Obejrzałem go z dwóch powodów: lubię tego reżysera i mam dwie córki. Po seansie nadal mam dwie córki ale mniej lubię Ozon'a ;).
Tak na prawdę nie wiem o czym jest ten film i co chciał przekazać autor. Myślę, że coś kryje się za tym, że dziewczyna nie miała ojca. Ojczym był w domu i w zasadzie tylko tyle. Bagatelizował jej problemy w przeciwieństwie do matki, która z kolei uważała, że córka ma wszystko i jest tak jak ona 25 lat wcześniej (co jest bez sensu ale mogę to zrozumieć;) a tak na prawdę nie znała jej.
Reasumując - może film jest o tym jak ważna jest rodzina i jaki ma lub nie wpływ na kształtującego się młodego człowieka, który w zasadzie nie wie kim jest i czego chce. Lubi za to eksperymentować.