PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=34204}

Liga niezwykłych dżentelmenów

The League of Extraordinary Gentlemen
2003
6,6 69 tys. ocen
6,6 10 1 68944
4,4 20 krytyków
Liga niezwykłych dżentelmenów
powrót do forum filmu Liga niezwykłych dżentelmenów

Nigdy nie bawiły mnie tego typu połączenia światów i postaci , które żadną miarą do siebie nie przystają. Tak więc nie zdziwił mnie fakt , iż ekranizacja komiksowej opowieści traktującej o przygodach bohaterów tak różnych książek jak ,,Portret Doriana Graya" i ,,Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" okazała się filmem jednako kolorowym , głośnym co niemoądrym i kiczowatym. Dziwi mnie jedynie , iż w tego typu produkcji zgodził się zagrać legendarny Sean Connery- poczciwy Bond sprzed trzydziestu lat był dużo lepszy. Zamiast jednak utyskiwać przejde do meritum sprawy i napisze czemu owo filmidło nie przypadło mi do gustu. Na wstępie należy zaznaczyć , iż ,,dzieło" pod tytułem ,,Liga..." charakteryzuje się niebotyczną wręcz dawką nonsensów i absurdów , a miejscami wręcz czystej głupoty. Najmocniej cechy te ujawiniają się przy przedstwianiu świata , w którym przyszło się poruszać naszym herosą , obrazu ich samych oraz - tego co miało być największym atutem tego komiksowego widowiska - scen akcji. Europa i reszta świata widziana oczami reżysera ,,Ligii..." jest bowiem miejscem gdzie znane są wszelkie niemal techniczne nowinki przełomu wieków XX i XXI. Więc widzimy jak główny czarny charakter , zaprzysięgły wróg obrońców ludzkości niejaki fantom na początku filmu strzela do niemieckiego sterowca z wyrzutni rakiet. Uwagii nie może ujść też fakt , iż statek kapitana Nemo , Noutilus ma na pokładzie wystrzeliwane rakiety w rodzaju tych znanych ze współczesnych , amerykańskich łodzi podwodnych. Komiksowa maniera to jedno ale należy znać umiar - równie dobrze pojazd wymyślony przez pana Verne mógł by strzelać torpedami fotonowymi ! Dalej w oczy rzuca się niesamowite wręcz nieprawdopodobieństwo scen akcji. Należy opisać je wszystkie aby nie było pretęsji , że niewiadomo czego się czepiam. Na przykład podczas pojedynku Miny Harker z jej niedawnym kochankiem Dorianem Grayem następuje rzecz wręcz idiotyczna , otóż w środku walki urocza wampirzyca staje w miejscu i bezmyślnie spogląda na obraz swego przeciwnka. Czemu to zrobiła ? Bo niby jest nieśmiertelna ? A o kołku w serce nie słyszała ? Wogóle jeśli obie strony konfliktu nie mogły by się na wzajem pozabjać to jaki jest sęs tej walki ? Kolejnym przykładem ,,pomysłowości" herosów jest scena , w której Nemo wraz ze swymi marynarzami dostaje się do sekretnej siedziby Fantoma/M/Moriartiego i tam dostają się pod ogień nieprzyjaciół. Czy , któryś z naszych miliusińskich raczył się schować za kolumnami , których pełno jest w pomieszczeniu , w którym zostali przydybani przez nieprzyjaciela ? Nie , niech nas wszystkich wystrzelają ale żaden z nas się nie skryje ! W dodatku ludzie Nemo nie potrafią strzelać , żaden z ich wrogów nie padł od ich pocisku chodź obie strony miały tą samą widoczność. W innej scenie Tom Soyer w zamku ,,M" zostaje zaatakowany przez złą kopie niewidzialnego człowieka. Ten stara się dzgnąć bohatera nożem a on udaje ( bo nie wierze ,że naprawde tego nie wie ) gdzie znajduje się tłów i reszta ciała jego przeciwnika. Bo w końcu nóż niewątpliwie pomógł by zlokalizować napastnika , ale nasz niezwykły dzentelmen na to nie wpadł. W końcu udaje mu się odkopnąć natręta i pare razy strzelić doń - oczywiście nie celnie - z karabinu. Amunicja szybko się w nim jednak kończy. Nasz Tomcio ma przypasane do kamizelki dwa naładowane pistolety i co robi gdy niewidzialny znów go atakuje ? Przeładowuje karabin...litości !!! Jeszcze gorzej jest z charakterystyką postacii : Hyde to przerysowane monstrum o gołębim sercu , Qotermain będąc rzekomo wyśmienitym myśliwym podczas tropienia zbiegłego Fantoma na weneckim cmentarzu daje się w głupi sposób zaskoczyć przeciwnikowi ( a wzmiankowany cmentarz do pustyni ani do puszczy się nie zaliczał) , wampirzyca Mina w jednej z ostatnich scen filmu stoji na gorącym , afrykańskim słoneczku jakby ono jej rasie krwiopijców nic nie szkodziło. Pewnie na śniadanie jada też pieczywo czosnkowe ... O takim ,,szczególe" jak ten , że kapitan Nemo jest tu przedstwiony jako świetny szermierz oraz mistrz Kung-Fu wogóle wstyd jest mówić. Można było by tak długo wyliczać wady tego nietuzinkowego obrazu , ale po co ? Każdy sam może przekonać się o jego ,,niezwykłości".

ocenił(a) film na 2
D23

=Liga niezwykłej głupoty= niezle okreslenie he he;)