Wytłumaczcie mi proszę jak to jest że używając 100% mózgu potrafisz kontrolować przedmioty, albo wręcz ,,zniknąć'' i być wszędzie, niczym Bóg. Z dupy totalnie. Do 20% było logicznie, później poniosła ich fantazja. Dziwne że nie miała jakiś laserów z oczu albo głowy szopa.
haha zgadzam się, na ogół lubię tego typu flmy ale ten był już tak przesadzony, że stracił sens :P
A Ty nie? Jak sama nazwa wskazuje akcja, fabuła w takim filmie oparta jest na hipotetycznym osiągnięciu nauki lub techniki, więc logika jest tu jak najbardziej wskazana... przecież to nie fantasy!
Aaa... faktycznie, mój błąd. Wybacz! Myślałem, że oglądałem film z gatunku science fiction, a nie fiction. Moje niedopatrzenie :P
Z Tobą także. Założenie było fikcyjne że ktoś osiągnął możliwość użycia 100% swojego mózgu. - ok Ale skutki jakie za tym szły były delikatnie mówiąc.. nielogiczne. Mówię że równie dobrze mogłaby mieć ,,lasery'' z oczu wg. twórców tego filmu. dno
dobrze ze mamy tutaj naukowca ktory z pewnoscia zna sie na nauce. NAUCE.
sadzisz ze dorownujesz IQ takiemu Einsteinowi?
Jesli jestes debilem to nie szukaj logiki poniewaz jej nie znajdziesz.
P.s. to bylo zalozenie (bez obrazy)
Widać, że słabo oglądaliście ten film, Norman na wykładzie mówi, że materia jest ze sobą powiązanai reaguje ze sobą, że 1+1 nigdy nie było 2, radzę obejrzeć jeszcze raz zamiast trollować swój brak mózgu.
Uważam że brak mózgu można raczej przypisać komuś kto swoją wiedzę opiera jedynie na wykładach filmowego Normana. W filmie nie było powiedziane że Lucy kontroluje 100% materii, lecz 100% mózgu. Naginając mogę nawet się zgodzić że jakimś cudem dała radę replikować swoją dłoń.. Ale przekazanie całej wiedzy o wszechświecie na pendrive i kontrolowanie przedmiotów, które nie posiadają genów totalnie nie ma sensu.
Opieram się na filmie, o to właśnie chodzi. Tłumaczę po prostu, że wg Normana materie można kontrolować za pomocą mózgu(tak w skrócie), nie twierdzę, że tak jest w rzeczywistości, mimo że Norman na wykładzie swoje sugestie popiera trzeźwymi argumentami, choć z filozoficznej półki, mówiąc o skoku technologicznym naszej cywilizacji, że kiedyś coś co wydawało się niemożliwe, magiczne czy po prostu śmieszne, dziś jest możliwe.(Kopernik itp). Ten wykład jest częścią budowania napięcia, zachwytu i ciekawości widza, nie sugeruje nam, że jest to możliwe, a jedynie zaprzecza, że może być niemożliwe. Wybacz zawiłość, choć w istocie to nie taki prosty temat :)
Materia jest stworzona z atomów a te wibrują z określoną częstotliwością, skoro mogła kontrolować własne wibracje to dzięki temu mogła zmieniać wibracje każdego przedmiotu.
Jestem tylko ciekaw jaki jest związek inteligencji z możliwością kontrolowania wibracji własnych atomów. Jak ktoś jest totalnym głupkiem to kontroluje mniej, ale jak jest ultra inteligentny to bardziej? Delfiny mają np. specjalny organ, który umożliwia im korzystanie z echolokacji, jaki narząd miała Lucy do emitowania wibracji?
Rozumiem co masz na myśli, niemniej jednak totalnie się z Tobą nie zgadzam. Jest wiele kontrprzykładów, energia nie zawsze podąża za uwagą.
Super ciosina, dobre i konkretne argumenty. Chciałabym przeczytać Twoją dłuższą recenzję tego filmu, miałeś/aś okazję gdzieś się rozpisać na ten temat?
Nie rozpisywałem się bo sam film akurat tak bardzo mnie nie przyciągnął choć można z niego wychwycić kilka rzeczy skłaniających do refleksji.
Dobrze,że czasem pojawiają się produkcje, które przemycają informacje dotyczące spraw duchowych. Ci którzy są bardziej uświadomieni i szukają wychwycą je. Mnie akurat takie sprawy interesują i staram się szukać i pozyskiwać te informacje w dość szerokim zakresie. Wydaje mi się, że krytyka tego filmu jak i innych (dobry przykład to Dzień w którym zatrzymała się Ziemia)zawierających podobne treści ma na celu głównie odciągnięcie jak największej ilości widzów, by nie zaczęli zbytnio zastanawiać się nad tymi sprawami. Kto ma w tym interes i czemu temu komuś na tym zależy to już inna sprawa.
Ach... skoro (zgodnie z założeniami przedstawionymi w filmie) materia jest ze sobą powiązana to czemu mówimy o osiągnięciu 100% możliwości umysłu?? Przecież nasz mózg to w zestawieniu z wszechświatem zaledwie kilka połączonych ze sobą komórek ograniczonych skostniałą skrzyneczką ^^ Opierając się na wspomnianym wykładzie musimy przedefiniować słowo 'mózg', bo przecież komórki wchodzące w jego skład wcale nie są inne, wyjątkowe. Ale tu problem dotyka pojęcia nieskończoności... nie jednej a wielu różnych nieskończoności (tych mniejszych i większych). Bo co znaczy wszystko, gdy mówimy o wszystkim?
Film porusza ciekawe zagadnienia z pogranicza współczesnej matematyki, fizyki i filozofii, ale moim zdaniem nie uniósł tematu. Bo w science-fiction bardzo ważna jest kreacja świata przedstawionego. Tu nie ma miejsca na rzucanie słów na wiatr, bo wszystkie coś za sobą niosą. To takie moje skromne zdanie ;)
Ps Podczas wykładu Norman nie popiera swoich sugestii żadnymi argumentami. On jedynie podaje analogiczne przykłady. Sam poddaje w wątpliwość swoje rozumowanie. Podkreśla, że to tylko hipotezy niepoparte żadnymi dowodami.
nawet internet z którego korzystasz jest jeden a składa się z wielu stron, plików itp tak samo wszechświad wg Normana który składa się z planet, atomów i naszych mózgów. Ludzie, to jest świat sci-fi, jak nie ogarniacie takich rzeczy to oglądajcie TVP1 o 19
O matko... widzę, że poziom Twoich argumentów zaczyna nieubłaganie zbliżać się do zera. Czy pomysł z "TVP1 o 19" to jedyne na co Cię stać w tej dyskusji?
Wyrażam tylko swoje zdanie w powyższej debacie i z chęcią poznam opinię innych. Zazwyczaj na konstruktywnej wymianie zdań można budować swoje poglądy i postrzeganie pewnych kwestii. Daj nam ku temu okazję ;)
Tyle, że internet jako ten, który powstał dzięki zasadzie "1+1=2" nie jest dobrym przykładem. Opiera się na matematyce i logice od której ten film się odcina.
Ps Wszechświat nie tylko wg Normana składa się z planet, atomów i naszych mózgów...
heh chodziło o koncepcje, że wszystko jest połączone i tworzy jedność przez mnogość, wydaje się to paradoksalne, ale tak jest w filmie, przypominam ze to sci-fi
Zdecydowanie oczekiwałam czegoś więcej po tym filmie i się mocno rozczarowałam. Zgadzam się z @Tom Excited - Nie doszukujmy się górnolotnego przesłania, albo choć logiki, bo ten film tego nie posiada. Zaczęło się dobrze. Dużym plusem jest gra aktorów, muzyka i pseudo-naukowe wstawki z filmów przyrodniczych. Dało się oglądać do przylotu bohaterki do Paryża. Od tego momentu, gdyby film poprowadzili inaczej może by się obronił, jednak końcowa scena, kiedy bohaterka "osiąga 100% możliwości umysłu i przekazuje wiedzę o wszechświecie na pendrivie" kładzie cały film. Szkoda - naprawdę zapowiadało się fajnie.
Ani ja, ani sogia nie podjeliśmy się napisania scenariusza do tego filmu. Mamy jednak prawo ocenić powstałe dzieło ;) Proszę, nie odbieraj nam tej możliwości.
mi się wydaje że ona się stopiła z wszystkim wkoło stając się jednością z całą otaczającą nas materią, a nie zamieniła się w tylko pendrive. pendrive stworzyła zanim się rozpłynęła - władowała w niego wiedzę swoją, zanim rozpłynęła się "we wszechświat: :D. lol
Moja pierwsza reakcja była podobna - no jak to pendrive? przecież to słabe.. :) Teraz jednak odbieram to jako symbol, uproszczenie - tego jest dużo w tym filmie. Celem było przekazanie wiedzy, no a jak to zrobić najprościej jak nie na pendrivie? :P Osobiście odbieram film jako przerysowany i lekko groteskowy, ale celowo, nie uważacie? Fakt, że śmiertelnie poważna mina Scarlett nie skłania do takiej interpretacji :) Sama się nad tym jeszcze zastanawiam, czy elementy, które odbieram jako humorystyczne faktycznie miały takie być w założeniu, skłaniam się jednak to wersji że tak, lepiej się z tym czuję przynajmniej :)
"jak to jest że używając 100% mózgu potrafisz kontrolować przedmioty, albo wręcz ,,zniknąć'' i być wszędzie, niczym Bóg"
Film opiera się i rozwija jedną teorię, mówiąca o tym że przy kilkudziesięciu procentach wykorzystania mózgu moglibyśmy kontrolować całe swoje ciało. Nie chodzi o ruszanie nogą czy ręką ale o kontrolowanie wszystkich procesów zachodzących w organizmie.
Gdzieś tam w trakcie filmu mówi że eksploruje własny mózg, pewnie też sama się ulepszała.
Potem (w samolocie), wraz z lecącymi procentami Lucy zyskuje możliwość wpływania na swój organizm na poziomie atomowym.
Jeśli już potrafi manipulować własnymi atomami to stary... wiesz co się dzieje?
Może zrobić zapiekankę z własnych włosów lub zmienić ajfona w sztabkę złota.
Nie wiem dlaczego tak się kłócicie o SCIENCE czy FICTION.
Przecież ten film powtarza tylko teorie i domysłu pseudonaukowców, tak jak filmy o kosmitach itp.
Czy to jest możliwe?
Cholera, tak mało wiemy o własnym mózgu, że na obecnym poziomie naszej wiedzy można powiedzieć że wszystko jest możliwe.
Moim zdaniem film jest bardzo dobry, widocznie takie młotki jak ja były targetem producentów ;)
To co napisałeś...ech. Po kolei.
,,Film opiera się i rozwija jedną teorię, mówiąca o tym że przy kilkudziesięciu procentach wykorzystania mózgu moglibyśmy kontrolować całe swoje ciało.''
Już mocno naginając i nawet przyjmując takie założenie, to rzeczywiście może zmienić swoje włosy w zapiekankę. Ale już POD ŻADNYM POZOREM ,,ajfona w sztabkę złota''. Dlaczego? Dlatego że kontrolowałaby atomy jedynie w swoim ciele, a nie w przedmiotach.
Tak btw. to widzę sporą różnicę w ożywaniu 100% możliwości mózgu , a kontrolą wszystkich atomów w swoim ciele.
Z ostatnim się zgadzam :)
Ech..
,,Film opiera się i rozwija jedną teorię, mówiąca o tym że przy kilkudziesięciu procentach wykorzystania mózgu moglibyśmy kontrolować całe swoje ciało''
Przyjmując już nawet że kontrolujesz 100% atomów w swoim ciele (co jest mocno naginane, bo jest chyba spora różnica w stwierdzeniu ,używa 100%mózgu, a kontroluje wszystkie atomy w swoim ciele''), to owszem możesz zrobić zapiekankę z włosów, ale pod ŻADNYM POZOREM nie zmienisz ajfona w sztabkę złota. Dlaczego? Dlatego że włosy to część Twojego ciała, ajfon to przedmiot.
Z ostatnim się zgadzam :)
Jak można w jednym zdaniu napisać "możesz zrobić zapiekankę z włosów" i "pod żadnym pozorem nie zmienisz ajfona w ...."
Rly?
Ja rozumiem, że nie każdy musi być dobry z logiki.
Nie każdy musi patrzeć na świat jak na grę w szachy....ale toto, to już przesada.
Żebyś zrozumiał, nie komentuje filmu tylko twoje komentarze.
- do usług.
A żebyś na próżno nie dziękował, w swoim rozumieniu z bardzo "intelektualnej pozy"
To popatrz mistrzu zrozumienia w jaki sposób zaczęła zmieniała otoczenie (nie będące atomami jej ciała) w laboratorium pod koniec filmu.
Jak - RAK.
Jej komórki anektowały obce "atomy/komórki/struktury/układy/przedmioty". Zadziałała na jakimś subatomowym poziomie zupełnie zmieniając możliwości swojego ciała. Jej ciało stało się narzędziem które zaczęło wpływać na otoczenie.
Teraz pytanie do ciebie - mistrzu zrozumienia - czy mogąc zamienić swoje ciało w dowolny "konstrukt" - tym konstruktem można zmienić szajs w złoto ?
Miałem rację, he? w szachach kiepsko idzie? rozpatrujesz maksymalnie jeden ruch do przodu i jeśli coś z czegoś nie wynika bezpośrednio - to to nie istnieje?
W szachach idzie mi świetnie.
Jeżeli uważasz że od kontrolowania 100 % mózgu płynnie się przechodzi do kontrolowania atomów, podróży w czasie i zamiany w pendrive'a, to gratuluję.
Ten film nie jest logiczny w żaden sposób.
Mówiąc tak żebyś zrozumiał: jak masz samego króla, to obojętnie ile ruchów zrobisz, nie dasz mata przeciwnikowi.
Fakt 1. Jej komórki nie mogły anektować obcych atomów, dlatego że potrafiła w 100% wykorzystać swój mózg.
Fakt 2. Mózg kontroluje ciało za pomocą neuronów. Przekazują one informacje do poszczególnych komórek w postaci impulsu nerwowego.
Fakt 3. W jądrze ludzkiej komórki mamy DNA, który pełni rolę nośnika informacji genetycznej organizmów żywych. W zależności od DNA wyglądamy tak, a nie inaczej. U eukariontów zlokalizowany jest przede wszystkim w jądrach komórek, u prokariontów bezpośrednio w cytoplazmie, natomiast u wirusów w kapsydach. Szajs, ani złoto nie ma DNA.
Fakt 4. Idź na wykład do dr. Normana i spytaj czy zostanie twoim promotorem. Albo zagraj z nim w szachy :D
Fakt 4. Szach mat pajacu.
Pozdrawiam
Te fakty Twoje fakty sa z dupy wysrane.
Fakt 1 Masz jakies informacjr na temat uzywania 100 % mozgu i jak wplywa on na obce atomy. A niby skad biora sie nowe komorki i atomy e naszym ciele jak nie z min. Pozywienia, niby co mamy zamkniety uklad atomow i obieg nic nie wychodzi nic nie wchodzi? Moze zmienila po prostu sposob przyswajania nie musiala pic czy jesc.
Fakt 2. Ameryki nie odkryles.
Fakt 3 ii co? Wloz sobie lod w dlon a wplyniesz na atomy chociazby poprzez wlasne cieplo ktore jest regulowwne przez mozg
Fakt 4 bez komentarza.
Aaa jesli potrafila stworzyc superkomputer moze stworzyla superpendrive o troche wiekszej pojemnosci co?
Zal czytac Twoje komentarze.
A tak poza tym wedlug mnie film ciekawy i fajnie zrealizowany co bedzie gdy nasz mozg osiagnie 100 procent nie wie nikt i pieprzenie ze brak logiki w tym jest nie na miejscu kiedys gdy ktos powiedzial ze ziemia jest plaska tez pewnie uwazali to za brak logiki lub rozmowy przez tel nawet o czyms takim nie mysleli. Zamiast szach mat pie**olnij barana w sciane ;)
Jaśnie panie, a kto każe Ci czytać moje komentarze?
Jak widać, dużo osób podziela moją opinię, Ty możesz mieć inne zdanie.
W żadnym poście nie napisałem że film nie jest ciekawy. Dodam nawet że aktorzy są świetni.
Nie wiem po co się odnosisz do moich faktów, jak nie są kierowane do Ciebie. Lubisz być między wódką a zakąską?
To co napisałeś o wkładaniu dłoni w lód to wg. logiki tego filmu powinno być tak:
jak ktoś używa 0,00002% swojego mózgu to lód zostaje lodem
jak ktoś używa 5-10% to lód topnieje,
jak dotyka Lucy to lód staje się statkiem kosmicznym. Ba! Nie musi nawet dotykać.
Co Ty tworzysz w ogóle?
Zamiast pier**olnąć baranem polecam żebyś się opanował.
Jak masz zły dzień to polecam książkę czy bieganie a nie rzucasz się na forach.
W takim razie nagraj, wrzuć do neta i wyślij mi linka do audiobooka (to o baranie, szachach to możesz sobie darować) , może wtedy zrozumiem ,,logikę'' tego filmu.
zakładając że człowiek jest odrębną jednostką o zarysowanych granicach. twórca chciał chyba pokazac że cały wszechświat jest jednak jednością i wówczas "ja" mogę zmienić "iphone" w "złoto" gdyż materia nie ma znaczenia
"Może zrobić zapiekankę z własnych włosów lub zmienić ajfona w sztabkę złota." - no się uśmiałam, ale podsumowanie trafne :D
To ja chyba też jestem takim młotkiem jak Ty :)