Co tu dużo pisać? Film przerósł moje oczekiwania, poruszył chyba wszystkie moje struny...Dawno nie widziałam tak pięknego, koncertowo zagranego filmu. Temat na pewno trudny, ale też pokazuje, czym jest bezwarunkowa miłość rodzica do dziecka i w rezultacie daje nadzieję. Nie wiem, kto bardziej mnie zachwycił w swej roli : Timotheé czy Steve, obaj dali popis gry na najwyższym poziomie. Młodziutki Timotheé, wg mnie, jest objawieniem. Mam wrażenie, że chłopak urodził się przed kamerą. Lekkość, z jaką zagrał Nica, po prostu powala. Oto mamy kolejnego mistrza!