No i Hathaway i Seyfried w jednym filmie. Moim zdaniem mają jakieś podobieństwo. To takie jakby wieczne lekkie zakatarzenie, zdziwienie, może nawet upośledzenie. Mówię to z sympatią do oby aktorek bo coś w sobie mają.
Amanda Seyfried jako Cosette...chyba nie mam nic przeciwko. Pomysł generalnie mi się podoba , powinna pasować do tej roli.