Gdyby planowali wykorzystać w filmie na napisy tekst z jednej z polskich produkcji, którą
byście woleli zobaczyć? Tekst z TM Roma czy TM w Gdyni ? Która jest według was lepsza i
dlaczego?
Zdecydowanie tłumaczenie ś.p. Antoniego Marianowicza z gdyńskiej inscenizacji. Dlaczego? Ponieważ według mnie jest ono perfekcyjne. Bardziej poetyckie i urzekające, z większą głębią i bez słownych infantylizmów. Doceniam ogrom pracy p. Daniela Wyszogrodzkiego, ale poetą trzeba się niestety urodzić. A może przemawia przeze mnie sentyment do tłumaczenia, na którym od dziecka, poprzez następnych kilkanaście lat wychowywałem się, " zaliczając " prawie wszystkie spektakle gdyńskich " Nędzników " i do dzisiaj znam to libretto praktycznie na pamięć. Innymi słowy, wybór jak pomiędzy Barbrą Streisand i Celine Dion - prawdziwą artystką i sprawną rzemieślniczką. Niby obydwie są dobre, ale jedna z nich wciąż pozostaje niedoścignionym ideałem.
Nie miałem okazji zobaczyć na żywo Les Mis w Gdynii, tylko urywki na yt. I może dlatego, że najpierw usłyszałem wersję z Romy, zresztą oglądałem Les MIs właśnie tam, czy przez sentyment do aktorów (Edyta Krzemień - The Best Fantine Ever!!!) ale mi bardziej podoba się wersja z Romy. Może też dlatego, że tekstu z Gdyni nie rozumiem na starych nagraniach na yt. Nie wiesz, czy można na internecie znaleźć gdyńskie libretto? Albo chociaż tekst do 'One day more'?
Czy gdyńskie libretto nie jest autorstwa Andrzeja Jareckiego i Gustawa Gottesmana? No w każdym razie, to właśnie z gdyńskim tłumaczeniem zetknęłam się jako pierwszym i muszę przyznać, że jest przepiękne i zdecydowanie wolę właśnie to. Chociaż D. Wyszogrodzkiego bardzo cenię, wersja z Romy, jest może zbyt uwspółcześniona (?), dlatego traci na swoich walorach poetyckich i nie ma "tej" głębi...
Szanowna Pani, oczywiście, mój błąd. Sprawdziłem i rzeczywiście trochę się zagalopowałem z przypisaniem pierwszego przekładu " Les Miserables " Antoniemu Marianowiczowi. Większość z ważniejszych musicalowych premier TM pod dyrekcją Jerzego Gruzy ze " Skrzypkiem na dachu ", " My Fair Lady ", " Me And My Girl " i " Człowiekiem z La Manczy " na czele, posiłkowała się właśnie przepięknymi przekładami autorstwa A. Marianowicza. Mając na uwadze powyższe, przekład " Nędzników" przypisałem błędnie z automatu.
Nie zmienia to jednak w najmniejszym stopniu mojej opinii na temat wyższości gdyńskiego przekładu " Nędzników " nad tłumaczeniem p. Daniela Wyszogrodzkiego.
Niestety nie miałam okazji żeby zapoznać się z wersja gdyńską:(
Tłumaczenie D.Wyszogrodzkiego nie podoba mi sie, chociaż są oczywiście piosenki lepsze i gorsze.
Zgadzam sie, ze z poezja i artyzmem nie ma ono wiele wspólnego (moje "ulubione" kawałki to "o Boże mój ja modle się o zgon" oraz "Za dziewczęta co nie chcialy nam dać")
Pod wpływem poprzednej wypowiedzi, chyba w ciemno postawiłabym na Gdynię:)
Jeśli musiałabym wybierać to zdecydowanie gdyńskie. Tłumaczenia Daniela Wyszogrodzkiego są nie do zniesienia. Widziałam LM naście razy i za każdym miałam wrażenie, że jego "poetyckość" ryje mi mózg.
Że zacytuję tutaj" nie wiadomo gdzie drzemiącą beznadzieję, stawanie w oczach gwiazd, gwiazdy siadające na drzewach, zaglądanie w ciemne leje... itp Widok aktorów, którzy walczą z łamańcami językowymi, za długie frazy, które za cholerę nie chciały się wyśpiewać. Naprawdę podziwiam aktorów, naprawdę. A film obejrzę bez napisów bo są mi zbędne. Ale myślę, że powinno być nowe rzetelne tłumaczenie.
Ja jestem wychowana na Teatrze Roma. jakbym dorwała libretto mogłabym podyskutować .
Rajek333 - Edyta Krzemień jest super zarówno w tej roli jak wspominasz jak i w Upiorze w Operze w roli Christine Daaé.
Nie mog tez zapomiec kreacj Łukasza Dziedzica jako Javerta- boski.
Dziękuję , jak zapoznam się z librettem a mieć będę oryginał teksty ang - się wypowiem póki co czekam na film
Wiem, słuchałem jej nagrań z Upiora na YT, bo na żywo niestety nie udało mi się zobaczyć. Ale byłem na Les Mis i grała wtedy zarówno Edyta jak i Łukasz, było cudownie!!! Chciałbym zobaczyć jeszcze raz, ale raczej w Polsce aż do stycznia nie będzie to możliwe...
Do stycznia już blisko ... ja ma dobrtze wsiadam w tramwaj i jadę do Romy - więc jak by by nie patrzył, mam komfortową sytuację
Ale ja spektakl widzialam, tuż przed weekendem majowym, czyli jako jednen z ostatnich odsłon w sezonie.
Les Mis już nie ma w Romie i dobrze, bo to był naprawdę kiepski spektakl, gdyby nie Malwina Kusior i Dziedzic, którego zresztą miejsce jest w Gdyni i tam powinien być, to to wybajerzone show ledwo by ciągnęło... Ludzie, błagam, czym tu się zachwycać? Plastikowym Zagrobelnym? I te teksty ;/ matko boska, jak ktoś nie potrafi tłumaczyć, to niech się nie bierze za tłumaczenie. "Wyśniłam sen pogodny sen", "życie zdeptało dobry sen"? A znowu w on my own tłumacz chciał być zbyt dokładny i powstał sztuczny tekst , jak na mój gust:
"Sama tak, udaję, że jest przy mnie.
Sama wciąż, wędruję z nim do rana.
Bez niego – w objęciach jego idę,
I wierzę, że mnie znajdzie,
Kiedy tylko zgubię drogę."
O wiele lepsza jest gdyńska wersja:
"Sama wciąż, lecz stale z nim u boku...
Sama wciąż, z nim całą noc od zmroku...
Wciąż sama, lecz w jego rąk uścisku
I ledwo przymkne oczy widzę go przy sobie blisko..."
W ogóle gdyńska wersja musiała być cała cudowna i bardzo żałuję, że nie mogłam jej osobiście doświadczyć. Dziadek to jedyny powód, dla którego poszłam do Romy. Zresztą nie podoba mi się ich dziwna polityka, jaki jest sens pompować tyle pieniędzy w spektakl, skoro wychodzi on ostatecznie kiepsko i muszą go ściągać po roku, a czasem nawet nie, jak to było z Wampirami.
nie mogę już niestety zedytować z dziwnych powodów:
Dodam tylko, że ściągają, bo kończy im się licencją, którą najwyraźniej kiepsko wynegocjowali, a nie z braku chętnych, bo zawsze się znajdą naiwniacy, którzy są gotowi zapłacić koło 100, wybaczcie fani Romy, ale moim zdaniem ceny biletów są niewspółmierne do jakości
Chyba jestem z tych naiwniaków, rozumiem, czemu nas tak nazywasz, w końcu nick Tolerancja zobowiązuję do szanowania innych chyba, a może mi się tak tylko wydawało. Zresztą, kto by na to zwracał uwagę.
Ja kocham od wspomnianych przez Ciebie Wampirów, które swoją drogą są jednym z najlepszych zrealizowanych w Polsce musicali, Romę, więc na każdy spektakl chodzę. Z LM wyszłam zachwycona pierwszym razem. W obsadzie jest dużo więcej świetnych aktorów, oczywiście nie wszyscy, ale jednak. Jestem świadoma, że nie było dobrej Cosette. Widziałam chyba z 6 wersji LM i Romowi aktorzy dają radę.
Nie wiem, o co Ci chodzi z Zagrobelnym. Jak dla mnie był stworzony do występu w LM. Wiesz, a to gdzie jest miejsce Dziedzica to chyba jego sprawa. A bilety są drogie, bo sama scenografia była niezwykle kosztowna (chociażby platformy).
Na jakiej podstawie stwierdzasz, że wychodzą kiepsko? Wampiry były wspaniałe, reszta też przeważnie wychodzi im świetnie. W Romie nie ma warunków, żeby grać kilka spektakli jednocześnie, a to że zmieniają repertuar to chyba normalne.
A tłumaczenie Wyszogrodzkiego faktycznie jest beznadziejne;)
Fanką Romy nie jestem a na Les Mis byłam jedenaście razy ze względu na występy mojego idola. I nie zgodzę się z twierdzeniem że tylko Dziadu i Malwa byli dobrzy. Janusz Kruciński zagrał bardzo dobrze, chociaż przyznaję, że jako jego fanka widziałam lepsze jego role(od chociaż podwójna Jekylla&Hyde'a w Teatrze Rozrywki w Chorzowie). Bardzo podobał mi się Tomek Steciuk jako Thenardier w parze z Anną Dzionek. Dobra była Ewa Lachowicz, chociaż od Malwiny bardzo różna. Zespół świetny począwszy od Szydłowskiego Tysiąca Ról skończywszy na chłopakach z barykady. Urzekł mnie Rafał Drozd jako Marius. Reasumując moje wyliczenia. Aktorom nie jestem w stanie nic zarzucić, ani musicalowi samemu w sobie. Musical był zrobiony poprawnie, ale brakło w nim duszy. W Gdyni nigdy nie byłam,ale obracając się w środowisku musicalomaniaków mam o niej wyobrażenie jako o teatrze z duszą. Podobna jest chorzowska Rozrywka. Tam nie robi się musicalu dla hitu kasowego, tam produkuje się sztukę dla samej jej wartości. Roma za rządów Kępczyńskiego wpadła w dziurę która potocznie nazywa się komercją. Nie liczy się człowiek, nawet aktor tylko kasa.
A odpowiadając na posta Ann11000 to Roma jak wiele innych placówek w Polsce jest w stanie robić zmienny repertuar. Mają dużą widownię, ale jeśli się nastawia na diskotrzaski, ruchome badziewia a nie na aktorów i przekaz to można się tłumaczyć. O tłumaczeniu mówić nie zamierzam, to Wyszogrodzkie badziewie powinno się wsadzić mu w tyłek. Ale nie sądzę, żeby to cokolwiek dało odkąd samodzielnie spierniczył UwO jest coraz gorzej.
Drozd był Mariusem? nawet nie wiedziałam, ehh... zgadzam się, że Steciuk był dobry, a o Krucińskim zapomniałam, ale tak jak mówisz, choćby nie wiem jak aktorzy byli dobrzy, to ednak całości nie pociągną, a Roma jest chyba najbardziej kiczowatym teatrem w Polsce. Po co te fajerwerki, obrotowe sceny, jeśli trzeba zestawić je z barokowymi dekoracjami i disco polo (z całym szacunkiem dla orkiestry, ale w musicalu najważniejsza jest muzyka i zarówno w Upiorze, jak i w Les Mis muzyka była cudowna, a oni ją zawsze schrzanią i zrobią z niej disco polo ;/ czy discotrzaski jak trafnie zauważyłaś. Czemu oni są tak nierówni, robiąc znakomite Wampiry, a potem spadając po równi pochyłej i tworząc kiczowatą komercję ;/
Co do moego nicku, to nic nie poradzę na fakt, że nie można go zmienić na filmwebie, kto mnie zna, wie jak mam na imię, a z tolerancją jest tak, że czasem jej granicy nie da się nie przekroczyć, a tutaj się tego nie da spokojnie akceptować.
Nie jestem "dzikim" fanem ROMY ale , wybacz nie będę gnała na drugi koniec Polski , jeśli do teatru mam niepełną godzinę jazdy komunikacja miejską.
Oczywiście jak bym miała okazję posluchać tego w innym miejscu- bardzo chętnie, ale póki ni emając słuchy absolutnego zadowolona jstem z tego co mam.
Fakt ceny w RMIE są nieprzyjazne kieszeni, ale od kiedy kultrura była tania?
Nota bene, kina tez drogie, a zawsze sadziłam iż mutlipleksy powinny myś tanie- ale niestety nie jest to prawda
dużo tu słów o komercji i innych bzdurach. na temat libretta mogę się wypowiedzieć bo słuchałem obu wersji. oprócz tego oglądałem wersję angielską, słuchałem też francuskiej i niemieckiej. dlatego trzeba zwrócić uwagę też na specyfikę języka polskiego jak też na charakter musicalu. W Gdyni była to bardziej melorecytacja niż śpiew dlatego można było pozwolić sobie na pewną dowolność tłumaczenia. być może ta wersja jest bardziej poetycka, nie przeczę. Lecz w Romie w wersji śpiewanej trzeba też uwzględnić trudność polskiego języka, kiedy aktorzy spiewają pełnymi głosami. Poza tym obie wersje dzieli ponad dekada i to też trzeba mieć na uwadze. Być może wersja Gdyńska była bardziej niezależna od oryginału niż wersja z Romy. A malkontentom polecam tłumaczenie z nagrania dvd koncertu z okazji 25 lecia wystawienia musicalu w londynie. To jest dopiero kabaret.
Poczułem się zmuszony zabrać głos w obronie libretta p. Daniela Wyszogrodzkiego. Ponieważ wersja z Teatru Muzycznego w Gdyni, a więc przekład panów Andrzeja Jareckiego i Gustawa Gottesmana, jest do ściągnięcia i odsłuchania w znanym portalu "gryzoniowym", przesłuchałem ją i w porównaniu z tekstami p. Wyszogrodzkiego jest po prostu TRA-GICZ-NA. Owszem, zdarzają się w niej MOMENTY, które można by pochwalić, ale z wielu pomysłów zieje taka grafomania, że aż zęby bolą. Dosłownie, nie udało mi się słuchać tego materiału bez krzywienia się, głośnych jęków i niemalże rwania włosów z głowy (o czym mogłaby zaświadczyć moja dziewczyna).
Kiedy już ochłonę i znajdę trochę czasu, co ciekawsze "perełki" postaram się tu wrzucić. żeby nie zostać oskarżonym o gołosłowność. W każdym razie, w przeciwieństwie do większości - wypowiadającej się w tym wątku często na podstawie własnych wspomnień z teatru, a jak wiadomo, wspomnienia potrafią idealizować rzeczywistość - uważam przekład p. Wyszogrodzkiego za zdecydowanie bardziej udany. Może nie jest on pozbawiony usterek, ale nie budzi we mnie reakcji: "Boże, ktoś to zaakceptował, naprawdę? I jeszcze kazał aktorom to śpiewać? I oni to wytrzymali?"
Tak czy siak, w wersji polskich napisów przygotowanej na polską edycję DVD i Blu Ray napisy mają być takie, jak w wersji kinowej, czyli pisane prozą i nierymowane (informacja potwierdzona u dystrybutora).
Ja słuchałem wersji z Gdyni, i muszę powiedzieć, że mi się podobała, naprawdę nie była zła. Ale "I dreamed a dream" było o wiele gorsze niż to z Romy. Libretto D. Wyszogrodzkiego jest dużo lepsze niż to z Gdyni. Jest bliższe do oryginału, i lepiej się go słucha. Bardziej przemawia do mnie "Życie zdeptało dobry sen" niż " Prześniłam sen, zerwana nić". Może libretto z Gdyni jest bardziej poetyckie, ale libretto z Romy dużo lepiej opowiada historię.
Co zaś do napisów, to uważam, że powinny być te z Romy, wersja gdyńska (z wyjątkiem ''Stars") była na koncercie z 25 rocznicy. Ale i tak bez napisów będzie się lepiej oglądało.
Minęło 8 lat, ale może ktoś zauważy i odpowie :D. Czy obydwie wersje są tłumaczeniami angielskiej wersji? Wskazywałaby na to obecność piosenek, których oryginalnie nie było w wersji francuskiej ( chociażby Stara), ale wydaje mi się że gdzieś się natknęłam na info, że jedna z polskich wersji jest tłumaczeniem z angielskiego a druga z Francuskie.