Ten film ma w sobie coś z klimatu 'My Summer of Love' i przede wszystkim 'Virgin Suicides', podobieństw jest sporo, a obrazy Pawlikowskiego i Coppoli są na tyle charakterystyczne że chyba śmiało już można mówić o świadomych inspiracjach. Co tam jednak najważniejsze 'Water Lilies' na tle swoich poprzedników wcale nie wypada gorzej. Opowiada dojrzewaniu dziewcząt z punktu widzenia dziewcząt, można powiedzieć, że nawet z takiego feministycznego punktu widzenia zważywszy na pojawiający się tu mało przychylny obraz przedstawicieli płci brzydszej, ale też bez wrażenia jakiejś szczególnie wojowniczej przesady pod tym względem.
Filmy o młodości da się dość łatwo podzielić na dwa rodzaje: te realizowane przez twórców, którzy wciąż pamiętają, i te robione przez twórców, którym wydaje się, że pamiętają. A dwudziestoośmioletnia zaledwie Céline Sciamma bez wątpienia bardzo zdolna, bez wątpienie pamięta. Akcja 'Lilii wodnych' rozgrywa się latem, co sprzyja budowaniu nieco nostalgicznego klimatu. Nie jest to co prawda nostalgia posunięta tak daleko jak w filmie Sofii Coppoli, ale podobnie jak w 'Virgin Suicides' istnieje ona jakby obok, w żaden sposób ani nie trywializując, ani nie osłabiając ciężaru i swego rodzaju chłodu charakterystycznego dla przedstawionego tu świata. Świata zamkniętego dla dorosłych (znaczące, że w żadnej scen filmu nie pojawiają się rodzice), ale już bynajmniej nie niewinnego. Młodość w Liliach mieni się bardzo różnymi barwami, przede wszystkim jednak jest trudna i bardziej gorzka niż słodka. Egocentryzm bohaterek idzie w parze z ich zagubieniem, są tu piękni i brzydcy, i co zwykle z tego wynika - wygrani i przegrani, chociaż na dobrą sprawę trudno powiedzieć kto tu ostatecznie wygra kto przegra, bo też młode bohaterki 'Lilii wodnych' dojrzewają przede wszystkim do samotności. Subtelne to, smutne i szczere. Do tego bezbłędnie zagrane przez trójkę odtwórczyń głównych ról.
Mi się raczej kojarzy z filmami "Zagubione" i "Fucking Amal" - są bardzo duże podobieństwa tematyki - dorastanie, odkrywanie orientacji seksualnej (z wątkami homoseksualnymi), czy ogólnie seksualności i również bardzo podobne skoncentrowanie się na dojrzewaniu wyłącznie dziewcząt i skontrastowanie tego z młodymi chłopcami, których tematyka filmów nie dotyka, a jedynie tworzą oni tło i element wchodzący w grę w dojrzewaniu owych dziewcząt. Z "Przekleństwami niewinności" jakoś zupełnie nie widzę podobieństw, ponieważ tam tematyka dotykała zarówno dziewcząt jak i chłopców, nie było wątków homoseksualnych i ogólnie tematyka jednak nieco inna. Dorastanie i owszem, ale jednak skupienie się na nieco innych kwestiach i w inny sposób. A "Lata miłości" jeszcze nie widziałam, choć nawet kupiłam już dvd. W każdym razie film bardzo piękny i z niezwykłym klimatem.
Skojarzenia to już z definicji bardzo subiektywne zjawisko, więc też na tym można by poprzestać, mnie 'Lilie' przypominają 'Przekleństwa niewinności', Tobie - 'Zagubione', komuś tam wcześniej skojarzyło się to z kolei z 'Gespenster'. I tyle. Aczkolwiek w tym przypadku mam wrażenie, że podobieństwa do filmu Sofii Coppoli to jednak coś więcej niż tylko skojarzenie. Nie chodzi o seksualną orientację bohaterek, ale o sposób w jaki reżyserki obu filmów podchodzą do tematyki filmu o dojrzewaniu, o to o czym wspomniałem wyżej - z jednej strony pewien chłód, z drugiej nostalgia. Również formalnie mam wrażenie są to filmy bardzo do siebie podobne. Ale kłócić się o to nie będę :) A "My Summer of Love' gorąco bardzo, jeśli doceniasz 'Lilie', to pewnie i film Pawlikowskiego docenisz.
No ja wiem, że to subiektywne. Po prostu wyraziłam swoje zdanie. I mi chodziło o tematykę jak i klimat oraz sposób spojrzenia. Tzn. nie dopatrywałabym się jakichś inspiracji (świadomych lub nie) ze wzgledu właśnie na różnice owego sposobu ukazania i klimatu. No, ale zgadzam się oczywiście z tym, że różnym osobom mogą przyjść do głowy różne skojarzenia i bynajmniej nie chciałam niczego narzucać. A inspiracje są możliwe, choć dla danej osoby wydają się mało prawdopodobne.
Też właśnie zauważyłam, że ktoś wspomniał o "Gespenster" i już sobie zaznaczyłam do obejrzenia w przyszłości, bo także nie znam.
Mnie przypomina po trochu wszystkie wymienione filmy (najmniej Zagubione), choć najsłabiej pamiętam akurat Virgin Suicides, więc podejście reżyserki niewiele mi mówi.
Fucking Amal i Lato Miłości bardzo.
Gespenster sobie zaznaczam, a do listy podobieństw (szczególnie w zakresie pewnej nostalgii reżysera) dorzuciłbym dwa doskonałe filmy, które cholernie mocno polecam:
http://www.filmweb.pl/f33187/Dzikie+trzciny,1994
http://www.filmweb.pl/f7989/Nad+rzek%C4%85%2C+kt%C3%B3rej+nie+ma,1991