Może drobny szczegół, ale fajnie że Levitt zachował wszystkie typowe dla Willisa sztuczki - przymrużone oczy, uśmieszek, kilka innych rzeczy. Widać to zwłaszcza w jego rozmowie z Abe'em
Podobno pilnie studiował mimikę Willisa. Swoją drogą to, oprócz przepięknej dystopijnej wizji rozwarstwionej i zbankrutowanej Ameryki, jedyny jasny punkt filmu.