w okolicach ul. Papierniczej, kilkanaście lat temu.
Starszy samotny pan miał psa i kiedyś podczas spaceru z nim zasłabł. Karetka zabrała go do szpitala, ale zmarł. A pies siedział w miejscu, z którego zabrano jego właściciela przez wiele tygodni, a może i miesięcy. Ludzie go dokarmiali, kilka osób poruszonych jego losem chciało go zabrać i stworzyć nowy dom, lecz psiak się nie dał i uparcie wracał na miejsce, w którym po raz ostatni widział swojego pana. Któregoś dnia wbiegł pod nadjeżdżający samochód i zginął.
najpierw przeczytałem twój komentarz potem zobaczyłem film i podczas oglądania myślałem nad tym...pies to na prawdę niesamowite zwierzę
Tak jest pies moze byc najwierniejszym przyjacielem jakiego kiedydolwiek mozemy miec w calym zyciu.
Takich historii jest mnóstwo, i albo to tylko legendy albo coś jest na rzeczy. O Łodzi nie słyszałem, ale na myśl od razu przyszedł mi pomnik Dżoka w Krakowie, identyczna opowieść. http://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_psa_D%C5%BCoka