Jestem na świeżo po obejrzeniu obu części "Human Centipede". Seria ta jest
zaklasyfikowana do grona "horrorów", choć nim nie jest. "HC" to kino mogące aspirować
do jednego z niewielu na zachodzie przykładów kina gore. Six postanowił zaprezentować
zachodniemu widzowi coś, co przełamie pewne tabu istniejące w kulturze - choć prawdę
mówiąc, trudno wszystkie te tabu wymienić z nazwy. No bo co tam mamy? Eksperymenty
na żywych istotach - w dodatku ludziach, ekskrementy. Jeśli pierwsza część jest
uznawana za ohydną i obrzydliwą (szczerze - nie ruszyła mnie ani pierwsza, ani druga), to
jej sequel jest prawdziwym festiwalem ohydy. W pierwszej części reżyser zaprezentował
swoją ryzykowną i niecodzienną wizję jako wymysł szalonego naukowca. Natomiast w
drugiej Six zahaczył o kolejny drażliwy temat, obecny w kulturze, bardzo ważny w
dzisiejszym świecie - wpływ współczesnej "sztuki" (a więc kina i gier komputerowych - to
aspiruje dziś do miana sztuki równorzędnej z teatrem, architekturą czy dziełami malarzy)
na ludzi, którzy mają problemy z odróżnieniem dobra od zła, rzeczywistości od fikcji, czy
też fałszu. I robi to w sposób iście genialny - tworząc postać, która, zafascynowana jego
pierwszym dziełem, postanawia odtworzyć "ludzką stonogę" tylko większą i stworzoną
"domowymi" sposobami. Tacy psychopaci mogą się zdarzyć wszędzie, przez co, według
mnie, Six pragnie powiedzieć, iż jego dzieło nie jest przeznaczone dla wszystkich. Ba,
jest przeznaczone dla niewielu.
Duża część osób uważa ten film za szajs. Głównie ze względu na tę właśnie "ohydę"
panującą w zasadzie w większości filmu (obu części). Zastanawia mnie więc, co te
osoby skłoniło do jego (ich) obejrzenia.
Ja uznaję oba filmy za dobre - pierwsza część dostała ode mnie 6/10 (głównie ze
względu na koncepcję fabuły i postać doktorka, którego kreacja była niesamowita, Laser
bardzo wczuł się w tę postać), druga 7/10 (tu również za głównego bohatera i lepszą, w
stosunku do poprzednika, atmosferę i tło historii). Czekam również na zakończenie
trylogii, choć trudno mi sobie wyobrazić, co tam się podzieje.
Na koniec jedno przemyślenie. W drugiej części Six zastosował bardzo inteligentny,
genialny więc motyw. Klamrując całą opowieść niemal identyczną sceną daje widzowi
do zastanowienia się - czy wszystkie te wydarzenia naprawdę miały miejsce, czy był to
jedynie wytwór chorej wyobraźni Martina? Przez takie niedopowiedziane zakończenie ten
film można porównać nawet i do "Incepcji", której ostatnia scena również sugeruje
niejasność. Choć dzieło Nolana stoi zdecydowanie wyżej.
Oczywiście to tylko moje przemyślenia i moje zdanie. Można się z nim nie zgodzić, co
zapewne większość zrobi :) Jednak mieszać z błotem i wyzywać od "chorych", a także
używać podobnych obelg nie ma po co, internetowych trolli nie dokarmiam, więc szukać
papu gdzie indziej.
Zgadzam się z Twoją opinią. Też dałem LS2 ocenę 7.
Jak najbardziej rozumiem Twoje przemyślenia i zdaję sobie sprawę, że dla większości to będzie "dołączona" interpretacja do pustego dzieła. To samo mi zarzucono, gdy napisalem recenzje do krótkometrażowego filmu gore "Po godzinach".
Sprawa jest trudna do oceny: z jednej strony uważam, ze twórcy takich filmów jak "LS2" albo "Po godzinach" nie mają zbyt wygórowanych intencji. Zdają sobie doskonale sprawę, że większość ludzi ogląda te filmy dla obrzydzenia i hardkorowych scen. Ale... mimo wszystko te filmy dają ważne świadectwo o naszej kulturze. I tak właśnie rozumiem Twój komentarz: Six (świadomie bądź mimowolnie) pokazał do jakich granic wytrzymałości nasza kultura zmierza. Ostatnia scena może sugerować, że ta tendencja dotyczy świata wirtualnego, czyli wyobraźni. Wydaje mi się, że wspłczesny przemysł rozrywkowy calkowicie wymkną się spod kontroli prawa, etyki, estetyki itd. Ja jestem konsumentem takich dzieł i być może ich ofiarą. Niemniej wydaje mi się, że do tego zmierza nasza kultura a takie filmy jak LS2 i Twój komentarz dowodzą, że się chyba tak bardzo nie mylę.
Po obejrzeniu pierwszej i drugiej części zadawałem sobie to samo pytanie : czy to ja jestem chory (oglądając taki film), czy to też reżyser (tworząc taki obraz) ?
Z jednej strony nie mógłbym nic powiedzieć na dany temat jeśli bym się z nim nie zaznajomił, z drugiej strony gdyby nie widownia chłonna takich obrazów film by nie powstał (a na pewno nie miałby takiej oglądalności).
O ile pierwsza część nie wydaje mi się dziełem z większym przesłaniem, o tyle z dwójki prześwietla się obraz nie tylko naszej kultury, lecz dotyka kwestii socjologicznych. Wynika z tego ponury obraz społeczeństwa, które jest egoistyczne, konsumpcyjne, hedonistyczne i coraz bardziej zdehumanizowane. Tu nie ma już miejsca nad pochyleniem się nad drugim człowiekiem, więc skrzywdzone jednostki nie mają w nim żadnego oparcia popadając w coraz większy obłęd. Można zatem postawić hipotezę że społeczeństwo produkuje po prostu na coraz większą skalę ludzi z zaburzeniami.
Poprawność tej tezy zdaje się tylko potwierdzać popularność "Ludzkiej Stonogi". Czy kilkanaście lat temu podobny obraz zaistniał by na tak szeroką skalę ? Śmiem wątpić.
Film na pewno łamie pewne bariery w kinie, powodując że uodporniamy się na takie widoki.
Wrócę jednak do głównego bohatera. Jest to człowiek nie tylko skrzywdzony ale również kompletnie osamotniony. Rodzina toksyczna, lekarz dewiant, praca bez perspektyw. Nieakceptowany w społeczeństwie ze względu na swoją fizyczność. Ucieka więc w sferę wyobrażeń po to by jakoś egzystować. Wszystkie możliwe punkty zaczepienia wymykają mu się z rąk, gdyż świat dawno temu wydał na niego wyrok i nie ma co do tego wątpliwości. Ratunkiem jest pozostanie wewnętrznym dzieckiem. To dziecko jednak zostało skrzywdzone i nie przeszło etapu socjalizacji, dlatego też z dziecięcym okrucieństwem realizuje i spełnia się w jedynej bezpiecznej sferze - w wyobraźni.
W taki oto sposób powstaje potwór dzisiejszych czasów, zdaje się mówić reżyser i scenarzysta.
O jejku.. naprawde? To teraz musze uwazac na ludziska, bo jeszcze trafie na takie zaburzonego :P
Dobra, drwiny na bok - nie przesadzajcie z interpreteacjami, itd. itd.
Wow, jaki ten scenarzysta (w tym przypadku tez rezyser) wspanialy, bo pokazal mi, ze na swiecie sa psychole.. bo ja przeciez wczesniej o tym nie wiedzialem, a dzieki niemu zwroce teraz na to uwage i od dzis jestem bezpieczny (mniej bezpieczny, kwestia odbioru).
Opanujcie sie, ja ten film obejrzalem, bo chcialem zobaczyc co 'porytego' w nim jest, skoro ma tak pikne komentarze ;) Owszem, mozna powiedziec, ze zmusza do refleksji i tu sie zgodze, tylko ze owe przemyslenia sa wciaz plytkie. Duzo wiecej daja moim zdaniem takie produkcje jak chociazby Martyrs, Hostel (cz. 1,), czy chocby Wyspa Tajemnic
Wiec co jest tak naprawde zaleta tego filmu? refleksje, ze coraz wiecej swirow na swiecie? hmm plytkie, nic nowego, poza tym konfrontujac to z Salo (to dopiero film hehe) to ten wniosek nie wydaje sie juz tak oczywisty, tam wydaje sie bylo wiecej psycholi, duuuzo wiekszych psycholi, ktorzy opowiadali o innych psycholach :)
co dalej - oblesnosc? nie zgodzilbym sie z tymi argumentami, film prawie wcale nie jest oblesny, w wielu innych widzialem lepsze sceny, nawet glowka dziecka pod stopa tej uciekajacej kobity strasznie sztucznie wyglada, przez co nie przynosi efektu oblesnosci. dlaczego wiec napisalem prawie? no bo cala oblesnosc zgarnia tu glowny aktor, to chyba najwieksza zaleta tego filmu :)
kolejna, druga najwieksza zaleta tego filmu to chyba scenariusz, a przede wszystkim pomysl na ludzka stonoge.. jednak uwzgledniajac to, ze bylo to juz w jedynce, troche traci na wartosci.
co do samego filmu to moim zdaniem zbyt plytko tez zrealizowany.. jedynie sylwetka glownego bohatera bardziej rozwinieta, reszta jakos po macoszemu. Powiecie, ze o to chodzilo w przekazie, ja jednak wtedy wzrusze ramionami, bo przeciez glownego bohatera rozgryzc niemal w stu procentach mozna bylo juz po 20 min filmu.
Pasolini był w pełni świadom tego, co tworzył kręcąc Salo. To był wybitny intelektualista. Podobnie Von Trier wie co chciał powiedzieć z Antychrystem. Czy Six o tym wie? Wątpię. Być może jego film noci przesłanie mimowolnie.
Nie zmienia to jednak faktu, że samo istnienie takich filmów jak LS2 świadczy o naszym społeczeństwie i naszej kulturze. Czy dobrze czy źle, to już inna bajka.
P.S.
Hostel nie ma moim zdaniem żadnego przesłania. I szybciej Hostel 2.
Martyrs jest natomiast filmem genialnym.
Zgadzam się z Twoją interpretacją.
Należy dodać, że być może współcześnie twórcy filmu w ogóle nie zdają sobie sprawy z tego, że ich filmy mają przesłanie. Ich "chore" dzieła żyją własnym życiem. Wyobrażam sobie, że sam Tom Sic by sie zdziwił, że można jego film tak interpretować. Ale można... i uważam, że takie podejście jest słuszne.
Wszystko wskazuje że Six wszystko jednak zaplanował i przemyślał a nie poszedł za ciosem. O swojej trylogii (tak, ma się zamykać w trzech częściach) powiadomił oficjalnie zaraz po ukończeniu części pierwszej. Zatem po obejrzeniu całości będziemy mieli dopiero pełny obraz i przekonamy się czy faktycznie jakieś głębsze treści ta trylogia kryje (moim zdaniem tak właśnie jest). Jedynka była w Niemczech, dwójka w Anglii, trójka będzie się działa w Stanach.
(Ciekawostka) Żeby dwójka doczekała się dystrybucji na terenie Wielkiej Brytanii i dostała adnotację +18 cenzura nakazała wycięcie paru scen:
- Scena z początku filmu, w której główny bohater onanizuje się z papierem ściernym owiniętym wokół penisa podczas oglądania pierwszej części "Ludzkiej stonogi".
- Scena, w której nasz bohater podnieca się na widok członków "stonogi" zmuszanych do załatwiania się do ust innych.
- Scena z mężczyzną, który penisem owiniętym drutem kolczastym gwałci tylną część "stonogi"
W wywiadzie Tom Six o ostatniej części powiedział tak : "(przy części trzeciej) część druga będzie przypominać film Disneya. Część trzecią nakręcimy w całości w Ameryce, i będzie moją ulubioną częścią... (Film) zdenerwuje wiele ludzi". Six ogłosił również, że w filmie zobaczymy stonogę składającą się z ponad 500 osób.