Film przewidywalny, choć to nie oznacza, że zły. Fajnie się ogląda Toma bo to Tom. Jednak nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem po cholerę na każdym kroku wciskać w obsadę osoby z zaburzeniami. Przecież to nie uatrakcyjnia produkcji, nie podnosi poziomu a jedynie wprowadza zażenowanie. Przecież już od jakiegoś czasu widać, że wiatr zaczął wiać w drugą stronę i produkcję netflixa czy Disneya tracą mnóstwo kasy na tego typu tematyce. Na co to komu.
Czułbyś się lepiej, gdyby pozostał on homoseksualistą, tak jak w szwedzkiej wersji oraz książce autorstwa Fredrika Backmana?
A czy ja pisałem coś o swoich uczuciach? Czy stwierdziłem że nie rozumiem po co robi się to lub tamto skoro widać że takie zabiegi obniżają zyski z produkcji czy oglądalność danego filmu. Nie wszystko musi się wiązać z emocjami, czasami w grę wchodzi zwykła kalkulacja. Czyli w skrócie : po co kręcić coś fajnego po czym samemu obniżać jakość produktu znając już rynek i podejście konsumentów?