W Meksyku z wyrobu sera znani są przede wszystkim mennonici, którzy się tam osiedlili. Jednak i Meksykanie wytwarzają własne gatunki, a nawet wykraczają poza granice tych gatunków, tworząc ser filmowy ;)
El baron del terror jest dobitnym tego przykładem. To zlepek przeróżnych pomysłów i kalek (od kalki, nie kaleki) motywów kina grozy - mamy i reminiscencje Bloba - kometę przynoszącą śmiertelne zagrożenie, i gotycką postać barona, zapożyczoną nieco z mitu Draculi, i maszkarę nie wiadomo, skąd, i czarownika na stosie. Wszystko razem do kupy daje nieprawdopodobnie śmierdzący serem efekt. Można się pośmiać, ale i zdrzemnąć, bowiem film momentami usypia, jak ta lala.
Polecam fanom wszelakich dziwadeł filmowych ;)