Wiernych fanów Rosomaka nie trzeba do nowego Wolverine'a specjalnie przekonywać, choć wierzę, że po raz pierwszy mogą być oni naprawdę zadowoleni z seansu. Pozostałym mogę jedynie powtórzyć, że choć film nie unika scenariuszowych pułapek i razi niekiedy typową X-Menową sztampą, to jednak wnosi do gatunku pewną świeżość, fajnie odnajduje się w przeróżnych gatunkowych kliszach, puszcza oko do widza i wreszcie raduje oczy brutalną, bezkompromisową akcją. Czego chcieć więcej?
Cała recenzja; http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2017/03/recenzja-filmu-logan-wolverine.html
Proponuję się nie obrażać nawzajem. Co prawda nie ja pisałem recenzję, jedynie wrzuciłem link z prowadzonej przeze mnie strony internetowej, autorem jest Krzysztof Strzelecki, ale ja w pełni zgadzam się z tą recenzją i tak, daję ocenę 5, bo nie szastam dziesiątkami w tę i we w tę. Film ma sporo wad, chociażby cały trzeci akt, który z tymi dziećmi zbliża go już niebezpiecznie w rejony trzeciego Mad Maxa. Nie mógłbym ocenić wyżej czystej rozrywki ze sporymi scenariuszowymi brakami, natomiast bardzo doceniam bezkompromisowość tego filmu, fakt, że wreszcie Wolverine jest taki, jaki być powinien już dawno, że się nie pier... Świetna rozrywka i czysta przyjemność w kinie. To dużo. Poza tym na ogół oceniam w skali 1-8, więc ta piątka to naprawdę wysoko jak na tego rodzaju kino. Pozdrawiam
Trzeci Szalony Maks i tak jest o niebo lepszy od tego gówna współczesnego, ale żeby zrozumieć kino, trzeba mieć min 35 lat na karku i obejrzanych 6 tyś filmów...:-(
Fajnie, że potrafisz łatwo zaszufladkować innych na podstawie niezgodności z własną opinią. Trzeci Szalony Max ma... powiedzmy swój własny urok, ale sam zapewne zauważasz że na tle tetralogii zdecydowanie odstaje, do czego przyznaje się sam Miller, twierdząc, że jego scenariusz jest tylko do połowy (właśnie do spotkania z dziećmi), natomiast reszta została zaczerpnięta z innego niepowstałego nigdy filmu. Powstało więc dość kuriozalne połączenie, w którym bezkompromisowe i brutalne kino staje się nagle kinem... familijnym. Tak działa Hollywood
Ciężko nazwać Gibsona i Millera, obu Australijczyków jakby nie było, typowym aktorem i reżyserem z Hollywood, ten profesorski ton możesz sobie darować...:-)
No właśnie dlatego pierwsze dwa Maxy tak bardzo różnią się od trzeciego. Pierwsze były kręcone w Australii, w raczkującym dopiero tamtejszym kinie, na warunkach Millera, trzeci był kręcony w Hollywood, na warunkach Amerykanów, wyszło więc ówczesne PG13, ze wspomnianym doczepionym scenariuszem z innego filmu i wciśniętą Tiną Turner (której utwór nota bene jest dziś klasykiem). O co chodzi?
Słuchaj jak nie masz 35 lat i 6 k filmów obejrzanych, a ponadto nie masz tytułu mgr z polonistyki czy tam dziennikarstwa i nie jesteś ze stolycy to nie jesteś godnym rozmówcą dla niektórych ;) Podziwiam, że podjąłeś próbę dialogu z tak przerośniętym ego. Szacun :)