W X-men: Przeszłość która nadejdzie Logan w czasie rzeczywistym dobrze się czuje, nic mu nie dolega i normalnie funkcjonuje. Natomiast w tym filmie szkielet z adamantium go zabija od środka, rany goją się wolniej a szpony nie za bardzo chcą wychodzić (pierwsza scena), a czas mniej więcej taki sam co w Przeszłości która nadejdzie. Niedopatrzenie ze strony twórców czy jest jakieś uzasadnienie?
Mniejsza, bez sensu jest rozwiązanie że w przeciągu 6 lat nagle ten szkielet zaczął go zabijać. Poza tym mi chodziło o wydarzenia gdy ginie Storm, Bobby i gdy Logan z Erikiem i Charlesem są w tej świątyni.
Adamantium zabijało go przez cały czas, tylko poziom regeneracji miał na takim poziomie, że tego nie odczuwał, a w filmie tak się postarzał, że regeneracja po prostu osłabła, bo regenerowała go, ale nie tak szybko jak wcześniej.
Nie wychodziły mu szpony do końca, wcześniej strzał ze strzelby powodował u niego szyderczy uśmiech a teraz wstaje po nim z trudem. Kule z adamantium powodowały utratę pamięci, i to potrzeba było kilka żeby Logan stracił pamięć. Tu ma tylko jedną na śmierć. Nie jest to według mnie możliwe że Wolverine w ciągu 6 lat zestarzał się jakby minęło kolejne 100, bo w ostatniej scenie DOFP ma widocznie ma około 188 lat. Pewnie Hugh Jackman już miał dość grania jednej postaci i musieli to jakoś zakończyć.