Ufff... Muszę zapamiętać tytuł, żeby przypadkiem jeszcze kiedyś nie obejrzeć :(
Lubię Amandę [po seansie "Dear John" zakochałam się chyba;)], ale okazuje się, że nie uratowała tego filmu. Z tym większym zażenowaniem oglądałam w tym "produkcie" Panią Redgrave, którą uwielbiam:)
Największy zarzut? [SPOILER] Pomiędzy parą młodych bohaterów NIE MA CHEMII ! Nic nie iskrzy! Kompletne zero... :( Do tego stopnia, że słysząc jedną z ostatnich kwestii Sophie - gdy wyznaje Charliemu miłość - prawie się popłakałam ...ze śmiechu! ;)
Cóż, strata czasu... Chyba, że ktoś chce się przekonać jak komedii romantycznych robić NIE NALEŻY ;( 3/10 [za Amandę, Vanessę i aktora grającego Lorenzo - bo przystojny ;)]