THE LOBSTER. Grecki reżyser, Yorgos Lanthimos, z całą pewnością nie należy do twórców nudnych, banalnych i przeciętnych filmów. To ostatnie, co można powiedzieć o jego poprzednich dwóch filmach. „Kieł” oraz „Alpy” były pozycjami specyficznymi, nie mogę powiedzieć, żebym był ich fanem, tym niemniej doceniam nietuzinkowość pomysłów drzemiących w głowie greckiego reżysera. Nie jest to jednak rodzaj filmowej poetyki, który do mnie trafia.
„The Lobster” jest naturalną kontynuacją obranej przez niego artystycznej drogi, ale odrobinę przefiltrowanej z myślą o zachodnim odbiorcy. Znaczy się, jest bardziej przystępnie, co nie znaczy, że osoby, którym poprzednie dwa filmy się nie podobały, zapałają teraz do Greka nagłą miłością.
Film opowiada o świecie, w którym każda samotna osoba jest odsyłana do specjalnego hotelu, gdzie ma 45 dni na znalezienie swojej drugiej połówki. W przypadku niepowodzenia zostaje zmieniona w wybrane przez siebie zwierzę i wypuszczona do pobliskiego lasu. Dodatkowe dni można zyskać poprzez polowanie na ukrywających się w lesie uciekinierów żyjących poza systemem.
Absurdalny humor i surrealistyczne pomysły fabularne stanowią kościec tego filmu, w tej dziwacznej mieszance metaforycznych odniesień i szalonych idei musiały się jakoś odnaleźć hollywoodzkie gwiazdy. Nie wiem co czaiło się w ich głowach podczas realizacji i czy do końca wiedziały na co się piszą, ale wygląda na to, że bez większych problemów zaadaptowali reżyserską wizję i wpasowali się w serwowane z kamienną twarzą absurdalne żarty. Narracja z offu czytana monotonnym głosem Rachel Weisz, oprowadzająca nas po filmowym świecie i zapoznająca z jego bohaterami, dodaje całości kolejną warstwę surrealizmu, dając w efekcie coś w rodzaju Wesa Andersona na mocnych psychotropach.
Wciąż nie jest to kino, do którego miałbym ochotę wracać, ale niezmiennie doceniam reżysera za artystyczną konsekwencję i niebanalny umysł.
Więcej recenzji oraz innych wrażeń z tegorocznego Cannes:
https://m.facebook.com/profile.php?id=548513951865584
Zazdroszczę Ci Cannes, a przede wszystkim możliwości już obejrzenia tego filmu:) Poza tym możesz zobaczyć Weisz na żywo i chyba koleżanka twórcy, która jest równie cudowna Papoulia też tam jest;) . Trochę byłem zaniepokojony zamerykanizowaniem Greka, ale fajnie, cieszę się, że pozostał "swój" duchem i estetyką.