Czytając opinie natknęłem się na wiele komentarzy odnośnie przesadnego dramatyzmu filmu, wymuszaniu na widzu skrajnych emocji. Osobiście nie mogę się z tym zgodzić. Po seansie byłam wręcz zaskoczona jego ogromnym realizmem. Młody człowiek wreszcie ukazany nie jako stereotypowy nastolatek szukający zabawy, a osoba z krwi i kości. Aczkolwiek zgadzam się, z tym że można odnieść wrażenie, że film narzuca nam uczucia, szczególnie jeśli nie mieliśmy kontaktu z sytuacją podobnej do przedstawionej na ekranie. Jednak moim zdaniem stykajac się z tego typu dramatami, identyfikacja z bohaterami jest nie mal stuprocentowa. Gra aktorska i zdjęcia fenomenalne. Jednak czy pokazanie uzależnienia nie od początku, ani bez finału było dobrym rozwiązaniem? Moim zdaniem zabrakło, zabrakło pokazania tego (a nie powiedzenia) co wypełniło pustkę, o której była mowa.