PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=723664}

Mój przyjaciel orzeł

Brothers of the Wind
2015
6,5 2,3 tys. ocen
6,5 10 1 2265
Mój przyjaciel orzeł
powrót do forum filmu Mój przyjaciel orzeł

W filmie jest czterech bohaterów. Syn - uwielbia naturę, nie uczy się i jedyne, co musi robić to drewniane ogrodzenie i zamiatanie kurnika. Gdy coś przeskrobie, ucieka na kilka dni w góry, gdzie nikt go nie szuka i może sobie spokojnie mieszkać. Z kolei, gdy ojciec zacznie przeginać pałę, spokojnie może pomyśleć o ucieczce i rozpoczęciu życia wiecznie najedzonego włóczęgi, który woli rozbrajać wnyki ojca niż razem z nim polować.
Ojciec - chleje na umór, czasem sobie wypali do lecących orłów, ale w gruncie rzeczy to poczciwy facet, który wychowuje dziecko w starym, dobrym stylu: ty se tu siedź, a ja sobie gdzieś pójdę.
Gajowy - szlachetny, poczciwy pan, który uczy dzieciaka, który wie wszystko, jak trenować małego orła i uczyć go latać. Z jednej strony nie chce, aby dzieciak uciekał z domu, ale z drugiej ma kompletnie gdzieś, co się z nim dzieje podczas tych jego wojaży po górach.
I najlepszy bohater - przyroda. Film mógłby postawić tylko na niego i ewentualnie jakiegoś lektora. To, co się dzieje na ekranie, gdy kamera opuszcza aktorów jest niesamowite. Wspaniale sfotografowane plenery, zwierzaki, których współpraca graniczy z cudem i tresurą, bardzo wierne oddanie tego, co dzieje się naprawdę w rzeczywistości, bez zbędnego koloryzowania czy użalania się nad martwym liskiem.
Jest miejsce na horror (samotna noc orła w dziczy, gdzie zwiastunem grozy jest bezszelestny zabójca - sowa) jest i scena akcji rodem z Hollywood ( nieziemskie pompowanie adrenaliny w scenie starcia orła z kozicami), znalazło się też pełno pocztówek z austriackich gór i piękny przekrój gatunkowy zwierząt (fajnie, że nie ograniczono filmu jedynie do orłów czy też ptaków, a na ekranie cały czas coś się dzieje, ten świat żyje, nie jest jedynie pocztówką z wakacji).
Fabularnie aktorzy są jakby dopięci do historii orła, nić porozumienia chłopca z ptakiem też ledwie wyczuwalna, nie mówiąc już o jakichkolwiek emocjach związanych z ludzkimi problemami (strata matki). Lecz film jako techniczny hymn pochwalny dla siły i piękna przyrody - szacun.
Na minus również dubbing - gdy go słyszałem, za każdym razem miałem niepokojące wrażenie, że aktorzy mówią oryginalnie coś całkiem innego, a narrator jest równie wrednie wtrącony, co w Robaczkach.
Oj trzeba się przyjrzeć filmografii twórców, bo z przyrodą to oni potrafią pracować.