Wcześniej już się wypowiadałem, ale generalnie myślę że najlepszą oceną tego filmu jest ilość łez, którą wylali widzowie podczas każdego z seansów na jakich byłem. Pozdrawiam w tym momencie pana z toruńskiego kina, który nie mógł się uspokoić jeszcze przez parę minut po zakończeniu seansu ;-) Film jest po prostu zjawiskowy, można mieć pewne zastrzeżenia co do klasy niektórych aktorów, ale to właśnie jest nowoczesny i bezkompromisowy musical. Na pewno taki, który musi wywrzeć wrażenie na widzu - tak dobre, jak i złe. Na pewno niemożliwym jest przejść obok niego obojętnie.
Zobacz jakąkolwiek inną adaptację, to wrócimy to rozmowy. Jeśli ten film zrobił na Tobie wrażenie, to nie wiem z jakiej jesteś planety. To sromotna porażka a Hugo przewraca się w grobie.
I znów powtórzę po innych użytkownikach: To nie jest ekranizacja powieści Hugo! I drogi panie neon2011 to, że tobie się nie podobał nie oznacza, że film to porażka. Według krytyków i moich, obytych w świecie filmowym, znajomych był fantastyczny więc zapewne taki był.
Na film idę dopiero jutro, ale słyszałam tyle pozytywnych opinii na temat filmu, że nie mogę się doczekać. Byłam na musicalu, co prawda nie wykonywanym przez Romę, ale był fantastyczny. Na samym zwiastunie miałam łzy w oczach, kiedy przypomniałam sobie musical i sceny poprzedzające i będące po tych w zwiastunie... Nie mogę się doczekać!
Acha, no to cytat z pierwszej stony: :Adaptacja powieści Victora Hugo. Były więzień Jean Valjean dzięki pomocy biskupa zdobywa pozycję i zaczyna pomagać biednym i uciśnionym. Wciąż jednak prześladuje go inspektor Javert" - no comments !
.... :) genaralnie idź, zobacz, wróć i napisz, wtedy pogadamy .... też nie mogę sie doczekać, aaaa i pozdrów tych zajebistych znawców/ znajomych !
To, ze Filmweb wprowadza w błąd, to nie wina twórców filmu :P
Myślę, że Hugo mógłby się podobać w sporej części :)
Neon2011, bądź konstruktywny i napisz proszę, które adaptacje i które ekranizacje cenisz najbardziej i za co.
Pop pierwsze piszę się Aha.
Po drugie, jak już wyżej zostało napisane, to Filmweb wprowadza w błąd.
Po trzecie, jak możesz ocenić film wychodząc z kina po ilu minutach? 20? Według mnie po tym czasie nie można ocenić filmu na dobry/słaby.
Idę, zobaczę, wrócę, jeszcze porozmawiamy, nie martw się. Nie napisałam, że moi znajomi są zajebiści, ale skoro ty tak uważasz, to dobrze :) I z przyjemnością przekażę im pozdrowienia.
No i wróciłam, oglądnęłam, zachwyciłam się. To był pierwszy film na którym tyle płakałam.
Nie rozumiem jak możesz tak krytykować film, który oglądałeś przez dwadzieścia minut. A film trwał ponad dwie i pół godziny. Sądzisz, że możesz ocenić film widząc sam początek? No nie wydaje mi się. Więc teraz może inaczej: idź, zobacz, wróć i napisz, wtedy pogadamy...
Porażko, ogarnij się i skończ z GG: http://zapytaj.onet.pl/Category/006,017/2,16337309,Jak_sie_pisze_Acha_czy_aha___ Moze_mi_ktos_pomoc_bo_ja_nie_wiem_jak_sie_to_pisze_bo_raz_ludzie_pisza_acha_a__r az_aha_.html
Można po 23 minutach w sumie nawet i po siedmiu, to kwestia ilości filmów, spektakli, oper, teatrów, książek i tak dalej, to kwestia skali, kiedyś do tego dojdziesz ... Widzę, że moje sformułowania sią spodobały i zapodałaś copy& paste ... Generalnie ... żal mi Ciebie ... Pa :) :) :) Przepraszam moderatorze - już nigdy nie będę się wypowiadał. I proszę wpisz za mnie ocenę za film = 4
GG nigdy nie miałam i mieć nie zamierzam. Może więc ty skończ z informacjami od niewiadomo jakich ludzi, co ty na to? Proponuję więc zajrzeć do słownika, a nie wierzyć na słowo użytkownikom jakiegoś portalu. I uwierz mi, że oglądałam wiele oper, filmów , a książek w moim życiu przeczytałam naprawdę ogromną ilość. I pewnie powiesz mi, żebym przeczytała prawdziwe książki, a nie jakieś szmiry jak Zmierzch. Więc cię uprzedzę, nie czytuję szmir :) I powtórzenie twojego sformułowania było jak najbardziej celowe. Będziesz rozmawiać ze mną dopiero jak oglądnę film, a sam tego nie zrobiłeś? Nie ładnie :)
Po wejściu na ekrany Hobbita wiele trolli uciekło ze Śródziemia i teraz straszą w necie :) Piękny film :)
"Nędzników" czytałam, widziałam też parokrotnie ekranizację z 1978 roku, dlatego trochę z rezerwą podchodziłam do tego musicalu, tym bardziej, że zewsząd słyszałam ochy i achy i pachniało mi to pseudozachwytem i przereklamowaniem . Po pierwszych kilku scenach pomyślałam: "O nie, spłycona scena więzienna, historia Fantiny jeszcze gorsza, ciekawe, co jeszcze schrzanili". Ale to było pierwsze wrażenie, z każdą minutą musical mnie coraz bardziej zachwycał i do tego stopnia wywarł na mnie wrażenie, że bez wahania wystawiłam mu 10 na filmwebie, a ocenianie filmów na tak wysoką ocenę w zasadzie mi się nie zdarza.
Napisałeś pod innym tematem, że wyszedłeś trakcie seansu i żałujesz wydanych pieniędzy- a ja po prostu myślę, że nie dałeś musicalowi szansy i nie pozwoliłeś mu się zaskoczyć.
Hmm, no niestety nie widziałem ani jednej adaptacji filmowej tego musicalu, wydawało mi się że żadna nie powstała. Być może chodzi Ci o adaptacje filmowe książki Victora Hugo - te widziałem - całkiem niezłe.
"Zobacz jakąkolwiek inną adaptację, to wrócimy to rozmowy" - a niby dlaczego musi zobaczyć inną adaptację? Co to jakiś wyznacznik tego czy film jest rewelacyjny czy nie? Sequel może? Les miserables 2? Idiotyczna i pozbawiona logiki wypowiedź.
Musicali wcześniej,poza "Grease",nie oglądałem,ale znałem kilka utworów wykonywanych w tym filmie a książka Hugo od zawsze była jedną z moich ulubionych pozycji i bardzo się z nią utożsamiałem.Zwiastun filmu po raz pierwszy zobaczyłem w grudniu przed "Hobbitem" i twarz Fantine z momentu "... so different from this hell I'm living" zapadła mi w pamięć tak bardzo że do premiery filmu trailer w różnych wersjach przypominałem sobie praktycznie codziennie.Szczerze mówiąc ani razu nie przeszło mi przez myśl to że mogę się na nim zawieść,ale to co zobaczyłem przerosło nawet moje oczekiwania."I dreamed a dream" w wykonaniu Anne Hathaway w wersji filmowej jest nieprawdopodobne,"...he took my childhood in his stride"-natężenie głosu i wyraz jej twarzy to jest poezja,do końca życia tego nie zapomnę.Pierwsza scena "Look down" i słowa w niej zawarte,scena ze srebrnymi świecznikami podarowanymi Valjeanowi,jego monolog o tym co się stało z jego życiem etc.,po prostu nie ma w tym filmie momentu wytchnienia,każda scena miała w sobie coś przez co myślałem tylko o tym żeby film się jeszcze nie skończył.Nie wiem dokładnie jak to wyrazić,podczas filmu widziałem tylko tragiczne historie tych ludzi,nie myślałem w ogóle o tym że wszystkie sceny są śpiewane ale z drugiej strony nie wyobrażam go sobie kompletnie w innej wersji,dla mnie to było zdecydowanie coś więcej niż film.
Niestety moja ulubiona scena ze spektaklu (samobójstwo Javerta) jest najgorszą sceną w filmie i to mi nie daje spokojnie oglądać. Ten trzask kręgosłupa/kości/whatever kojarzy mi sie z przejaskrawionymi detalami u Tarantino i taki głupi szczegół zepsuł najlepszy moment mjuzikalu
Zgadzam się. Wersja sceniczna samobójstwa to jeden z najmocniejszych fragmentów spektaklu, ale ten trzask wszystko schrzanił. Zawsze wydawało mi się że ta Sekwana to tylko metafora, a Javert (a raczej jego kodeks moralny - bo Javert i kodeks to właściwie jedno i to samo) jakby spada po prostu w bliżej nieokreśloną czeluść. SIła filmowego Javerta chyba bardziej tkwi nie tyle w ariach (które, no cóż, są jakie są), co w krótkich fragmentach w których Crowe się pojawia - polecam tutaj szczególnie kapitalną scenę uwolnienia przez Valjeana na barykadzie.
Mam podobne odczucia, "Stars" bardzo mi się podobało, był tak pełen pychy, jak powinien być, a samobójstwo, które powinno być odwróceniem tej sytuacji, nie było przekonujące. Nawet kilka razy pomyślałam sobie, "no skacz już, przestań śpiewać" ;). Jakoś zabrakło mi napięcia w tej scenia.
Zauważyłem dziwną rzecz - im wspanialszy film tym więcej trolli i hejterów się negatywnie na jego temat wypowiada, nagle pojawia się tysiące specjalistów od literatury i tematu Wiktora Hugo,. Brawo dla polactwa. Notabene film przepiękny, nad którym dwa razy łzy wylewałem :)
proponuje nauczyć się traktowania z przymrużeniem oka portalu, gdzie filmy pokroju Wojownika czy innej Operacji Argo mają oceny z kosmosu a piękni chłopcy z przygłupich seriali są w top 50 aktorów
wspaniały film, łzy lały mi się strumieniami podobnie jak przy czytaniu powieści, genialna scenografia, reżyser potrafił tak pokazać emocje, wykreować bohaterów, że chyba nikt nie ma trudności z interpretacją tego dzieła,a to trudne streścić parotomową powieść w dwóch godzinach.
No, z tym streszczeniem parotomowej powieści to przede wszystkim zasługa autorów wyśmienitego libretta ;-)