"Młodość" jest filmem paradoksem. Raz bardzo przypomina poprzednie dzieło Sorrentino, kiedy indziej z kolei jest jego zupełnym przeciwieństwem.
I to nie jest tak, że "Młodość" jest filmem złym. Najnowsze dzieło Włocha działa bowiem przede wszystkim jako zbiór momentów, w których zazwyczaj wystarczy cieszyć się formą i błyskotliwym dowcipem. I choć zabrakło mi tego wyrafinowanego kiczu podszytego ironią, który znałem z "Wielkiego piękna" czy "Boskiego", "Młodość" to wciąż przyjemny film.
Po więcej zapraszam tutaj: on.fb.me/1MvVWz7
Warto też być stałym czytelnikiem: on.fb.me/1KlQDPV