Nienawidzę kontynuacji filmów co muszę przyznać na samym początku ale po oglądnięciu tej części jestem pozytywnie nastawiona. Trzeba wziąć pod uwagę to, jak reżyser spojrzał na 'Ludzką Stonogę 2' . Tom Six pomimo tego że ma bujną wyobraźnie (bardzo bujną) ,co można zauważyć w samym scenariuszu przecież , bardzo pomysłowo stworzył historię drugiej części. Sądząc po większości ta wersja zaczynałaby się historią : ' Szwabski doktorek żyje i kontynuuje swój nikczemny plan stworzenia kolejnej ludzkiej stonogi..' . Co mnie zaskoczyło [SPOJLER] sytuacja w 2 części przestawiona była w całkiem przyzwoity, inny sposób. Mamy tu mężczyznę z zaburzeniami , prześladowanego przez otoczenie, wykorzystanego przez ojca który swoje 'ukojenie' odnajduje w filmie. Spoglądając na 'dwójkę' zupełnie inaczej zwrócimy uwagę na to ,że 'mordowanie' , tworzenie tytułowej stonogi to tylko twór jego wyobraźni podczas seansu.
W większości przypadkach 'Jedynki' są najlepsze ale dla mnie Ludzka Stonoga 2 była o wiele ciekawszą wersją.
Denerwuje mnie to jak ludzie oceniają TAKIE filmy. W moim kryterium otrzymał 6/10 . Wiem że każde gusta są inne ale większość boi się oceniać. Dając wyższą ocenę przyznajemy przecież, że film o 'sraniu , gwałceniu , rzyganiu i torturach' jest dobry... Postaralibyście się chociaż trochę ocenić go za całokształt , za wykonie , gre aktorską, ujęcia i coś poza 'ohydnymi scenami.
Grę aktorską? Ale czyją? Zgodzę się, że pomysł na kontynuację bardzo orginalny. Końcówka również, kiedy okazuje się, że całość tego wszystkiego jest wytworem wyobraźni Martina, podczas oglądania części pierwszej. Ale na litość boską: ciężarna kobieta rodzi w samochodzie, po czym przygniata pedałem gazu swoje dziecko? Aktorka z jedynki idzie z psychopatycznie wyglądającym karłem, w nocy, do starego magazynu przekonana, że czeka tam na nią Tarantino? W jedynce dało się czuć strach tych ludzi, który autentycznie oddziaływał na widza, który zapadał w pamięci. Pokazano te dwie dziewczyny jako słodziutkie, niewinne idiotki, którym zepsuł się samochód i które mimo swojej wrodzonej dobroci padają ofiarą psychola. Jaka niesprawedliwość! Dwójka pozostawiła jedynie obrzydzenie. Niestety, całość jest nieporozumieniem, a w skali filmwebu 1/10.
Skoro cała ta historia była tylko wytworem wyobraźni Martina to nie ma sensu dopatrywać się logiki w zachowaniach jego ofiar.
Ja to bym się trochę spierał co do tego "wytworu wyobraźni". Na końcu widzimy jak Martin ogląda film, ale w tle słychać przecież krzyk dziecka, które to Martin wcześniej zostawił w samochodzie. Przez to ciężko to wszystko zinterpretować jako "marzenie", chociaż byłoby jeszcze głupiej gdyby bohater po skończeniu ze stonogą w żołądku, nagle siedział normalnie w pracy.
Ogółem ciężko jest mi ocenić ten film. Z jednej strony Tom Six udowadnia nam tutaj jak bardzo kontrowersyjny, obleśny i szokujący potrafi być, nie zważając na praktyczny brak umiejętności jego aktorów; dziury w scenariuszu i zachowaniu bohaterów, które ciężko usprawiedliwiać "wytworem wyobraźni" (chociażby przez podaną przeze mnie wyżej nieścisłość), bo nawet jeżeli je ocenimy je przez pryzmat "marzenia", to dalej nie zanika wrażenie ich debilności które po sobie zostawiły. Z drugiej zaś, dostajemy niesamowite ujęcia, świetne użycie czerni i bieli, niesamowicie psychodeliczny klimat (prawdopodobnie jeden z najlepiej zbudowanych jak kiedykolwiek widziałem) no i sama postać Martina, którą śmiało można nazywać nową ikoną horrorów.
Jak dla mnie 5/10, nie dlatego że film jest średni, ale to chyba jedyna obiektywna ocena na jaką ten film zasługuje.