"Off the Black", niezręcznie przetłumaczone na polski jako "Mów mi tato" to bardzo ciepły film będący pochwałą pederastii. Że co? Spyta niejeden, który film widział. Tak, tak, nie przewidzieliście się, napisałem "pederastii", lecz pisząc to nie miałem na myśli dzisiejszego rozumienia tego terminu, lecz jego pierwotne, starogreckie znaczenie (w szczególności zaś platońskie, gdzie element seksualny jest odsunięty zdecydowanie na bok). Pederastia to związek dojrzałego mężczyzny (erastes) a młodym chłopakiem (eromenos), uważany za jedyną prawdziwą miłość, gdyż partnerów łączyła specyficzna więź intelektualno-duchowa. Erastes stawał się mentorem, przewodnikiem wprowadzającym dorastającego chłopaka w dorosłe życie. Uczył czym jest dobro, piękno, honor. I to właśnie obserwujemy w filmie Ponsoldta.
Oto los styka ze sobą starzejącego się Raya Cooka i młodego chłopaka Dave'a Tibbela. Zetknął ich w niesprzyjających okolicznościach: Ray sędziował mecz baseballowy, w którym grał Dave i wydał niekorzystny dla chłopaka wyrok. Dave wraz z kolegami postanawia się zemścić i demolują dom Raya. Chłopak zostaje przyłapany i zmuszony do naprawy zniszczeń. Obaj bohaterowie powoli zaczynają się poznawać. Dla Ray'a Dave staje się ostatnią szansą na odegranie roli ojca. Z kolei Dave otrzymuje ciepło i zrozumienie, jakiego powinien oczekiwać od swego ojca, który jednak pogrążony we własnych problemach nie jest mu w stanie tego dać.
Prosta opowieść oczarowuje przede wszystkim samymi bohaterami i tym, w jaki sposób są oni na ekranie ukazani. Ich relacja, cała historia łatwo mogła przemienić się w sentymentalny bełkot. Tak się jednak nie dzieje. Choć operuje stereotypami, nie czuć tu sztuczności ani wymuszonego na siłę rozwoju sytuacji. Ciepło zdaje się być autentyczne i pewnie dlatego film mi się spodobał.