Wysiedzieć się w kinie nie da. Wszystko piękne - gra aktorska, zdjęcia, kostiumy, charakteryzacja.
Wszystko jest na wysokim poziomie, ale przez to, że właściwie każda kwestia jest śpiewana to
prawie dostałam do głowy na tym filmie. Piękna historia i zasłużyli na achy i ochy zarówno
Akademii jak i widzów. Ja fanką Nędzników nie zostanę.
Jak już wyjdzie dvd/blue ray to wypożyczę i chętnie obejrzę jeszcze raz ze spokojem, w domku
przy winku. Uważam, że tylko wtedy ten film ma sens - kiedy możesz robić przerwy albo oglądać
na raty ;) Za dużo jak na jeden raz...
Jak to na musical przystało aktorzy w nim śpiewają. Dużo śpiewają. W Nędznikach prawie każda kwestia jest śpiewana to prawda i przyznam, że ja na początku seansu nie mogłem się w ten film wczuć. Warto dodać, że nie przepadam za gatunkiem i mam z nim kontakt sporadyczny. Ku swemu zdumieniu po przebrnięciu przez początek film ten naprawdę mnie pochłonął. Nie ukrywam, bo wizualnie jest to bajka, nic dodać nic ująć. Świetne kreacje głównych postaci, muzyka i śpiew (w szczególności chórów). Były momenty nudnawe i takie które pochłaniały wręcz swoją ciekawością. Przechodząc już do sedna - ja szczerze ten film polecam właśnie w kinie, bo wątpię czy w warunkach domowych osiągnie się takie efekty dźwiękowe, a to jest największe i najpiękniejsze bogactwo tego widowiska. Zgodzić się więc z Tobą nie mogę, ale ocena tego filmu to kwestia wybitnie indywidualna i jak najbardziej szanuję Twoje zdanie:)
Myśle, że masz rację :) Film nadaje się do oglądania tylko na dobrym kinie domowym, to jest fakt.
Uważam, że początek filmu jest zrobiony "w pośpiechu". Jakby chcieli go trochę pominąć i szybko opowiedzieć historię. Dlatego, ktoś kto nie zna fabuły może się pogubić.
Ok ok ! Musical musicalem np. moja zona lubi musicale ja zreszta też np "Amerykanin w Paryżu". czy ostatnie "Mamma Mia".....ale wybaczcie tu przegieli z tym śpiewaniem jest przesadzone, za długo...można jajo znieść.....ja nie wytrzymałem...po czasie pytam zony co się dzieje....No wiesz ta dziewczyna to jest wujka siostra stryjeczno brata przyrodnia córka i ona coś tam.....aaa w dupie tam i nie oglądałem.....a po za tym w całym filmie jest za duzo ciemności a za mało scen dziennych....
Moje zdanie jest takie.....Musical musicalem ale....tutaj za dużo musicalu w musicalu....przesadzili i tyle....i jeszcze przy okazji jak rozmawiamy...scena jak zastrzelili tego dzieciaka...nie lubie takich scen....
Potraktujmy ten film jako pewien rodzaj artyzmu. Film nie jest niczym innym jak czyjąś twórczością, a nie możemy wymagać od malarza, aby malował w inny sposób, bo nam się to nie podoba. Jak wspominali niektórzy: mogli nakręcić dwie wersje: śpiewaną i nieśpiewaną. Jednak kastrujemy tym sposobem samego producenta, który stworzył swoje dzieło. Będzie z niego dumny tylko wtedy, kiedy będzie jego wytworem, a nie innych ludzi :) Zresztą wszystkim nigdy nie dogodzimy. Faktycznie, dialogi opierały się głównie na śpiewaniu, jednakże dzięki temu urozmaica to trochę nasza kinematografię, w szczególności jeśli chodzi o musicale. Jesteśmy ludźmi, pozwólmy zatem rozwijać się nam oraz innym. Nie bójmy się wprowadzić trochę nowości i inność do naszych progów :) Świat jest ciekawszy!
A tak z innej beczki, faktycznie, duża ilość śpiewania może niektórych przytłoczyć, ale nie potrafię wyjaśnić do końca dlaczego, ale mam wrażenie, że dzięki temu film przeżywamy silniej. Przynajmniej dla mnie muzyka i śpiew ogromnie wpływa na moje uczucia.