Podobały mi się Wielkie Piękno i Consequenze dell'amore. Z radością zabrałem się za ten film.
Rozumiem o co biega ludziom, którzy zarzucają WP pretensjonalność, kicz, ale nie kupuję tego, wydaję mi się, że jest tym filmie więcej. Mniejszym fanem byłem CDA, ale doceniam film za nietypową konwencję, super postać, niebanalne dialogi itd.
Wszystkiego brak w tym filmie. Gdy incydentalnie pojawia się jakieś godne uwagi przemyślenie, jest ono przerywane jakąś myślą reżysera/jego aktorów o genitaliach. I tak mamy 40 latkę zachodzącą w głowę czemu chłopak ją zostawił. Starszych panów, którzy zastanawiają się, jak to jest poruszać skórą w którejś z dawnych koleżanek, bla bla bla bla.
Potem córeczka zakochuję się w prostym alpiniście i całują się jak są wysok, dziad w końcu gra z orkiestrą, a Harvi Kajtel rzuca się z balkonu. Strasznie nie lubię kserowania pomysłów z filmów innych reżyserów, ale jeszcze bardziej powtarzania motywów ze swoich własnych. Tutaj nawiązuje oczywiście do CdA.
Czasem jak już myślisz, że Sorrentino robi coś naprawdę ciekawego, to pyerdolnie Cię w łeb takim banałem, że ręce opadają. I to się odnosi zarówno do poziomu dialogów, przesłania czy całych jego filmów. Stracone 2 godziny.