Komuś się chyba wydawało, że skopiowanie kilku chwytów filmowych od Guya Ritchiego wystarczy na dobry film. Otóż nie. Nie wystarczy. Po pierwsze trzeba odpowiednio dobrać aktorów a nie kilka patyków męczących się przed kamerą. Po drugie scenariusz, w którym trzeba mieć coś więcej niż przekleństwa i przedstawiona w krzywym zwierciadle wschodnią Europę. No i w końcu trzeba byc reżyserem z prawdziwego zdarzenia, wiedzieć co i jak się robi. Jeszcze sceny w UK dają radę, ale im dalej tym coraz gorzej.