Klasyczny film grozy z wytwórni RKO, który później stał się podstawą dla remake'u Paula Schradera z lat 80-ych. Na pierwszym planie liczy się pomysł: może nie tyle nowatorski, co "chwytliwy" i zręcznie tutaj wykorzystany. Film co prawda nieco się zdążył zestarzeć, ale w końcu która pozycja z tamtych czasów trzyma się dzisiaj całkowicie bez zarzutu? Jest klimat i kilka pomysłowych scen, w tym chyba najbardziej zapadająca w pamięć sekwencja na basenie, później maglowana do znudzenia w dziesiątkach innych horrorów. Plus rozliczne podteksty i odwołania do psychoanalizy. "Przeróbkę" z McDowellem i Kinski stawiam wprawdzie wyżej, ale dzieło Tournera znać i tak wypada.