Więcej naturalizmu, ale jak dla mnie mniej klimatu niż w jedynce. Fakt faktem Laurence R. Harvey wyśmienicie zagrał rolę człowieka chorego psychicznie, nie wypowiadając tutaj ani jednego słowa- z jednej strony było mi go trochę żal- gwałcony przez ojca, matka zamiast go wspierać tylko bardziej buduje w nim chorobę, a doktor (choć postać słabo przedstawiona) zamiast pomóc Martinowi to prędzej chyba sam chciał go zgwałcić. Z drugiej strony jego wynaturzenie obrzydzało mnie, równie mocno co jego opasły wygląd połączony z astmatycznym kaszlem- potem się cieszyłam, że jest chory i liczyłam, że w końcu się udusi. 10-osobowa stonoga wzbudziła we mnie nijakie uczucia- nie było zbyt obrzydliwie, nieco krwawo i o wiele bardziej naturalnie, przez co mogło wywołać większe emocje, ale we mnie tego nie zrobiło. "Ludzka stonoga" to nie tylko film z gatunku "ryjących beret", ale mający swoją głębie i jakiś tam przekaz, szkoda tylko, że jest tak mocno ukryty pod toną fekaliów i obrzydlistwa. Całościowo raczej nie zachęcam do obejrzenia kontynuacji.