie Portman wspaniałą rolą w filmie Luca otworzyła sobie drogę do międzynarodowej kariery, debiutując na poziomie nieosiągalnym dla wielu aktorów z wieloletnim stażem. Gary Oldman swoją grą zapisuje się wytłuszczonymi literami w każdym zestawieniu najbardziej podłych postaci w historii kina.
Reżyser dokonał zabiegu połączenia kina francuskiego z amerykańskim, dzięki czemu przyglądamy się świetnie zrealizowanym scenom akcji i poznajemy poruszającą i bezpretensjonalną historię.
Zapadające w pamięć postaci, oryginalna ścieżka dzwiękowa , kultowy film – czy można lepiej w kilku słowach opisać czym jest "Leon Zawodowiec"?