Nie powiem, że dostałem tyle, ile oczekiwałem (daleko tu do poziomu ustanowionego przez
mastera Sweeneya Todda), ale tym bardziej nie powiem, żebym był rozczarowany: widać tu
zaangażowanie i dbałość o szczegóły, natomiast ewentualne mankamenty, choćby żałosny
iloraz inteligencji większości postaci, należy wybaczyć autorowi książki, czy raczej czasom,
w których powstała. Świetny HughJ i RusselC, z Anne przegięli jak mało kiedy.
"Sweeney Todd" i "Les Mis" miały premierę zaledwie rok po sobie, więc trudno mówić, żeby "Sweeney..." coś "Nędznikom" narzucał. Naprawdę trudno porównywać te dwa musicale, technicznie rzecz biorąc, "Sweeney..." jest górą, ale Sondheim i Schoenberg są jak dwa bieguny, jeśli chodzi o twórczość.