Ja nie wiem nawet kto wymyślił taki rodzaj filmu!!! Są dialogi wczuwasz się w film, a tu nagle śpiewa ktoś durną piosenkę!!! To mi się kojarzy z high school musical !!! :(:(:(:(
A, tak swoją drogą to myślałem żeby obsmarować ten film na blogu, ale chyba nie mam na to ochoty.... Po, za tym muszę jeszcze załatwić parę spraw. No i chcę obejrzeć
jakiś film byle nie musical.
wez czloeiku poluzuj majty. spinasz sie jakby ktos cie do czegos zmuszal. to jest forum do dyskusji o filmach a nie do spierania sie kto ma racje a kto nie. ja nie lubie musicali ale mialem okazje byc wczoraj na nedznikach w kinie. fakt, wole 'normalne' filmy ale ten ku memu zaskoczeniu tez mi sie podobal. mysle ze trzeba na ten film spojrzec z innej strony niz fabularnej. sama historia jest banalnie prosta wiec mozna wylaczyc myslenie i skupic sie na odbiorze zmyslowym. podziwiac stroje, scenografie, charakteryzacje, aktorów i nawet te piosenki, które w koncu staly sie dla mnie integralna czescia filmu. wazne by nie zamykać sie przed nowymi doswiadczeniami. bo to tak jak isc do kina na horror i zarzucac mu brak realizmu...
"sama historia jest banalnie prosta wiec mozna wylaczyc myslenie" ekhm... widać że książki nie czytałeś historia wcale nie jest banalna i czytając książkę bardzo dużo trzeba myśleć by zrozumieć. Jak można za banalne uznawać przeistoczenie człowieka, zmiany wewnętrzne w człowieku nigdy nie są banalne. Ale fakt film tego wszystkiego nie oddaje, dlatego polecam przeczytanie książki i obejrzenie w teatrze, dopiero potem jako ciekawostkę film.
Nie rozumiesz, jesteśmy na forum filmu i o filmie rozmawiamy nie o książce, nie mieszaj jednego z drugim. Książka może być 1000x lepsza ale w tym wypadku nie ma to najmniejszego znaczenia, bo my mówimy o tym co zostało pokazane w filmie.
Ograniczanie się tylko do filmu, w przypadku Nędzników jest dla mnie nie porozumieniem, oglądając takiego Batmana można ograniczyć się do filmu, ale nie tu. Bez znajomości książki nie da się do końca zrozumieć filmu, o to chodzi w przypadku "ambitniejszej sztuki" (jakby nie patrzeć les mis wystawiane w teatrze nie jest dla ludzi "pospolitych", nie mam zamiaru nikogo obrażać, ale ile % społeczeństwa chodzi dziś do teatrów, więc wiecie o co mi chodzi.), że wymaga od widza zaangażowania, a nie tylko biernego odbierania tego co na ekranie. Przeczytaj książkę a potem jeszcze raz obejrzyj film - zobaczysz różnice w odbiorze, tak będziesz zniesmaczony ilością wyciętych scen, ale nie powiesz wtedy że film fabularnie jest banalny.
"ekhm... widać że książki nie czytałeś historia wcale nie jest banalna i czytając książkę bardzo dużo trzeba myśleć by zrozumieć"
tak jak napisal asychroniczny, tu jest dyskusja o filmie i tylko do filmu bede sie odnosił.a na marginesie, ksiazki z reguly sa obszerniejsze w treść.
historia w filmie jest ciekawa w dodatku opowiedziana w lekki i prosty sposob. i to jest FAKT. dla mnie wcale nie ujmuje temu filmowi, bo dzieki temu moglem sie skupić na innych aspektach wspomnianych we wczesniejszym poście.
ocenianie filmu na podstawie HISTORII, jako mitu, ksiazki, teatru to jak ocenianie filmu o zamachach z 9/11 po podstawie działań terrorystow- "ten dokument dostaje 1/10 bo terrorysci sa bezduszni". ja historię z nędzników znam tylko z tego filmu, który moim zdaniem został dobrze zrealizowany.
aaaaaaaaaa i jeszcze jedno, jako przedstawiciel szarej masy nieczytajacej ksiazek i niechodzacej do teatru, z przykroscia musze cię zasmucić, że w pelni zrozumialem ten film. moze to ty jestes ten szaraczek dla, którego to była większe wyzwanie, stad podkreslasz tu tą AMBITNIEJSZĄ SZTUKĘ...
Dyskutując o filmie można też dyskutować o jego pierwowzorze czyli książce, a potem musicalu w oryginale. jeżeli ograniczę się tylko do efektów wizualnych i pominę treści fabularne, oglądanie takiego filmu nie ma sensu.
Zrozumiałeś tylko to co reżyser potrafił przez swoje widzimisie przekazać w filmie, nie znając książki wiele rzeczy pominąłeś bo nie były aż tak bardzo uwidocznione. Znając książkę dostrzegałbyś drobiazgi w filmie na które nie zwracasz uwagi oglądając tylko film. Oglądając TYLKO film, tracisz, nie wiesz dlaczego bohater zachował się tak czy tak, widzisz tylko jego zachowanie, bez tła książkowego ten film traci całą głębie psychologiczną postaci. Znając książkę wiedziałbyś np dlaczego Gavroche płacze przy śmierci Eponine, że to jego siostra, bez wspomnienia Gerwazka pościg Javerta za Valjeanem nie ma sensu.
Cieszę się że zrozumiałeś film, tak na marginesie. Nie wiem czemu poczułeś się urażony tą "szarą masą" jak to nazwałeś, moim celem nie było wchodzić w utarczki z pojedynczymi jednostkami, jedynie zwrócić uwagę na ludzką ignorancję i że ludzie zamiast się jej wstydzić i leczyć, to się nią chełpią. Każdy normalnie myślący człowiek dostrzeże że ogół społeczeństwa należy do ludzi biernie konsumujących breje podawane przez media, a jedynie mała część społeczeństwa stara się samoczynnie rozwijać, nie pozwalając sobie na bycie zmanipulowanym.
Dobrze ale ja nie wchodze na fw dyskutować o nędznikach jako sztuce czy ksiazce. fakt, mozna to robić ale nie oczekuj tego od innych w tym miejscu. Jedziesz tak po tym filmie ze tyle pominal przez widzi misie rezysera a oceniasz go na 10/10? tego nie rozumiem. piszac ze fabuła była prosta nic nie zarzucam filmowi. to byl musical kostiumowy gdzie fabula odgrywa drugorzedna role, co wcale nie znaczy ze nie sldzilem losow bohaterow tylko patrzylem na ich buty.
mowiac o manipulacji w kontekscie filmu fabularnego strelasz sobie w kolano. po to idziemy do kina by nas wlasnie "zmanipulowano" czy jak to sie mowi ładniej "zahipnotyzowano". smutek, radosc, zlosc i wiele innych emocji ktore mozemy odczuc podczas projekcji to owoc manipulacji rezyserskiej. ja sie w kinei nie zastanawiam czy to wierna adaptacja ksiazki/sztuki bo jestem na filmie i to jego zamierzam oceniac tylko w kontekscie tego filmu. nie jest to dokument ani film historyczny gdzie prawda jest prawda a fikcja nie ma racji bytu. w kinie sie relaksuje i zapominam o wszstkich, daje sie "uwieść" twórcy i wlasnie to jest fajne ;)
Napisałeś, że była banalnie prosta i że można przy niej wyłączyć myślenie, co ja uznałem troszkę jako zarzut. Jak dla mnie fabuła odgrywa ważniejszą rolę niż kostiumy, co wcale nie znaczy że nie doceniam kostiumów, scenografii no i butów :D. Oceniłem na 10 bo film mi się baardzo podoba, ale cały czas mając w głowię książkę czy oryginalna wersje sceniczną musicalu wiem, że film jest tylko namiastką czegoś naprawdę epickiego, wiesz inaczej się odbiera emocje grane na żywo przez aktora inaczej na ekranie, na żywo większość kobiet nie raz płakała w teatrze i rozmazane wychodziły, w kinie też takie się zdarzały, ale było ich zdecydowanie mniej. zgodzę się że odstrzeliłem sobie małego palca, ale kolano cały czas mam zdrowe. Ja też się relaksuje w kinie, dopiero później zaczynam analizować i dlatego się udzielam.
Soliloquium zważ też na to, że teatr nie jest tak tani i tak dostępny do kina. Ja osobiście z chęcią chodziłabym do teatru, do opety, na balet, lecz na kieszeń zwykłego szarego Kowalskiego jest to dość trudne do pogodzenia na codzień :)
Jeśli ktoś zechce się zainteresować teatrem to może znaleźć dość tanie miejsca, ja np prawie za każdym razie siadam na tak zwanych strapontenach i za ~30% ceny jestem na spektaklu, np jak bilet kosztuje 100zł to wychodzi 30, a to już porównując do cen biletu do kina nie jest jakąś wielką różnicą, a do teatru też nie chodzę aż tak często jakbym chciał, więc ten wydatek nie jest jakimś wielkim.
Tak, np. Heleny Bonham Carter. Skąd wiesz, że nie czytam książek ? Nie możesz nic o tym powiedzieć, bo mnie nie znasz... Zdziwiłbyś się....
jak film który jest ekranizacją znanego teatralnego musicalu nie miałby być musicalem
to co innego, z gry zrobić film to każdy głupi potrafi, coś powymyślać coś ująć. ale tu o to chodzi żeby to co do tej pory wystawiane było w teatrze (musical) przenieść na kinowy format i żeby ludzie którzy widzieli najpierw teatralną wersje nie marudzili że nic się nie zgadza. to po prostu miał być musical i tyle na chu* drążyć temat...
jest jedna różnica pomiędzy takim musicalem a takim jak wspomniałeś high school musical. tutaj śpiewają ciągle plus cała piosenka jest dialogiem lub monologiem ale ma nawiązanie do tego co się aktualnie dzieje, sowa które aktor i tak musiałby powiedzieć są po prostu śpiewane zaś w tym od disneya nie widziałem całości dzieciaki oglądały to mniej więcej kojarzę najpierw są normalne rozmowy potem ni stąd ni z woąd śpiewają na próbie czy na ulicy a potem na końcu przy występie to nie to samo te od disneya to tak jak z bollywood leci film nagle nie wiadomo co się stało i wszyscy tańczą i śpiewają.
a ten film bardzo mi się podobał proponuje obejrzeć jeszcze sweeney todd też musical i naprawdę spoko (również grają bonham i cohen)
Film był z napisami? Czy go zdubbingowali ? Hmmm... A, jak leciała jakaś piosenka to ją tłumaczyli ? :-)
przecież film to non-stop jakaś piosenka, nie wyobrażam sobie dubbingu do rymujących się po angielsku zdań (ogólnie już dawno przestałem oglądać filmy dubbingowane niektórzy aktorzy mają specyficzny głos a dubbing tego nie odwzorowuje) wszystko ładnie na napisach jest także teksty piosenki, naprawdę warty obejrzenia film. jakby piosenki nie były z napisami to nie opłacało by się w ogóle napisów dawać bo zdań nie w piosenkach jest może z 10-20
Niektóre są dobre. Bobrze to wychodzi im w bajkach, ale filmy to porażka. No na przykład Borys Szyc gdzie podkłada głos pod Golluma w Hobbicie. Całe szczęście, że poszłam do kina na Hobbita z napisami. A z dubbingiem widziałam w internecie. Chociaż niektórzy wolą żeby był dubbing, bo im się nie chce czytać napisów w kinie. Ale ponoć w innych krajach jest wszystko dubbingowane. Nawet filmy w TV. Nie ma tak jak u nas lektora.
Tak, np, w Niemczech .. Ja bym tak psychicznie nie wytrzymał, jak się ogląda film to się ogląda aktorów, a jak się ogląda tych aktorów, to się powinno słyszeć ich głosy (prawdziwe głosy, a nie podłożone i nie dopasowane ) :-)
I tego właśnie nie lubię w filmach. Już wolę czytać w kinie lub żeby to był lektor. Tylko niektórzy wolą mieć wszystko zdubbingowane, bo tak jest w innych krajach, lub nie chce im się czytać [kino].
Dla mnie klasyka gatunku. Ja np. nie lubię horrorów , nawet nie tyle , że się boję , ale dla mnie są głupie i nic nie wnoszą dla ciebie. Nie stajesz się dzięki nim lepszy , a takie film naprawdę porusza serce . Rozumiem , że ktoś może nie lubić musicali , ale do nich jednak trzeba być dojrzałym emocjonalnie...
Bardzo podoba mi się Twoja puenta, nic dodać nic ująć. Cieszę się, że są jeszcze osoby na tym świecie, którzy doceniają Sztukę.
Zastanawiam się czy twoja wypowiedź to prowokacja? Bo albo daleko ci do dojrzałości albo lubisz jak zamieszanie jest obok ciebie (no i w sumie na jedno wychodzi)
Nie chodzi mi o twoje upodobania ale o formę wypowiedzi...
"Nie to nie miała być żadna prowokacja . To było po prostu moje zdanie..." nie rozumiem przecież do twojej wypowiedzi się nie odniosłam....
akusatiw HSM nawet nie leżało obok musicali jakbyś miał ochotę to poszukaj na yt jakiś utworów z polskiej rock-opery "Krzyżacy" tak z polskiej bo to naprawdę bardzo dobra produkcja i może zaczniesz się powolutku przekonywać do musicali ;)
"High School Musical" był jedynym musicalem, jaki widziałeś, i na jego podstawie oceniasz resztę produkcji z tego gatunku? To bardzo mi przykro.
Nie... widziałem też inny musical. Taki angielski. Nie pamiętam nazwy, ale akcja filmu działa się w 18, lub 19 wieku. No i mi się nie za bardzo podobał.... A high school musical był sztuczny i w ogóle żałosny. Pierwsza część tego badziewia była ciekawa i pomysłowa chociaż nie było to nic wielkiego. Druga i trzecia to koszmarny durny film dla małych dziewczynek...
18, 19 wieku- jeżeli było dużo krwi i Bohnam Carter to pewnie był to "Sweeny Todd".
Ej, na pewno widziałeś więcej musicali. Nie przewinął ci się nigdy przez oczy "Skrzypek na dachu" ani "Deszczowa Piosenka"?
Przez całe życie ogladnęłam z kilkadziesiąt musicali i HSM był jednym z najgorszych, jeżeli nie najgorszy. To całe komercyjnie nieporozumienie rodem z Disney Channel radzę omijać SZEROKIM łukiem, bo to zwykły policzek dla gatunku musicali.
Osobiscie polecam takie produkcje jak "Hair", "Rent" (chociaż w sumie ekranizajca kiepska), "Across the universe" "Cabaret" i "Chicago" (zwłaszcza, jeśli lubisz sie pogapić na fajne laski). Przesłuchaj sobie chociaż kawałków na yt, to może zmienisz swoje nastawienie do musicali :)
I pamiętaj- NIE ZALICZAJ HIGH SCHOOL MUSICAL DO GATUNKU MUSICALI. To nie musical, tylko nieporozumienie.
Tak! Była tam Helena Bonhnam Carter, miałem napisać, że właśnie ona tam grała, ale pomyślałem, że to nie będzie miało żadnego znaczenia jak Ci o tym napiszę. Ale to był jakiś horror, czy jak ? Bo w tv taki opis tego musicalu był.
Oj, dużą by miało, Helen Bohan Carter grała tam drugą główną rolę :)
No tak, "Sweeny Todd: Demoniczny golibroda...". Główną rolę grał Depp, mogłeś go nie rozpoznać, bo jak w każdej produkcji jakiej grał, miał na twarzy tonę charakteryzacji :). Horror to może nie był, ale musicalowy dreszczowiec w stylu "Rocky Horror Picture Show". Aczkolwiek moim zdaniem też jeden z najlepszych musicali przeniesionych na ekran.
Aaa, widzę, że się na tym znasz :) No, nie poznałem go, w różnych filmach nie zależnie czy to musical zawsze jest kimś innym. Zauważyłem, że często gra u boku Heleny. A morze to Helena gra u jego boku ? :):)
Piosenka w filmie to za mało, aby porównywać do "HSM". Takowa powinna być pozbawiona treści, gatunku POP i musi być zaśpiewana przepuszczonym kilka razy przez programy komputerowe głosem nastolatki/nastolatka, hehe.
Chciałeś jakimś pejoratywem określić film, ale z tym porównaniem to przesadziłeś; nie trafiłeś. Teraz mów "mea culpa"!
Ja też nie lubię musicali. Chciałabym obejrzeć to samo, z tą samą obsadą w formie dramatu..
Ja też nie lubię i chyba już wiem dlaczego. Bo powstaje mało dobrych musicali a jak już powstają no na bazie Brodwayowskich hitów. Ten film mnie poruszył maksymalnie i nie wnikając w to czy komuś się to podoba czy nie to nie wyobrażam sobie żeby Zrobić to lepiej. nie przepadam za niektórymi aktorami grającymi w tym Hicie, ale trzeba oddać , że jest to coś bo naprawdę efekt jest Mega i umówmy się nie jest to Hannah Montana czy Dark Knight rises ( który na marginesie podobał mi się bardzo), ale było to dobre Kino i Przede wszystkim naprawdę Piękna historia
przez muzykę wyraża się uczucia. jeśli ktoś jest wrażliwy potrafi dobrze zrozumieć emocje postaci w filmie.