Wczoraj oglądałem tą produkcję. Przyznam się szczerze że po raz pierwszy mimo iż film do najnowszych nie należy. Niestety odrobinę się zawiodłem, patrząc na to z perspektywy osoby która ładne parę lat spędziła na wyspach. Czegoś mi w tym filmie brakowało i zbyt często wyczuwałem sztuczność w grze aktorów. Rozbił mnie trochę tekst- "mów do mnie po angielsku, jesteśmy w Anglii..." No sorki, owszem na wyspach trafiają się cymbały z naszego kraju co mówia do siebie po angielsku, ale raczej jesli sie to już zdarza to w jakichs oficjalnych sprawach a już na pewno nie wtedy kiedy dwóch braci rozmawia ze sobą na osobności. Film pokazał troszkę że "na zachodzie" nie ma tak kolorowo jak się niektórym wydaje, ale po za tym na kolana nie powalił. Obejrzeć można, z ciekawości lub jeśli ktos nie ma nic lepszego do roboty :)
Myślę, że z tym angielskim to taki myk żeby film był jednak anglojęzyczny. W końcu to brytyjska produkcja. Tak było łatwiej niż robić film w połowie po angielsku, a w połowie po polsku z angielskimi napisami.
w filmie jest kilka polskich akcentów np. Jan mówi : "Adam, jesteś moim bratem, masz to w dupie ?!",
a gdy Jan zaczyna szarpać tym pijakiem, to Adam mówi coś w stylu : "Dobra, już go zostaw, wystarczy".