Mój piękny syn

Beautiful Boy
2018
7,3 56 tys. ocen
7,3 10 1 56238
6,3 57 krytyków
Mój piękny syn
powrót do forum filmu Mój piękny syn

Juz zebral do kolekcji wlasnie nagrode w postaci "Hollywood Film Awards",a ja chce zobaczyc czy moje subiektywne odczucia,czyli ze to aktor przehejpowany,wpychany na siłe przez światek filmowy na piedestał,sie potwierdzą czy jednak myle sie i cos jest na rzeczy,a Chalamet naprawde rosnie w sile?

Dlaczego dość negatywnie podchodze do jego aktorstwa,jak rola w "Call Me by Your Name" byla naprawde dobra? Dlatego,ze widzialem z nim kilka innych filmow i nie widze w tym zadnej rotacji. Gra mdło,na tej samej manierze,flegmatycznej,ze wstydliwym uciekaniem od kontaktu wzrokowego .Spoko jak to sie widzi w jednym czy dwoch filmach,ale gorzej gdy artysta to forsuje.. Jego wystep w "Lady Bird" byl niestrawny. Ale tj zaczalem,to mlody chlopak,wielu w nim widzi potencjal,ja widzialem wciaz za malo,zeby jednoznacznie go ocenic i wyrobic sobie o nim zdanie ,caly czas ma kartke czystą,a rolą w tym filmid moze wiele zminic w mojej ocenie. Jestem bardzo ciekawy tego filmu i przede wszystkim kreacji Timiego. O Carrela jakos sie nie martwie.

użytkownik usunięty
mateos8

Światek filmowy światkiem filmowym. Mnie bardziej martwi to, że nawet mężczyźni się nim jarają, nie tylko kobiety / dziewczyny xDDDD I generalnie, denerwuje mnie on. Nie tylko denerwuje mnie hype na niego, ale jego twarz tak na mnie działa, że mam ochotę mu przy**bać xDDD

Coś w tym jest XD Tez mi troche dziala na nerwy,ale staram sie tak do tego nie podchodzic. Do oceny gry aktorskiej chce podchodzic zawsze merytorycznie i chce zeby kazdy aktor mial u mnie czystą kartke. A ocenie podlega TYLKO to jak subiektywnie odbieram jego warsztat(oczywiscie,charyzma sceniczna tez mile widziana),a nie czy dziala mi na nerwy czy nie ;) Po prostu nie chce byc niesprawiedliwy dla chlopaka.

Obejrzalem z 5 czy 6 filmow z udzialem tego mlodzienca i nie widze osobiscie w nim nic nadzwyczajnego..Nie ma tej lekkosci w grze,oklepana mimika,za kazdym razem dana kreacja nafaszerowana cechami charakterystycznymi.. Z mlodych aktorow on i Hedges robią wielki szum,ale nie wiem za bardzo z czego to sie bierze,bo ich gra to na razie taka szkolna "4" - nic specjalnego..

użytkownik usunięty
mateos8

Znaczy, ja też generalnie staram się oddzielać wygląd aktora od jego rzeczywistych umiejętności, ale mam dwóch takich aktorów, którzy mnie bardziej zniechęcają niż zachęcają do jakiegoś seansu - jest to właśnie on i Andrew Garfield. Ale jak mam ich obu porównać aktorsko, to Chalamet jest chyba jednak odrobinę bardziej wiarygodny. Nie widziałem "Milczenia", przyznaję, ale w "Przełęczy ocalonych" jakoś mnie nie przekonał do końca.

Moim zdaniem Chalametowi brakuje trochę takiej charyzmy. Nie poczułem w "Call Me By Your Name" ani w "Lady Bird" jakbym miał do czynienia z geniuszem lub przyszłą petardą aktorstwa, która mogłaby dorównać Day-Lewisowi, De Niro czy Kirkowi Douglasowi. Jak ludzie o nim piszą, to mam wrażenie czasami, jakby pisali o aktorze właśnie tego pokroju, jak De Niro czy Douglas. Dziwi mnie to, że ludzie też bardzo chwalą jego kreację w "Lady Bird", a on niczym specjalnym się tam nie wyróżnia. Gdyby zagrał tę rolę inny aktor, to w ogóle nikt nie zwróciłby na nią uwagi, ale że zagrał ją dzieciak z "Call Me By Your Name" to od razu jest WOW.

I co do działania danego aktora na nerwy, to u mnie składa się na to parę różnych czynników, dlaczego dany aktor lub aktorka potrafią mi działać na nie. Chalamet mi działa chyba przede wszystkim ze względu na ten hype i w ogóle, wszędzie go pełno ostatnio, a on nie ma nie wiadomo jak wielkiego talentu. Taki Mickey Rooney, gdy był w jego wieku, to gasił go z nawiązką. Cholera, gdy był młodszy od niego, w "Mieście chłopców", w wieku 17-18 lat, to go nokautował bez najmniejszego szwanku. Denerwuje mnie, przez ten hype, swoim wyglądem (chociaż Rooney też przyjemnej aparycji w żadnym wypadku nie miał), i w ogóle tym, że wszędzie go pełno. Nie podzielam zachwytów nad nim. Hype na Saoirse Ronan też jest trochę denerwujący, ale znacznie mniej niż ten na Chalameta.

użytkownik usunięty
mateos8

Hej. Obejrzałem "Beautiful Boy" całkiem niedawno i powiem Ci, że Chalamet nie był zły, był zdecydowanie lepszy od Adama Drivera w swojej kategorii, ale też nie czuję, aby to było coś wielkiego. Z tym, co miał napisane w scenariuszu, to z całą pewnością sobie poradził, ale nie mogę napisać, że mnie w jakikolwiek sposób zachwycił. W obiektywny sposób pisząc, to jest dobrze zagrana rola, ale zdecydowanie jest ona bardziej pierwszoplanowa niż drugoplanowa. Nie potrafię znaleźć żadnego usprawiedliwienia dla tego, dlaczego to jest rola drugoplanowa, a nie pierwszoplanowa. Specjalnie mu robią kampanię na drugim planie, bo na pierwszym nie miałby nawet szczypty szansy na nominację, taka jest prawda.

Dzieki za opinie. No ja na razie tylko po teaserze,aczkolwiek i w nim nie zachwycil,ale też i nie ma tragedii. Poczekam na film. Co do nominacji,to od dawna są to układy/układziki i to jak co komu leży. Podejrzewałem,ze rola Chalameta to bankowo 'pierwszoplanówka',ale dostal drugi plan oficjalnie bo przy wystawieniu z pierwszego nie mialby czego szukac w globach,oscarach etc.

Np. Washington w "Dniu próby" czy Day-Lewis w "Gangach NY" mimo że mieli duże role i o wiele bardziej wyraziste niż Hawke czy DiCaprio,to tak naprawde robili młodszym kolegom 'supporting'. Morgan w "Skazani na Shawsank" to samo.. Wszyscy oni jednak dostali pierwszoplanówki,a Waltz natomiast za "Bekarty" i "Django",mimo ze nie odstawal wielkością ról od nich,mial drugi plan.. Jak chcą tak zgłaszają... I tak nic nie przebije "Uciekaj!" i klasyfikacji musical/komedia :))

użytkownik usunięty
mateos8

No co do Day-Lewisa to jest prawda. Nie jestem przekonany co do tego, czy jego rola na pewno jest jako tako pierwszoplanowa, ale trzeba przyznać jednak, że to jednak on jest najbardziej zapamiętywalny z tego filmu, nie DiCaprio czy ktokolwiek inny. No i Anthony Hopkins w "The Silence of the Lambs" ma definitywnie drugoplanową rolę. Już nie chodzi o sam czas ekranowy, tylko to definitywnie jest "supporting", a nie "lead". Jedyną pierwszoplanową rolę w tym filmie ma Jodie Foster tak naprawdę. Co do "Dnia próby" się w sumie zgadzam, bo to jednak bardziej historia bohatera granego przez Hawke'a niż Washingtona, ale... muszę zrobić sobie powtórkę. Często są takie sytuacje, że dają aktorów do złej kategorii. Do dziś się zastanawiam czemu Patricia Neal dostała Oscara za "Hud, syn farmera" w kategorii pierwszoplanowej, jak jej prawie w ogóle nie ma tam na ekranie i w ogóle, po obejrzeniu tego filmu mocno się zdziwiłem, gdy zobaczyłem, że dostała Oscara w tej kategorii, bo... ona ma tu co najwyżej rolę drugoplanową.

Jasne,ten film należał w całości do DDL - i pisze to jako arcy-fan Leonarda. Chodzi tylko o klasyfikacje roli. To rasowy przyklad dużej,mocno charakterystycznej roli drugoplanowej. Tak samo jak w przypadku w/w Washingtona czy Freemana. Jakby w tych filmach nie bylo innego aktora męskiego,na ktorym opiera sie fabuła to ok,ale w kazdym z tych filmow mielismy głowną postać męską. DiCaprio,z główną rolą i motywem zemsty, Hawke,tu nawet nie trzeba nic dodawać - tytułowy dzien próby. Czy Tim Robbins,gdzie tu już naprawde nic nie napisze... Hopikns to też bardzo dobry przykład,rola dużo mniejsza 'czasowo' od powyzszych,ale przynajmniej w tym wypadku nie mial w tym filmie "rywala" o płci męskiej,a sama Jodie Foster dostala tą samą nagrode w kategorii żeńskiej. Ale klasyfikowany powinien byc jak najbardziej jako 'supporting'. Waltz też mial charakterystyczne i bardzo duże role u Quentina,ale sklasyfikowany zostal poprawnie,mimo,ze zjadł Foxxa, a i czasowo role dostal nie mniejszą. Tych perełek znalazłby wiecej,ale musialbym każdy rok wstecz sobie odświeżyć :)

Nie wiem skąd podejrzenie, że w nominacjach figuruje jako aktor drugoplanowy, bo nie miałby szans na inną nominację skoro filmy, w których nominowani są jego rywale nie miały nawet jeszcze premier... Mimo bycia tytułowym bohaterem, w filmie przedstawiona jest historia z perspektywy ojca. To jego wybory widzimy, jego dramat jest pogłębiony i z nim przeżywamy żałobę jaka się wiąże z troską o syna, którego przy nim nie ma, którym nie wie jak się zająć i jak mu pomóc. Sceny z punktu widzenia nastolatka mają tylko i wyłącznie wprowadzić trochę dynamiki i pokazać wprost co się z Nickiem dzieje.

użytkownik usunięty
skuter1998

Może i jest racja w tym co piszesz, ale to Carell jest bardziej tym "supporting" niż Chalamet. To ojciec synowi pomaga wyjść z nałogu. To jest co prawda historia jakichś więzi rodzinnych, ale ten film bardziej się skupia na uzależnionym od narkotyków nastolatku. I mimo, że czas ekranowy nie zawsze definiuje to, czy rola jest drugoplanowa, czy pierwszoplanowa, to jednak w tym wypadku, Carell ma mniej czasu ekranowego od Chalameta. No nie wiem, od początku do końca próbowałem się zastanowić, w którym miejscu rola tego chłopaka jest "drugoplanowa". To jest pierwszy plan jak nic. Na dobrą sprawę mógłbym powiedzieć, że zarówno rola Chalameta, jak i Carella jest pierwszoplanowa (tak, to jest jak najbardziej możliwe, by było dwóch aktorów pierwszoplanowych). Moim zdaniem ta kwalifikacja to jest klasyczne "category fraud" i tyle.

"bo nie miałby szans na inną nominację skoro filmy, w których nominowani są jego rywale nie miały nawet jeszcze premier" - Naprawdę? Oświecę Ciebie, ale w USA wszystkie te filmy (poza "Vice") miały już premierę. W dodatku "BlacKkKlansman" i "A Star is Born" miały już jakiś czas temu premierę w Polsce (aktorzy z obu filmów będą prawdopodobnie nominowani w obu kategoriach, zarówno pierwszoplanowej, jak i drugoplanowej). "Green Book" wygrało nagrodę publiczności w Toronto, i tutaj jest podobno kolejne "category fraud", bo Mahershala Ali ponoć razem z Viggo Mortensenem jest na pierwszym planie i nie ma mowy, aby Ali zagrał rolę drugoplanową. Ale za 9 dni obejrzę ten film, to po seansie zobaczę jak jest naprawdę. Jeszcze zostaje Richard E.Grant - "Can You Ever Forgive Me?" miało premierę w USA już w październiku, więc i ten film można było już zobaczyć. Nawet można go już kupić na Amazonie. Poza tym wszystkie filmy, które są brane pod uwagę przy Oscarach, można było zobaczyć nie tylko w kinie, ale również na festiwalach i pewne stowarzyszenia (jak krytyków czy Złote Globy) miały specjalne pokazy, dzięki którym mogły zobaczyć poszczególne tytuły.

No i to jest prawda, że Chalamet jest nominowany jako aktor drugoplanowy, bo na pierwszym planie nie miałby szans. Z kim miałby szanse? Z Rami Malkiem, Bradley Cooperem, Viggo Mortensenem, Christianem Balem, Ethanem Hawkiem, Ryanem Goslingiem, Willemem Dafoe czy nawet Johnem Davidem Washingtonem? Daj spokój, to jest zbyt silna konkurencja dla niego. Kategoria drugoplanowa w tym roku jest strasznie słaba, więc jest na swoim miejscu akurat.

Myśli ojca skupiają się na pierworodnym i jego problemach, ale moim zdaniem to wciąż dramat ojca i jest on wysunięty tutaj na pierwszy plan, natomiast postać Nicka jest bardziej wyrazista i charyzmatyczna więc to on skupia na sobie uwagę, mimo że w samym filmie jest go mniej niż sugerowałby np. zwiastun, ale też nie oglądałam filmu pod kątem ile który dostał czasu ekranowego na co pewnie zwrócę uwagę dopiero przy kolejnym seansie.

Krytycy oczywiście mogli obejrzeć już wszystkie filmy, w końcu za coś te nominację poszczególne filmy dostały, natomiast chodzi mi tylko i wyłącznie o przedstawianie opinii bez znajomości reszty nominowanych
"rola Chalameta to bankowo 'pierwszoplanówka',ale dostal drugi plan oficjalnie bo przy wystawieniu z pierwszego nie mialby czego szukac w globach,oscarach etc."
czy
"Specjalnie mu robią kampanię na drugim planie, bo na pierwszym nie miałby nawet szczypty szansy na nominację, taka jest prawda."


W zeszłym roku też miał mocną konkurencję, a jednak był nominowany do oscarów wśród wybitnych aktorów, mimo że wtedy nikt go nie znał. Nie rozumiem po prostu oceniania filmów nie oglądając ich. Cooper w Narodzinach Gwiazdy był rewelacyjny, a jego głos i wiarygodny image bardzo zaskoczył, ale czy jest to rola o tyle lepsza żeby nie dać tej Chalameta startu w danej konkurencji?

użytkownik usunięty
skuter1998

Chalamet w zeszłym roku był akurat ulubieńcem krytyków i sam w sobie był konkurencją dla innych aktorów, w tym dla samego Daniela Day-Lewisa czy Gary'ego Oldmana, który ostatecznie wygrał tego Oscara i inne pozostałe nagrody. Wiesz, że jeżeli chodzi o kategorie, to same studia robią kampanię w sezonie nagród i one same ustalają w jakiej kategorii jest dany aktor lub film? Stowarzyszenia mogą iść swoim tropem, ale w tym roku Globy na przykład przystosowały się do kampanii Warner Bros oraz Foxa i umieściły "A Star is Born" oraz "Bohemian Rhapsody" w dramacie, a nie komedii / musicalu, gdzie takie filmy zazwyczaj się nominuje.

Różnica między "A Star is Born", a "Beautiful Boy" jest taka, że ten pierwszy film jest błogosławiony przez krytyków i jest sukcesem BoxOffice'owym, kiedy ten drugi film jest ogromną porażką BoxOffice'ową, a krytycy nie widzą w tym filmie niczego specjalnego poza samym Chalametem. Wiesz, film Coopera ma szanse wygrać Oscara i dostać nominacje w przynajmniej 7-8 kategoriach, kiedy "Beautiful Boy" ma szansę tylko na jedną nominację dla Chalameta. No i Chalamet w swojej kategorii ma zdecydowanie najsłabiej oceniany film, ale dostanie nominację, ponieważ hype po "Call Me By Your Name" ciągle jest żywy.

Z potencjalnego line-upu aktorskiego, który ostatecznie zostanie nominowany, to z kategorii Chalameta nie widziałem akurat tylko Richarda E.Granta i Mahershali Ali, którego rolę zobaczę za 8 dni (już mamy niedzielę :D ), a z aktorów pierwszoplanowych, czy z Hawkiem, czy z Washingtonem (filmy obu widziałem) nie zaznajomiłem się jeszcze z kreacjami Viggo Mortensena i Christiana Bale'a, ale właśnie... oni wszyscy mają mocniejsze filmy i mocniejsze role, szczególnie Christian Bale, który do swojej roli przytył aż 18 kg. Viggo Mortensen ma ze sobą bardzo chwalony przez publiczność film z ogromnym buzzem. "Beautiful Boy" nie ma tego co te wszystkie filmy i Chalamet nie ma teraz takiej sytuacji co ci wszyscy aktorzy. Po prostu, czy na drugim planie, czy na pierwszym planie, wypada po prostu nijak.