W mojej interpretacji ten film to alegoria ślubu. Jeśli poprosisz o rękę, to prędzej czy później twoje życie zmieni się w koszmar.
Film nie jest idealny, ale i tak jest to wyższa półka od horrorów z rozrywkowego mainstreamu.
W momentach grozy nastrój filmu psuły chichoty tych nastolatków. Ja widząc po raz pierwszy w życiu prawdziwy dowód na życie pozagrobowe, byłbym przerażony i zafascynowany zarazem. Takie odkrycie przewróciłoby do góry nogami mój światopogląd. A oni sobie siedzą, jarają skręta i chichoczą. No ale jedna z interpretacji tego filmu mówi, że to metafora zażywania narkotyków. Ale jeśli ta interpretacja jest trafna, to w takim razie twórcy nie umieli się zdecydować, czy robić horror czy metaforę.
W "Babadoku" czy "Coś za mną chodzi" warstwa interpretowalna była nieco bardziej subtelna i te filmy wyszły rewelacyjnie. W "Mów do mnie" jakoś nie czuje tak do końca tej metafory.
Ale jak na debiut, to Bracia Philippou ogólnie zaczęli bardzo dobrze. Oby tak dalej!.