PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=713552}
7,6 186 tys. ocen
7,6 10 1 186429
7,3 63 krytyków
Logan: Wolverine
powrót do forum filmu Logan: Wolverine

Zanim jednak przejdę do tematu ostrzegam przed pomniejszymi spojlerami filmu "Wolverine" (tego z 2013 roku), które mogą się przewinąć w wypowiedzi. Nie mogłem też powstrzymać się od wciśnięcia na wstępie paru przemyśleń na temat Logana, więc tych, którzy są tu tylko dla wspomnianej teorii zapraszam do ostatniego akapitu.
 
Muszę przyznać, że nigdy nie byłem wielkim fanem Marvela. Właściwie to nawet w najmniejszym stopniu nie byłem ich fanem. Mimo tego, że jestem raczej kinowcem, a nie filmowym, domowym kanapowcem to przyznaję, że zdecydowaną większość kinowych produkcji tego komiksowego giganta oglądałem w domu, kiedy nie miałem już nic innego, ciekawszego do zrobienia. Po prostu nie trawiłem tych oklepanych wątków bez najmniejszej nutki nowego pomysłu, żałosnych żartów wciskanych na koniec każdej sceny i sztucznie spłycanej fabuły, która najwidoczniej miała być dostosowana do największej grupy fanów Marvela. I w takiej niechęci żyłem aż do premiery Logana.
 
Do tej pory nie wiem jakim cudem dałem się wyciągnąć do kina na film Marvela, ale szczerze - nie żałuję. Sam film był naprawdę dobry. To w czym Marvel od dawna jest naprawdę dobry, czyli zdjęcia, efekty specjalne, dbałość o scenografię w połączeniu z tym czego do tej pory mi brakowało czyli nową, stosunkowo świeżą tematyką, rozwijaniem fabuły przez dialog, a nie przez wybuchy i strzelanie do siebie oraz coś w rodzaju kinowej zasady decorum (aka nie wpie***lanie żałosnych żartów na koniec poważnych scen) stworzyły razem naprawdę godne obejrzenia widowisko. Tak jak sam rdzeń tego filmu nie jest znowu taki innowacyjny (duetu bohaterów w postaci ojciec/opiekun + dziecko i motyw zacieśniającej się więzi między nimi, mający swój najgłośniejszy debiut w fabule gry "The Last of Us", słusznie uznawanej za jedną z najlepszych gier wszech czasów, a później rozwijany (nawet po "Loganie") w kolejnej grze tym razem od innego studia, a mówię oczywiście o "God of War") tak otoczka fabularna stworzona dookoła Charlesa Xaviera jest absolutnym arcydziełem. Najpotężniejszy umysł świata objęty przez najpotężniejszą chorobę wieku starczego czyli demencję? To przecież nawet brzmi świetnie! Należy też pochwalić głębsze wwiercenie się w umysł i charakter Logana, a następnie przelanie tego wnętrza na klatki filmu. Miałem dziwne wrażenie, że do tej pory w serii X-men za wszelką cenę unikało się opowiadania o tym, co właściwie może czuć Wolverine, mutant więziony w tajnym laboratorium, poddawany nieludzkim eksperymentom, czy po takim przejściach Logan wciąż może być kochającym ojcem? Szczęśliwie ten film naprawił ciągnące się za sagą niedopowiedzenie.
 
Zwieńczeniem już i tak wybitnego zakończenia filmu jest wspomniany smaczek - teoria fanów, która niedawno została potwierdzona przez twórców Logana. W filmie "Wolverin", którego akcja dzieje się (z tego co pamiętam) całkowicie w Japonii poznajemy mutantkę Yukio (Rila Fukushima), która posiada zdolność dokładnego przewidywania ludzkiej śmierci. W jednej ze scen Yukio zwraca się do Wolverina i mówi "Logan! Widziałam jak umierasz..." po czym po jego pytaniu dodaje "to nie był kompletny obraz [śmierci], to tak jakbym patrzyła przez dziurkę od klucza, ale ja nigdy się nie mylę (...) Leżałeś na plecach, wszędzie dookoła była krew, trzymałeś w ręce swoje własne serce" Teraz teoria: według fanów ta przepowiednia nie odnosi się do akcji filmu, w którym została wypowiedziana, mimo tego, że podobna scena bliskiej śmierci faktycznie miała tam swoje miejsce, ale właśnie do "Logana", gdzie Wolverine umiera leżąc na plecach w kałuży krwi, trzymając za rękę Laurę - jego córkę, za którą był gotów oddać życie, czyli alegorycznie własne serce. Niestety jak to z ABSOLUTNIE WSZYSTKIM w uniwersum Marvela bywa i ta teoria musi mieć przynajmniej jedną dziurę w całości. W filmie "Wolverine" Yukio jeszcze raz ostrzega Logana chwilę przed kulminacyjną sceną w centrum medycznym (?) Shingena. Tym razem dodaje jednak, że "Widziała jak umiera w takim właśnie pokoju", co jak wiemy w "Loganie" absolutnie nie ma miejsca.
Jeśli już miałbym interpretować tę całą przepowiednię to moim zdaniem miało tu miejsce klasyczna ignorancja Mervela (kolejny czynnik tego uniwersum rozgrzewający mnie do czerwoności) czyli ładowanie do filmów celowych niedopowiedzeń, otwartych wątków, bez wyraźnego zamysłu i zakończenia, w parze ze "scenkami po napisach", które jeszcze bardziej ustawione są w stronę wieloznaczności, a później dopiero zastanawiania się jak by je tutaj można było interpretować i wykorzystywać w następnych filmach. Moim zdaniem w pierwotnym zamyśle wizja Yukio faktycznie miała się odnosić do "Wolverina" gdzie de facto [UWAGA DOŚĆ DUŻY SPOJLER "WOLVERINA"] Logan przeżył śmierć kliniczną, trzymając w dłoni własne serce, z którego próbował usunąć pluskwę, więc Yukio miała poniekąd rację w kwestii jego śmierci. [KONIEC SPOJLERÓW], niemniej jednak gdy zaczęły pojawiać się teorie fanów sugerujące, że ta wizja dotyczyła prawdziwej śmierci Logana w "Loganie" (?) Scott, Green i Mangold postanowili obrócić rosomaka ogonem i udawać, że od początku takie właśnie było ich przesłanie, co bezdyskusyjnie dodało im punktów na międzynarodowej arenie reżyserów i scenarzystów, stawiając ich w świetle filmowców doświadczonych i umiejętnie przelewających fabułę między filmami. na koniec powinienem zachęcić do obejrzenia "Wolverina" w celu lepszego zrozumienia całego kontekstu, jednak nie zrobię tego, gdyż skrajnie subiektywnie uważam, że to gówno. Mimo tego jak zawsze zachęcam do dzielenia się waszymi opiniami na temat tej recenzji (jeśli można tak to nazwać) :)