film wart obejrzenia chociażby na kreację głównego bohatera. niesamowitą kreację.

Również czekam z niecierpliwością na "trójkę", ale ta produkcja mocno mnie zawiodła. Głównie dlatego, że reżyser, zamiast skoncentrować się na procesie tworzenia stonogi, zbyt dużą część filmu poświęcił na "zdobywanie surowca". Wg mnie wystarczyłoby pokazać 3-5 takich sytuacji a resztę, którą i tak Martin zebrał w podobny sposób, zostawić wyobraźni widza. Miałem nadzieję, że przynajmniej połowa "Ludzkiej stonogi II" będzie się obracać wokół samej "operacji". Ostatnie słowo jest wyróżnione nie bez powodu. Główny bohater, samozwańczy chirurg. jest kompletnym amatorem, co również sprawiło mi pewien zawód, choć nie tak istotny, jak pierwszy zarzut. Martin popełnił zbyt wiele błędów w swych działaniach, bezsensowny był też jego późniejszy pośpiech, który pewnie wynikał ze wspomnianej zbyt małej porcji taśmy przeznaczonej na zszywanie ;)