... co tu dużo mówić. Tu powinna była zagrać plejada gwiazd (np. wyobraźcie sobie Johnny'ego Deppa w roli Doriana Graya! albo Christophera Walkena jako Jekylla/Hyde'a, Edwarda Nortona jako M, nie mówiąc już o tym, że Minę Harker bezwzględnie powinna była zagrać - ponownie - Winona Ryder) i wtedy można by wybaczyć to, że fabuła nędzna (nawet w porównaniu z komiksem). A tak o ile pierwsze ok. pół godziny to okazja do uśmiania się jak rzadko kiedy (przy "Call me Ishmael" o mało co nie spadłam pod krzesło), to potem jest gorzej. Plus rozpaczliwie bezsensowna scena z Miną wygrzewającą się w pełnym słońcu...
Nautilius....
Zrobiony za to prefekcyjnie..pewnie bedzie pomysłem i wkrótce powstanie osobny film o Nemo .Swoja droga w Lidze Nemo pokazany jest tragicznie....Jedyny plus filmu to że skłonił mnie kolejnego przeczytania Vernea i zainteresowania sie Dorianem Grayem ;)
a co tam takiego smiesznego bylo???
a co do plejady gwiazd to sie nie zgadzam bo ile mozna patrzec na te same twarze??? wszedzie deep, norton i ta nieszczesna winona ryder... prawie jak z polskim filmem, linda, lubaszenko i inne pierdoly...